Czego potrzeba, by wygrać ze Spotify? Jak widać przewaga piosenek i usług nie wystarczy
Na rynku muzycznych serwisów streamingowych zrobiło się ostatnio nieco tłoczno, ale jednocześnie obserwujemy kilka wyraźnych nazw, wyrywających się na czoło peletonu tego wyścigu. Niestety sytuacja ta uderza rykoszetem w innych graczy, których dotychczas kojarzyliśmy jako kluczowych. W takim stanie jest właśnie Deezer.
Francuski serwis streamingowy zapowiedział swoją pierwszą ofertę publiczną, przed planowanym na zimę tego roku wejściem na paryską giełdę. CEO firmy, Hans-Holger Albrecht w wywiadzie dla Reutersa przedstawił plan, w którym wejście na giełdę ma być okazją do pozyskania finansowania na dalszy rozwój serwisu, oraz głębszą integrację z partnerami i telekomami.
A nie ma co ukrywać, iż Deezerowi bardzo potrzebne są dodatkowe środki, jeśli chce utrzymać się na rynku, który niegdyś sam pomógł stworzyć. Albrecht w wywiadzie mówi, iż choć streaming jest dziś niezwykle popularny, to sama jego forma jeszcze raczkuje. Wygląda jednak na to, że Deezer już dawno przestał przodować w rozwoju tej formy.
Statystyki są bezlitosne dla francuskiej firmy, której 6,3 miliona aktywnych użytkowników wypada naprawdę blado w porównaniu ze Spotify, czy Apple Music. Robi się jeszcze gorzej, gdy zerkniemy głębiej w tę statystykę - spośród 6,3 miliona raptem 1,5 miliona to użytkownicy płacący za usługę niezależnie, a aż 4,8 miliona posiada subskrypcję przy okazji abonamentu czy też innej usługi telekomunikacyjnej. Niestety, to jeszcze nie wszystko - spośród tych 4,8 miliona zaledwie 1,5 miliona to faktycznie aktywni użytkownicy. Reszta posiada subskrypcję, lecz z niej nie korzysta.
Rzućmy okiem na Spotify - 75 milionów aktywnych użytkowników, z czego 20 milionów to płacący subskrybenci. Różnica jest kolosalna.
Trudno w tej chwili oszacować różnicę między Deezerem a Apple Music, gdyż w tym ostatnim dopiero dobiega końca trzymiesięczny okres próbny. Jeśli jednak wierzyć wcześniejszym doniesieniom, to z usługi Apple skorzystało 11 mln użytkowników. Nawet jeśli połowa z nich faktycznie wycofa się po zakończeniu darmowego okresu, to i tak w pierwszym roku działania nowy gracz zyskał więcej klientów niż Deezer posiada obecnie. Trzeba też pamiętać, że niedługo ta baza się rozszerzy, gdy Apple Music trafi na urządzenia z Androidem.
A to przecież nie koniec - Google Music coraz śmielej poczyna sobie za granicą, a podobnie jak Apple dysponuje potężną bazą potencjalnych klientów korzystających z jego systemu operacyjnego. Do tego dochodzi wielu pomniejszych graczy, takich jak Tidal czy Pandora, te jednak swoją popularność zdobywają głównie za oceanem, podczas gdy Deezer skupia się na rynku europejskim.
Jednakże konkurencja którą ma tutaj, nawet w postaci zaledwie dwóch dominujących gigantów, może okazać się zbyt silna, by usługa zdołała przetrwać, a przynajmniej wyraźniej zaznaczyć swoją pozycję.
Zabawny w tym wszystkim jest fakt, iż Deezer posiada de facto większą bazę piosenek i znacznie większą dostępność niż którykolwiek z konkurentów, jeśli chodzi o liczbę krajów.
To zaskakujące, iż posiada tak niewielką bazę użytkowników, oferując tak wiele. W rozlicznych porównaniach, niezależnie od źródła Deezer nie ustępuje niemalże w niczym konkurentom, a w wielu miejscach zdaje się ich przebijać. Oferuje więcej piosenek, portfolio dodatkowych aplikacji, ekskluzywną zawartość od niektórych artystów i wszystko to, co lubimy w innych serwisach, a mimo wszystko pozostaje w tyle jeśli chodzi o aktywnych użytkowników. Nawet obecność audiobooków, audycji radiowych i podcastów zdaje się niewiele pomagać.
Dlatego pozyskanie finansowania jest dla Francuzów kluczowe, aby lepiej wypromować swoją usługę, niesłusznie przyćmioną przez innych graczy. Czy im się to uda pozostaje już inną kwestią. Spotify wygrywa preferencyjnymi kontraktami z rozlicznymi wytwórniami muzycznymi. Apple i Google z kolei mają do rozdysponowania niemal niewyczerpany zapas środków, by promować swoje rozwiązania.
Czy Deezer ma szanse pozostać trzecią siłą na rynku serwisów streamingowych i przodować w jego rozwoju? Czas pokaże. CEO firmy zakłada pozyskanie niezbędnego finansowania do 2018 roku.
Biorąc jednak pod uwagę tempo, z jakim pędzi współczesny Internet, w 2018 roku może być już za późno, żeby cokolwiek ratować.