Tablety za mniej niż stówę, laptopy za mniej niż dwie. Windows idzie na wojnę z Androidem oraz Chrome OS
Przez ostatnie lata Microsoft żył w oderwaniu od rzeczywistości. Skupiał się na rynku PC, tym samym zaniedbując rosnący w siłę segment urządzeń mobilnych. Teraz firma z Redmond przebudziła się, stała się świadoma własnej nie najlepszej pozycji i postanowiła dać odpór swojemu głównemu konkurentowi – Google’owi.
Podczas jednego z pierwszych paneli konferencji Worldwide Partner Conference zaprezentowano wczoraj bardzo ciekawe dane. Według nich Microsoft kontroluje aż 90% rynku komputerów PC. Okazuje się, że jednak nie jest to dobry wynik w szerszym ujęciu, gdyż przekłada się to na kontrolowanie przez Microsoft zaledwie 14% całościowego rynku urządzeń. Co prawda na wewnętrznych slajdach ten stan rzeczy określono jako wielka szansa, ale podejrzewam, że nikt nie miałby za złe zrezygnowania z tej szansy i kontrolowania większości rynku, tak samo jak na rynku klasycznych komputerów.
W o wiele lepszej sytuacji niż Microsoft jest Google
Przedsiębiorstwem, które o wiele lepiej wyczuło rynek od Microsoftu był Google. Firma długo przed premierą iPhone’a chciała wejść na rynek smartfonów, jednak gdy zobaczyła telefon Apple, przebudowała zupełnie swoje oprogramowanie, upodobniła je do stosowanego przez firmę z Cupertino iOS-a i zaczęła konkurować z produktami Apple ceną. Początkowo mogło się wydawać to kiepską strategią, ponieważ smartfony i tablety z Androidem nie były znacząco tańsze od iPhone’ów oraz iPadów, będąc przy tym o wiele mniej dopracowanymi gadżetami. Jednak z czasem Android i urządzenia wyposażone w niego poprawiały się, ich ceny spadały, a Apple kurczowo trzymał się segmentu premium.
Szybko okazało się, że z urządzeń mobilnych chcą korzystać nie tylko bogaci. Wyczuli to mniejsi i więksi przedsiębiorcy, którzy postanowili odpowiedzieć na potrzeby społeczeństwa i zaczęli robić skrajnie niedopracowane urządzenia, na które posiadacz porządnego smartfona nie chciałby nawet spojrzeć. Mimo to niska cena i podstawowe, do tej pory niespotykane dla najuboższych możliwości sprawiły, że Android ma teraz 86% rynku smartfonów i ponad połowę rynku tabletów. Oczywiście jest też w tym nieco zasługi dużych firm i ich flagowców, ale drogie telefony to tak naprawdę najlepsza reklama ich tanich odpowiedników. Wiecie, ktoś widzi reklamę Galaxy S5, następnie kupuje Galaxy Core i mimo że wszystko działa jak tragedia, jest zadowolony, bo w końcu ma Galaxy.
Podobną strategię Google postanowił zastosować na rynku pecetów
Dlatego wprowadził na rynek komputery z systemem Chrome OS, które składają się z przeglądarki internetowej i kilku prostych narzędzi. Krótko mówiąc, pod względem możliwości nie mogły równać się z komputerami z Windowsem. Mimo to komputery te zdobywają coraz większą popularność, dzięki swojej bardzo niskiej cenie. Tylko Google i jego partnerzy umożliwiają kupno 11,6-calowego komputera z mocną obudową i działającego 9 godzin bez ładowania za mniej niż 200 dol. Dodatkowo Google chce wprowadzić do tych komputerów możliwość uruchamiania aplikacji z Androida, przez co zyskają one niezwykle bogatą bazę oprogramowania i staną się jeszcze ciekawszą propozycją w najniższym segmencie cenowym.
Microsoft nie zamierza na to po prostu patrzeć. Podczas kwietniowej konferencji BUILD twórcy Windowsa obiecali, że nie będą pobierać opłaty za system Windows i pakiet Office na urządzeniach o przekątnej ekranu mniejszej niż 9”. Teraz Microsoft wraz ze swoimi partnerami dalej tnie ceny i zapowiada, że w tym roku zobaczymy małe tablety z Windowsem kosztujące zaledwie 99 dol. Do tego Microsoft nie zamierza powtarzać swoich błędów i chce tworzyć komputery konkurencyjne dla Chromebooków, zanim te staną się naprawdę popularne. Dlatego już niebawem pojawią się liczne laptopy kosztujące mniej niż 199 dol. Jak na razie maszynę taką zrobił Hewlett-Packard, ale niebawem w jego ślady mają pójść też inne firmy, takie jak Acer oraz Toshiba.
Microsoft w końcu zaczyna łapać, o co w tym wszystkim chodzi.
Możecie się ze mną zgodzić lub nie, ale sądzę, że Microsoft jak na razie ma najbardziej logiczny i najlepiej działający ekosystem. Jako użytkownik Windowsa 8, Windows Phone’a oraz Xboksa widzę, że pod względem wygody pracy i możliwości Microsoft nie ma ze sobą równych. Jego produkty są świetnie zaprojektowane i nadają się nie tylko do pracy, ale też szeroko pojętej rozrywki. Także po swoich do tej pory przekonanych do Androida znajomych widzę, że doceniają oni stabilność oraz jakość oprogramowania Microsoftu i coraz częściej przesiadają się na kafelki, zarówno w wersji stacjonarnej, jak też mobilnej.
To wszystko było jednak nic nie warte, dopóki Microsoft nie rozumiał, że słabszy, ale tańszy produkt zawsze wypiera lepszy. Tak wybił się VHS, tak wygrał Android, tak popularność powoli zdobywa sam Windows Phone, za sprawą taniej jak barszcz Nokii Lumia 520. Na szczęście przyjście nowego CEO sprawiło, że Microsoft zdał sobie sprawę ze swojej nie najlepszej pozycji i podjął działanie w tym momencie, prawdopodobnie ostatnim umożliwiającym może nie zdobycie większości udziałów na rynku, ale co najmniej podwojenie obecnego wyniku i zagarnięcie chociaż trzeciej części rynku. Podejrzewam, że za rok byłoby już na to najzwyczajniej w świecie za późno.
---
Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock