Kultowy odtwarzacz w drodze na urządzenia mobilne – czy foobar2000 podoła własnej legendzie?
Bardzo dobra jakość dźwięku, minimalistyczny interfejs, bogate możliwości personalizacji i oczywiście brak opłat. To właśnie m.in. dzięki tym cechom foobar2000 zdołał zaskarbić sobie sympatię wielu użytkowników, którzy do tej pory mogli z niego korzystać jednak wyłącznie na komputerach. Już wkrótce sytuacja ta może się jednak zmienić, tylko czy mobilna wersja tej aplikacji sprosta pokładanym w niej nadziejom i odnajdzie się na rynku?
Zespół odpowiedzialny za stworzenie mobilnej odmiany programu foobar2000 wydaje się być nadzwyczaj pewny siebie, przy okazji rozpoczęcia kampanii na Kickstarterze zapowiadając, że po rewolucji, jakiej dokonał na komputerach, przyszedł czas na tablety i smartfony. Pomóc w tym wszystkim ma oczywiście wielomilionowa rzesza fanów, która (przynajmniej w optymistycznym scenariuszu) chętnie sięgnie do portfeli, aby wspomóc programistów w realizacji ich marzeń.
Obszerna lista zainteresowanych rozwojem projektu z całą pewnością okaże się pomocna, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę progi finansowania, jakie wyznaczyli założyciele kampanii. Żeby w ogóle doszło do realizacji, autorzy zamierzają zebrać aż 60 000 funtów. Nawet jeśli uda się uzyskać ten wynik, pozwoli to jedynie na stworzenie od podstaw jednej aplikacji – dla iOS, czyli iPada, iPhone’a oraz iPoda. Żeby móc cieszyć się z wydania dla Androida musimy trzymać kciuki za uzbieranie 120 000 dolarów, natomiast użytkownicy Windows Phone muszą liczyć na zebranie 180 000 funtów.
Jeśli jednak zainteresowanie przekroczy i ten prób, zespół odpowiedzialny za oprogramowanie ma kolejne niespodzianki. Przy 300 000 funtów zajmie się tworzeniem odpowiedniego rozwiązania chmurowego, przy 420 000 funtów – dodaniem elementów społecznościowych, a przy 600 000 dolarów – stworzą od podstaw serwis streamingowy. To jednak nadal nie wszystko!
Przy niecałych 800 000 funtów (!) przygotowany ma zostać kompletny, rozbudowany sklep muzyczny z „milionami utworów i możliwością ich zakupu bezpośrednio na urządzenie”.
Aplikacje, w zależności od tego, ile pieniędzy uda się uzbierać i które cele zostaną zrealizowane, mają być dostępne w wersjach darmowych oraz płatnych, natomiast na użytkowników, w zamian za wpłaty, czekają liczne nagrody i gadżety z mniej lub bardziej związane z aplikacją lub muzyką (słuchawki, koszulki, etc.).
Wszystko to brzmi oczywiście fantastycznie, a jeśli brać pod uwagę koszt tworzenia aplikacji mobilnych czy tak rozbudowanych usług, na jakie porywają się twórcy, być może nawet kwoty progowe nie są aż tak bardzo przesadzone. Pytanie tylko – po co i dla kogo?
Od początków mobilnej rewolucji, kiedy okazało się, że jeśli chcesz się naprawdę liczyć na rynku konsumenckim, musisz posiadać aplikację mobilną, ba, czasem powinieneś nawet od niej zacząć, minęło już sporo czasu. Sporo czasu, od kiedy smartfony i tablety przestały być dobrem aż tak luksusowym, niedostępnym i często zbędnym (w tym i z perspektywy twórców oprogramowania), jak wcześniej. Dzisiaj smartfon, lepszy albo gorszy, posiada już prawie każdy i prawie każdy miał dość dużo czasu, żeby zauważyć brak mobilnego wydania foobara2000.
I jeśli brak ten specjalnie mu doskwierał, na tyle, żeby poszukać alternatywy dla systemowego odtwarzacza, prawdopodobnie znalazł ją wśród setek czy może nawet tysięcy podobnych aplikacji w Google Play, Apple AppStore czy z dowolnego innego sklepu.
Nie można przy tym pominąć faktu, że twórcy foobara2000 jak na razie nie pokazali w kwestii wersji mobilnej nic. Absolutnie nic, nawet pół grafiki czy szkicu na kartce wyrwanej z zeszytu. Część z ich obietnic wydaje się być w swojej skali wręcz absurdalna, jeśli nie stoją za nimi jakiekolwiek wcześniejsze uzgodnienia czy kontakty. Sklep z muzyką? Serwis streamingowy? Niektórym wielkim producentom do dziś nie udało się zrobić tego jak należy.
Oczywiście debiutując w 2002 roku w wersji dla komputerów foobar2000 również nie był pierwszym w historii odtwarzaczem plików muzycznych, ani też – według wielu – nie był w tym najlepszy czy w jakikolwiek sposób wyjątkowy. Nie zmieniło to jednak tego, że stał się jedną z najlepiej rozpoznawalnych aplikacji tego typu i swego czasu cieszył się ogromną popularnością. Być może nadal nie jest za późno i wciąż mocna w niektórych kręgach marka pozwoli najpierw uzbierać niezbędne fundusze, a potem odnieść podobny do „komputerowego” sukces? Na razie zbiórka pieniędzy idzie dość powoli, ale warto przyglądać się jej uważnie, lub jeśli jesteśmy fanami tej aplikacji – dołożyć swoją cegiełkę.