Mały lokalizator miał zebrać 20 tys. dol. Zebrał ponad milion i ma szanse powalczyć z Tile
Nie każdy projekt musi być od samego początku traktowany jako wielki. Udowodnili to twórcy lodówki Coolest, którzy – zadziwiając pewnie samych siebie – zamiast skromnych 50 tys. dol. zebrali ich już ponad 8 mln. Nie jest to jednak jedyny taki sukces ostatnich tygodni. Poznajcie TrackR bravo.
Historia tego niewielkiego gadżetu jest o tyle ciekawa, że podobnie jak w przypadku Coolesta, również i tutaj nie mamy do czynienia z produktem pod prawie żadnym względem przełomowym.
Tak jak sugeruje nazwa, TrackR bravo jest bowiem jednym z wielu dostępnych na rynku rozwiązań umożliwiających „śledzenie” naszych rzeczy. Portfeli, rowerów, plecaków, teczek – czego tylko zapragniemy. Wystarczy przyczepić go do jednego z tych przedmiotów, odpowiednio skonfigurować aplikację na smartfonie i od tej pory nie musimy obawiać się, że znowu spędzimy godzinę na szukaniu kluczy do auta.
Dodatkowo każdy z lokalizatorów nie pozostaje odcięty od świata, aktywując się dopiero, gdy znajdziemy się w zasięgu Bluetooth. Aby uzyskać w miarę aktualną lokalizację zagubionych rzeczy, wszystkie TrackR’y i wszystkie smartfony z zainstalowaną odpowiednią aplikacją tworzą sieć, która ułatwia odnalezienie naszych zgub. Oczywiście nasze znaczniki są widoczne wyłącznie dla nas, tak samo jak i my nie widzimy cudzych. „Przy okazji” jednak jesteśmy w stanie pomóc innym.
Brzmi znajomo? Oczywiście. Na dokładnie tym samym schemacie opiera się m.in. Tile, którego pierwsze egzemplarze trafiły już do klientów. Firm działających w tym segmencie rynku jest zresztą pod dostatkiem i niemal każdego miesiąca do listy dołączają kolejne. Nawet przeglądając dotychczasową ofertę TrackR/Phone Halo można znaleźć produkty o niemal identycznej funkcjonalności, choć zamknięte w nieco mniej eleganckiej obudowie.
Co więc przesądziło o sukcesie TrackR, poza (niestety niespełnioną) obietnicą o wprowadzeniu swojego produktu do sprzedaży przed Tile?
Z całą pewnością istotny okazał się fakt, że TrackR (wcześniej Phone Halo) zajmował się produkcją tego typu gadżetów, zanim jeszcze stały się one naprawdę modne. Pierwsze urządzenie tej firmy, założonej przez dwóch amerykańskich studentów, ujrzało światło dzienne w 2010 roku.
Od tego czasu regularnie pojawiały się kolejne poprawione lub zupełnie nowe odmiany lokalizatorów. Pod koniec zeszłego wystartowano chociażby z projektem Wallet TrackR, który dziesięciokrotnie przekroczył zakładany próg finansowania, chociaż był urządzeniem dość specyficznym. Jego wymiary i kształt sprawiały, że nadawał się niemal wyłącznie do śledzenia naszego portfela.
Sporym, choć nieporównywalnym do TrackR bravo, sukcesem zakończyła się też kampania StickR TrackR. Zamiast 15 tys. dol., zebrano ponad 350 tys.
Jednym z niewielu produktów firmy, które nie trafiły w gusta klientów okazał się Glasses TrackR. Lokalizującej nakładce na okulary nie udało się zarobić na siebie i zamiast zakładanych 10 tys. dol., na konto Phone Halo trafiło zaledwie 2795 dol.
Pozycja firmy na rynku czy jej doświadczenie nie zawsze jednak przekłada się bezpośrednio na sprzedaż. Gdzie więc tkwi źródło sukcesu? Prawdopodobnie w liczbie urządzeń sprzedanych do tej pory. O ile bowiem Tile, czy inne konkurencyjne produkty opierające się na „lokalizacji społecznościowej” dopiero budują swoją bazę, TrackR ma już ponad ćwierć miliona aktywnych czujników rozproszonych po całym świecie, a wszystkie jego nowe akcesoria są kompatybilne z poprzednimi.
Porównanie map pokrycia terenu zasięgiem produktów TrackR i Tile byłoby wręcz nie na miejscu.
Podczas gdy ten drugi dopiero zaczyna, ten pierwszy może pochwalić się bardzo gęstym pokryciem Europy i Stanów Zjednoczonych, czyli rynków kluczowy dla tego typu gadżetów. A trzeba pamiętać, że bez tego, przywieszki lokalizacyjne są niemal bezużyteczne. Chyba że nasza zguba znajduje się w domu.
Pozostaje jedynie pytanie, dlaczego TrackR bravo, pod wieloma względami podobny do StickR TrackR, zebrał od niego niemal czterokrotnie więcej gotówki. Czy chodzi o te kilka różniących je detali, czy może o ciekawszy i bardziej kompaktowy projekt obudowy? Gdyby trzeba było obstawiać, większość skłoniłaby się raczej do tej drugiej hipotezy.
Tak ogromny sukces finansowy TrackR bravo jest z całą pewnością zaskoczeniem dla wszystkich. Nie jest nim jednak sam fakt, że ludzie zagłosowali za nim własną gotówką. I choć przez długi czas może nie być jeszcze tak „medialny” jak Tile, z całą pewnością wydaje się być rozwiązaniem o wiele bardziej praktycznym i sensowym.