REKLAMA

Z Wietnamu do Singapuru za chlebem

Singapur to najjaśniejsza gwiazda Azji południowo-wschodniej. Wdrapać się na jej pokład próbują wszyscy wokoło, którzy nie mieli tyle szczęścia i zamiast w klimatyzowanym szpitalu urodzili się w pokoju ze skrzypiącym wiatrakiem. Wietnamczyk Logan K Nguyen przy wspólnym posiłku opowiada mi jak przyjechał tu po pracę, ale został wykiwany przez agenta, a także po co wraca do kraju, gdzie swoje fabryki otwierają wielkie korporacje. W końcu w Wietnamie jest taniej niż w Chinach.

Z Wietnamu do Singapuru za chlebem
REKLAMA
REKLAMA

Karol Kopańko: Ile masz lat?

Logan K Nguyen: Urodziłem się 24 lata temu w Wietnamie. W Ho Chi Minh City.

Co więc robisz w Singapurze?

Oficjalnie, uczę się angielskiego.

A nieoficjalnie?

Przyjechałem tu po pracę.

A w Wietnamie nie ma pracy?

Oczywiście, że jest, ale tyle co tam zarobię przez całe życie, to tutaj w jeden rok. W Wietnamie nie miałbym najmniejszych problemów z zatrudnieniem się - mój tata jest menedżerem w państwowej firmie…

Załatwiłby Ci posadę?

Bez najmniejszego problemu. W Wietnamie, jak pracujesz dla rządu to się zawsze jakoś utrzymasz. Wszystko załatwia się po znajomości. Jak chcesz przyśpieszyć jakąś sprawę, bo widzisz, że urzędnik robi sobie przerwy co kwadrans, to musisz sięgnąć do portfela. Jak policjant zatrzymuje cię, choć jechałeś przepisowo, znaczy, że chce brakuje mu na łapówkę, dla naczelnika przedszkola, gdzie chce posłać swoją córkę.

123

Nie chciałeś takiej przyszłości?

Nigdy w życiu. Nie powiem, żebym się jakoś brzydził nepotyzmem czy korupcją, ale taki styl życia mi nie odpowiada.

A jaki to styl na rządowej posadce?

Ciepłe kluchy, nigdzie się nie śpieszysz, wszystko dzieje się powoli, masz czas… a pensję i tak dostaniesz.

Właśnie dlatego wybrałeś Singapur?

Dla wszystkich Azjatów z południowego-wschodu Singapur to prawdziwa ziemia obiecana, taki cel pielgrzymki, wszyscy marzą, aby tu przyjechać i zostać. Dostać pozwolenie na pracę.

A ty takie masz? O co chodzi z tym „oficjalnie, nieoficjalnie” z początku rozmowy?

Przyjechał do nas agent z Singapuru, który obiecał, że znajdzie pracę jak już będziemy na miejscu. Trzeba mu tylko zapłacić.

I zapłaciłeś?

Tak, 500 dolarów. Ale to jeszcze nie wszystko. Nie można przecież tak, sobie wjechać do Singapuru i zostać. Musiałem wykupić kurs nauki angielskiego - 3000 dolarów.

Ale przecież bardzo dobrze znasz angielski.

To taka przykrywka. Na kursach spędzam kila godzin dziennie, potem latam po różnych firmach, szukając wolnych stanowisk. A w weekendy dorabiam jako pomoc kuchenna. Dzięki temu nauczyłem się samodzielnie przygotowywać sobie obiady i nie muszę tracić czasu na stołowanie się na mieście.

1a

A te wcześniejsze kwoty? Wasz dong jest dużo słabszy od singapurskiego dolara.

Te 3,5 tysiąca to tak dużo, że nawet nie chcę o tym mówić…

A ile za to można kupić?

