REKLAMA

Oto jak Tesla chce zasilić twój dom

Nie było większego zaskoczenia, jeśli chodzi o konferencję Tesli, która odbyła się w czwartkową noc. Firma Elona Muska, zgodnie z tym co przewidywano, zaprezentowała światu swoje rozwiązanie dotyczące domowych i przemysłowych akumulatorów. Całość robi jednak ogromne wrażenie i kto wie, czy nie pokazuje nam dziś, jaki sprzęt znajdziemy za kilka lat w każdym domu, biurze czy sklepie.

Tesla
REKLAMA
REKLAMA

Powerwall, bo tak właśnie nazwano najnowszy produkt Tesli, w żadnym przypadku nie przypomina akumulatorów, które można było stosować do tej pory. Nie wygląda jak coś, co trzeba koniecznie ukryć głęboko w piwnicy - jeśli faktycznie będzie się prezentować tak, jak na fotografiach prasowych, może być nawet... ciekawym elementem dekoracyjnym.

Poza wyglądem przemawiają za tym zresztą wymiary. 130x86x18 cm to nie tak dużo, choć masę na poziomie około 100 kg można już uznać za całkiem słuszną. Banalnie prosty ma być przy okazji montaż i cała reszta instalacji, co ma stanowić kolejny klucz do zwycięstwa nad konkurencją.

section-hero@2x

Co jednak potrafi Powerwall, stylizowany z zewnątrz na produkt z przyszłości? Opis ze strony producenta jest dość jasny - litowo-jonowy akumulator magazynuje energię elektryczną pozyskaną z paneli słonecznych i/lub "klasycznej" sieci energetycznej w trakcie obowiązywania tańszych taryf. Po naładowaniu lub w konkretnym momencie, zamiast zabierać, zaczyna oddawać energię, zasilając nasz dom lub wybrane urządzenia. Ewentualnie może się nie uruchamiać regularnie, a jedynie w momencie, kiedy przerwana zostanie dostawa z sieci.

Sami oczywiście możemy zdecydować (i jednocześnie zautomatyzować cały proces) kiedy Powerwall ma być aktywny. Czy ma pełnić rolę faktycznego źródła energii np. w trakcie obowiązywania droższych taryf energetycznych, czy może ma być jedynie rezerwowym źródłem energii na czas, kiedy nasz dostawca zacznie zawodzić.

Sens istnienia takiego rozwiązania Tesla tłumaczy w następujący sposób: przeciętne gospodarstwo domowe zużywa najwięcej energii elektrycznej rano oraz wieczorem, podczas gdy w dzień, kiedy większość osób jest w pracy, energii zużywa się sporo mniej. W takim wypadku stosowanie paneli słonecznych, które bez akumulatora produkują nadwyżkę energii, sprzedawaną do sieci i... odkupywaną przez nas wieczorem, nie ma większego sensu.

11018134_10153241682717801_5057197559333441407_n

Powerwall miałby usunąć ten problem, pozwalając nam magazynować energię wtedy, kiedy produkujemy jej najwięcej (w trakcie godzin słonecznych) i wykorzystywać ją wieczorem, zamiast bawić się w opisane wcześniej "transfery". Przy okazji, w przeciwieństwie do dotychczasowych propozycji ma mieć wspomniane wcześniej trzy kluczowe ceny: niską cenę, elegancki wygląd i o wiele mniejsze wymiary.

Do wyboru, latem tego roku, kiedy Powerwall trafi do sprzedaży, mają być dostępne dwie wersje urządzenia - 10 kWh i 7 kWh. Pierwszą z nich wyceniono na 3500 dol., natomiast drugą na 3000 dol. Obydwie współpracują z instalacjami jedno- i trójfazowymi, działają w temperaturach od -20 do 43 stopni Celsjusza, mogą pracować zarówno wewnątrz pomieszczeń jak i na zewnątrz, a do tego objęte są dziesięcioletnią gwarancją z możliwością rozszerzenia jej na kolejne 10 lat. Producent przy okazji gwarantuje, że Powerwall nie wymaga absolutnie żadnych zabiegów konserwacyjnych przez cały okres pracy.

Nic nie stoi przy tym na przeszkodzie, aby zamontować w domu lub firmie więcej niż jeden taki akumulator.

Według serwisu Engadget, maksymalnie można w ten sposób połączyć 9 Powerwalli.

Oczywiście, zgodnie z wcześniejszymi plotkami, Tesla przygotowała również ofertę dla większych odbiorców - przedsiębiorstw. W tym przypadku jednak szczegóły ustalane są osobno dla każdego z podmiotów. Wiadomo jednak, że odpowiednie programy pilotażowe realizowane są już od pewnego czasu.

REKLAMA

Nie ma oczywiście żadnej gwarancji, że Powerwall od Tesli stanie się hitem. Nie wiadomo też, jaki poziom i tempo sprzedaży Musk uzna za sukces. Z całą pewnością jest to ciekawa propozycja dla tych, którzy korzystają z odnawialnych źródeł energii lub chcą w taki sposób zabezpieczyć się na wypadek awarii dotychczas wykorzystywanego źródła zasilania. CEO firmy sam zaznacza, że w pojedynkę nie uda się odpowiednio spopularyzować tego rozwiązania - potrzebni są partnerzy dystrybucyjni, którzy część obowiązków przejmą na siebie.

Mimo to nie powinniśmy się dziwić, jeśli za kilka czy kilkanaście lat podobny sprzęt znajdziemy praktycznie wszędzie. W tym we własnym domu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA