Nie na takie Brothers in Arms 3 czekali fani serii. Mobilni gracze mogą być jednak zadowoleni
Jestem jednocześnie rozczarowany i udobruchany. Rozczarowany, ponieważ kolejna wielka i wspaniała marka rozmienia się na drobne, w formie mobilnej produkcji z mikro-transakcjami. Relatywnie udobruchany, ponieważ ta jest naprawdę piękna i pomimo wewnętrznych płatności można spędzić z nią kilka miłych momentów.
Cztery lata. Mniej więcej tyle minęło od momentu, w którym ukazało się ostatnie stacjonarne Brothers in Arms. W międzyczasie kolejna stacjonarna osłona została anulowana, głównie za sprawą chłodnego przyjęcia pierwszych materiałów reklamowych przez graczy i krytyków. Prawa do marki pozyskał mobilny lider Gameloft, który znaną strzelaninę zamienił na to, w czym jest najlepszy – wariację Modern Combat osadzoną w drugo-wojennych realiach.
Największa rewolucja Brothers in Arms 3? Zdecydowanie perspektywa. Seria z pierwszoosobowej strzelaniny zamienia się w trzecioosobową grę akcji
Wymagający i niezwykle satysfakcjonujący model wymiany ognia poszedł w odstawkę. Nowe Brothers in Arms zostało do bólu ułatwione. Wspomaganie celowania sprawia, że tak istotne zmienne jak warunki atmosferyczne czy odległość od celu przestają mieć znaczenie. Miast tego producenci implementują do swojej najnowszej aplikacji system korzystania z osłon terenowych. Z FPS-a Brothers in Arms zamienia się więc w uproszczoną kopię Gears of War, z co najwyżej średnim dotykowym sterowaniem.
Niestety, pomimo teoretycznej swobody eksploracji korzystanie z osłon zamienia rozgrywkę w doświadczenie rodem z automatów. Brothers in Arms 3 jest częściowo „shooterem na szynach”. Chociaż mamy pewną dowolność w poruszaniu, praktyka zmusza nas do przeskakiwania od jednej osłony do drugiej. Twórcy mają nad nami całkowitą kontrolę, nie pozwalając na żadne wymyślne taktyki i roszady. Jedna osłona, *bang* *bang* *bang*, druga osłona *bang* *bang* *bang* - tak upływa większość zabawy.
To, co od razu rzuca się w oczy, to bardzo atrakcyjna oprawa wizualna. Nie mam jednak odwagi aby nazwać Brothers in Arms 3 grą ładniejszą od Modern Combat 5
W moim prywatnym odczuciu najnowsze BiA jest znacznie miłe dla oka. Nie wiem jednak, na ile to efekt lepszych tekstur, większej ilości detali czy bardziej zaawansowanych efektów świetlnych, a na ile zwyczajna nostalgia. Prawda jest taka, że bardzo tęsknię za oskryptowaną, filmową i efektowną strzelaniną osadzoną w realiach drugiej wojny światowej. Brothers in Arms 3 jest tego pewną namiastką, lecz głód pozostaje.
Jak na mobilne standardy gra wygląda obłędnie. Trzeba to przyznać niezależnie od preferencji. Duże wrażenie robią zwłaszcza modele postaci oraz detale otoczenia. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony takimi smaczkami jak źdźbła trawy wystające ponad poziom ziemi czy stosunkowo daleki zasięg widzenia gracza. Brothers in Arms 3 nie jest oczywiście żadną rewolucją, ale to bez wątpienia mocna pierwsza liga.
Niestety, Brothers in Arms 3 cierpi na paskudną gangrenę w postaci mikro-transakcji. Wolałbym zapłacić za grę raz i cieszyć się kompletnym doświadczeniem
Podobnie jak w przypadku Modern Combat 5, również tutaj każda kolejna misja wykorzystuje odnawialną energię. Jej zasoby możemy regenerować prawdziwymi pieniędzmi. Te posłużą nam również do odblokowywania nowych poziomów i broni. Część z zawartości zdaje się być niemożliwa do ogrania bez płacenia producentom, chociaż mogę się mylić. Paskudna zagrywka. Gdyby było to możliwe, wolałbym zapłacić kilkanaście złotych i cieszyć się aplikacją bez reklam i mikro-transakcji wszytych głęboko w mechanikę tytułu. Po ponad godzinie z aplikacją próby wyłudzenia pieniędzy są tak bezczelne, że mam ochotę odinstalować produkcję z pamięci urządzenia.
Na zdecydowany minus trzeba również zaliczyć brak trybu wieloosobowego. Ten był mocnym elementem w Modern Combat 5, z kolei wykorzystanie osłon terenowych mogłoby dodawać rozgrywce przeciwko innym graczom rumieńców. Nie do końca odpowiada mi również tryb wydawania rozkazów. Producenci usiłują mi wmówić, że ich twór jest czymś więcej niż prostą grą akcji, co rozbija się o zorientowane na króciutkie misje doświadczenie.
Nie mogę napisać złego słowa o polityce wydawniczej Gameloftu. Dokładnie ta sama gra trafia na wszystkie czołowe systemy, wliczając w to Windows Phone
Co prawda Brothers in Arms 3 w sklepie Windows Phone zalicza lekki poślizg, lecz aplikacja lada moment zadebiutuje i tutaj. Bardzo podoba mi się takie podejście. Gameloft po raz kolejny nie karze nikomu czekać na swoje tytuły. Potężny wydawca w dalszym ciągu udowadnia swoje wsparcie dla kafelków Microsoftu, co lada moment ucieszy moją Lumię 920. Z kolei zabawa na Samsungu Note 3 przebiega bez żadnych zakłóceń i tylko raz natrafiłem na moment, w którym płynna rozgrywka dostała potężnej, niczym nie argumentowanej czkawki.
Podsumowując, Brothers in Arms 3 byłoby naprawdę udaną grą akcji. Wystarczyłoby, aby producenci odważyli się na wydanie płatnej, kompletnej edycji. Aplikacja posiada olbrzymi potencjał, który oddolnie atakowany jest przez mikro-transakcje. Misje należą do naprawdę krótkich, z kolei brak wsparcia dla fizycznych kontrolerów uznaję za niedopuszczalny. Boli również nieobecność trybu wieloosobowego. Mimo tego tytuł może dawać frajdę, natomiast warstwa wizualna to absolutna pierwsza liga przenośnych produkcji.
Brothers in Arms 3 znajdziecie na platformach Google Play oraz iTunes App Store. Wersja dla sklepu Windows Phone pojawi się niebawem.