Koszty życia w Wietnamie są o wiele niższe. Tu najtańsze piwo kosztuje 6 dolarów, u mnie 50 centów. Dodatkowo zżera nas ogromna inflacja, a na ulicach nie jest tak bezpiecznie jak w Singapurze. W ogóle nie jest bezpiecznie. Zwłaszcza tacy turyści jak Ty powinni uważać – i to nie tylko na złodziei, ale i na handlarzy, którzy kantują na każdym kroku.

Nie żal Ci Wietnamu, kiedy widzisz jak duży postęp w ostatnich lata zrobił Singapur?

Chciałbym, aby i u nas tak było, ale oba kraje moją zupełnie różną przeszłość. My dopiero teraz podnosimy się z długo trwałych wojen, ale idzie ku lepszemu. Nie wiem czy słyszałeś, ale takie firmy jak Canon, Intel, Sony, Samsung czy Nokia już teraz przenoszą do Wietnamu swoje fabryki. W Chinach jest już zbyt drogo, a u nas pracuje się za niewiele ponad miskę ryżu.

A jaka jest średnia, miesięczna płaca w Wietnamie?

200 – 300 dolarów. Samsung płaci 170 dolarów.

Idzie za tyle przeżyć?

W mieście nie ma takiej możliwości. Dlatego Samsung lokuje swoje fabryki na przedmieściach, aby mogli w nich pracować wieśniacy, którzy sami sobie wyhodują jedzenie. Jeśli będzie go zbyt mało, to po prostu zjedzą mniej.

Naszej partii to nawet odpowiada, dlatego wprowadziła specjalne udogodnienia dla zachodnich firm, przez co po prostu opłaca się im budować u nas fabryki. Dla mnie to też właściwie dobrze. Jeśli nic nie znajdę w Singapurze, to pójdę do Samsunga w Wietnamie.

Za miskę ryżu?

Nie, coś Ty. Ja już mam wykształcenie! Znam angielski. Ale bywa też tak, że studenci po odebraniu dyplomu zatrudniają się jako sprzątacze, bo nie mają znajomości i co innego zrobić ze swoim życiem.

1

Wiesz, że w Polsce też kiedyś ludzie myśleli, że nic komunizm będzie trwał po wieki i nic nie można z „równymi i równiejszymi” zrobić? A jednak nam się udało.

Wiem, że na świecie się dużo zmienia, ale u nas jak tylko zaczyna się jakaś demonstracja to od razu wkracza polica, wszystkich pałuje i wsadza do pudła.

Czyli jednak ludzie wychodzą na ulice?

Nie znam tej sprawy od podszewki, ale mówi się, że to Amerykanie pompują w opozycjonistów swoje środki, aby jakoś nas demokratyzować, ale idzie to jak po grudzie.

Dopuszczasz do siebie taką myśl, że może Ci się nie udać znaleźć pracy w Singapurze i trzeba będzie wracać do domu, prawda? Masz plan B?

Oczywiście i to nawet nie ten z Samsungiem. Ten agent mówił mi jeszcze, że w razie czego ma dla mnie pracę w Hanoi. Będę specjalistą SEM Marketingu.

Ale wiesz co to jest SEM?

Pewnie, będą chodził do różnych wielkich firm i sprzedawał im produkty.


W zdecydowanie lepszym świetle zachodnie korporacje stawia za to ten artykuł Bloomberga. Zgodnie z jego treścią 28 – letnia Wietnamka Nguyen Thanh Hai porzuciła pracę na roli za 3 USD dziennie i przeniosła się do Samsunga, gdzie dostaje zapłatę w wysokości 470 USD (wyższą niż średnia w tym kraju), z czego 200 odkłada na budowę łazienki w domu rodziców.

- Żyję we śnie – mówi Nguyen.

REKLAMA

Oto oświadczenie wietnamskiego oddziału Samsunga w odpowiedzi na wywiad:

"Jesteśmy największymi orędownikami sprawiedliwych i godnych wynagrodzeń oraz dobrobytu naszych pracowników. Samsung jest firmą pedantycznie dbającą o uczciwość, przestrzeganie wszystkich norm prawnych i społecznych."

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA