Drodzy klienci - Samsung sprowadził Was dzisiaj do poziomu walczących o połowę tańsze crocsy klientów Lidla
Dzisiejsza promocja Samsunga zaszokowała nie tylko rynek, zaszokowała także i mnie. Oto widzimy kolejną odsłonę bezpardonowej walki Samsung - Apple i to na naszym lokalnym, polskim rynku. Cynicznej, na pograniczu dobrego smaku i etyki biznesowej, nawet z wątpliwościami prawnymi.
I nie, na tej walce nie korzystają klienci. Z nich robi się idiotów na miarę bijących się w Lidlu o połowę tańsze crocsy.
Samsung Galaxy Tab S zadebiutował w Polsce zaledwie 3 tygodnie temu. W tym czasie Samsung nie zdołał zapewne do końca zbudować dystrybucji tego produktu, a na największą sprzedaż premierową mógł dopiero liczyć za tydzień bądź dwa. Ścięcie ceny flagowego modelu jednej z najbardziej dynamicznie rosnących kategorii w tym momencie jest więc nie tyle nietypowe, co po prostu bezprecedensowe.
I zastanawiające.
Nie znamy marż na tabletach Samsunga, ale można na 100 proc. przyjąć, że nie jest ona wyższa od tej, którą na swoich produktach stosuje Apple, czyi 39,4 proc. (zaokrąglijmy do 40 proc.). Przyjmując, że jest ona taka sama, to po obniżeniu ceny Taba S o połowę, Samsung nie tylko nie zarobił na tej sprzedaży, lecz wręcz do niej dopłacił.
Przynajmniej 10 proc. Nawet gdy przyjąć, że koszty marketingowe zostały podzielone pomiędzy Samsunga a sklepy, co jest standardem w tej branży, to i tak Samsung interesu na weekendowej promocji nie zrobił.
Oczywiście jeśli nie brać pod uwagę innych aspektów. A tych jest w tym przypadku wyjątkowo dużo.
Rzecznik prasowy Samsunga Polska, Olaf Krynicki, może się zarzekać, że promocja na Taba S nie ma nic wspólnego z promocją Saturna, w której za oddanie starego tabletu Samsunga można było odebrać nowego iPada Air, ale my z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że właśnie tak było. Samsunga wyjątkowo ubodła promocja Saturna, więc postanowił wystawić potężne działa.
To o tyle dziwne, że promocja Saturna nie była jakimś medialnym hitem. Ba, na moje oko przeszła bez większego echa. To raz. Dwa - iPad nie jest w Polsce żadnym sprzedażowym hitem. Wiemy to... z nieformalnych rozmów z przedstawicielami Samsunga, którzy przedstawili nam strukturę sprzedaży tabletów w Polsce. Apple ma kilka procent. Nie jest żadnym zagrożeniem dla pozycji Samsunga, który w Polsce kontroluje już prawie połowę rynku tabletów. Choć oczywiście Galaxy Tab S miał powalczyć z iPadem w segmencie premium...
Chodziło więc o akcję czysto reklamową. Nie znam wyników akcji wprowadzenia na rynek Taba S sprzed trzech tygodni. Może nie były one takie, na jakie liczył Samsung. Dzisiejszą akcją wygrał jednak pełen zasięg medialny - nie było chyba medium w Polsce, które by nie pisało o wyjątkowej promocji Taba S. Dzisiaj informacja o Galaxy Tabie S dotarła tam, gdzie wcześniej jej nie było.
Jeśli to był element kampanii stricte reklamowej, to było to zagranie wyjątkowo cyniczne, bowiem Samsung zastosował w niej dumpingowe ceny. Na miejscu konkurentów, i to nie tylko Apple'a, zwróciłbym uwagę odpowiednich regulatorów rynku na weekendową promocję Samsunga.
A Wy drodzy klienci zostaliście dzisiaj Samsunga sprowadzeni do poziomu walczących o tańsze crocsy klientów Lidla. Myślicie, że to Wam Samsung chciał zrobić dobrze? Nie, tak jak w przypadku niemieckiej sieci sklepów spożywczych, tak i tu podaż była specjalnie zaniżona względem popytu. Biegaliście więc od sklepu do sklepu w poszukiwaniu tańszych tabletów. Klikaliście jak szaleni przycisk kup w sklepach internetowych gryząc paznokcie w nadziei, że system przyjmie transakcję.
Byleby zrobić reklamę, byleby było głośno, byleby przyćmić działania konkurentów.
Fuj.