Im więcej wiemy o Apple Music, tym bardziej nie mogę doczekać się jego premiery
Już niedługo możemy spodziewać się prezentacji nowej usługi muzycznej od Apple. Jeszcze przed samą premierą do sieci trafiają informację na temat tego, jak zbudowane na bazie Beats, odświeżone Apple Music miałoby wyglądać.
Apple lata temu zrewolucjonizowało rynek muzyczny wprowadzając pod strzechy cyfrową dystrybucję. iTunes Store gdzie można kupić materiały audio i wideo, pomijając ergonomię przestarzałej już nieco aplikacji desktopowej, to oszałamiający sukces.
Do Cupertino z tytułu cyfrowej dystrybucji płynie strumień gotówki.
Nie da się jednak ukryć, że pojawił się - i okazał sukcesem - zupełnie nowy model dystrybucji materiałów muzycznych, który zdobył uznanie użytkowników. Spotify i cała reszta serwisów streamingowych może nie zarabia dla siebie i artystów sensownych pieniędzy, ale to bardzo wygodne i… tanie rozwiązanie dla użytkowników. Na tyle wygodne i tanie, że nawet piraci usuwają swoje biblioteki plików MP3.
Apple jak na razie nie ma na to odpowiedzi, bo iTunes Radio bliżej jest do przestarzałej już Pandory, niż do Spotify i pochodnych. Dziś naprawdę trudno przekonać kogoś, że ma sens płacenie za usługę pozwalającą słuchać tylko tematycznego radia, o płaceniu za pojedyncze utwory nie wspominając, skoro za 20 zł miesięcznie może mieć dostęp do bazy dziesiątek milionów utworów.
Nic dziwnego, że rynek oczekuje odpowiedzi Apple.
Steve Jobs dokonał rewolucji na rynku dystrybucji muzyki. Pytanie, czy Tim Cook będzie potrafił zrobić to samo. Tego powinniśmy dowiedzieć się już w przeciągu miesiąca, bo nowe Apple Music bazujące na przejętym przez firmę Beats Music - co ciekawe, jako kolejny produkt pozbawiony przedrostka “i” - ma pojawić się na tegorocznej czerwcowej konferencji WWDC.
Przyznam, że czekam na to z niecierpliwością. Jestem zadowolonym użytkownikiem Spotify, ale gdy tylko mam taką możliwość, to wolę korzystać z aplikacji producenta. Są one z zasady lepiej zintegrowane z całym ekosystemem usług. Spotify zawsze będzie na urządzeniach z iOS i OS X aplikacją zewnętrzną, a lada moment, jeśli doniesienia o Apple Music się potwierdzą, bezpośrednią konkurencją dla Apple.
Czego możemy spodziewać się po nowym Apple Music?
Jak donosi 9to5mac.com, Apple Music będzie typową usługą streamingową podobną do Spotify, która połączona zostanie z… serwisem społecznościowym. Nie będzie to jednak konkurencja dla Facebooka czy Twittera, a raczej kolejna próba zaangażowania społeczności po niewypale o nazwie Ping.
To bardzo cwany ruch, ponieważ do bazy użytkowników będą należeć od razu wszystkie osoby z Apple ID. Nie będzie to jednak klasyczny serwis społecznościowy, a publiczne profile będą mieli tam artyści. To oni będą umieszczać treści, takie jak np. dema utworów, a użytkownicy będą mogli śledzić, komentować i dawać like’i.
Co istotne, ma to być rozwiązanie opcjonalne.
Apple znane jest z tego, że często “wie lepiej” od użytkowników czego potrzebują. Tym razem jednak nowe rozwiązanie ma być opcjonalne, a każdy użytkownik będzie mógł wyłączyć nakładkę społecznościową i w aplikacji Apple Music jedynie słuchać muzyki. To bardzo dobra decyzja, bo nie powinna rozzłościć użytkowników, a rozwiązanie może się spopularyzować.
Nowa usługa streamingowa ma być też zgodnie z zapowiedziami płatna i będzie dostępny tylko darmowy okres próbny. O cenach jeszcze za wcześnie mówić, ale sam fakt braku bezpłatnego planu nie jest dla mnie zaskoczeniem. I tak korzystam od dwóch lat z płatnego streamingu, więc mogę przeskoczyć ze Spotify na płatny plan Apple.
Co ciekawe, Apple Music podobnie jak Beats Music nie będzie ograniczone do urządzeń producenta z Cupertino i wedle wstępnych doniesień możemy spodziewać się aplikacji do Androida. Pojawi się też aplikacja do komputerów Mac, która może - ale nie musi - działać niezależnie od iTunes.
Wszystkiego na temat Apple Music powinniśmy dowiedzieć się już w czerwcu.
Część grafik pochodzi z serwisu Shutterstock.