Klęska piratów z Karaibów, czyli o powodach zamknięcia Kinomaniaka
Na początku stycznia zniknął popularny serwis z filmami i serialami online - Kinomaniak.tv. Witryna, która przyciągała przed ekrany komputerów setki tysięcy widzów miesięcznie, zakończyła swoją działalność bez żadnego ostrzeżenia. Jak można było przypuszczać, sytuacja ta była następstwem działania organów ścigania.
Kinomaniak.tv działał na rynku polskim przez wiele długich miesięcy. Miał w zwyczaju znikać na kilka tygodni, po czym powracał do życia i ponownie przyciągał wielu widzów przed ekrany komputerów. Tak było między innymi zeszłym roku, kiedy Kinomaniak zniknął w styczniu i powrócił w marcu. Dlatego też, gdy witryna przestała być dostępna w styczniu tego roku, wiele osób zaczęło podejrzewać, iż sytuacja może się powtórzyć.
Kinomaniak The End
Jednak tym razem było kilka sygnałów, które sugerowały, że to zniknięcie będzie się różniło od poprzednich. Po pierwsze, już 6 grudnia 2013 roku administratorzy zaprzestali aktualizowania fanpage’a na Facebooku, który polubiło ponad 410 tys. internautów. Strona na fejsie, z tak sporą liczbą fanów, potrafi generować całkiem spory ruch na powiązanej z nią witrynie internetowej. Przypomnienia o nowych filmach, aktualnych odcinakach seriali itp., bez wątpienia przekładały się na ruch w serwisie Kinomaniak, a co za tym idzie zyski właścicieli witryny. Zatem jeśli ktoś zrezygnował z publikowania wpisów na tak popularnym facebookowym fanpage'u, to albo był głupcem, albo… nie mógł tego fizycznie dalej robić.
Kolejnym elementem, który wskazywał, że zniknięcie Kinomaniaka różni się od poprzednich było wywieszenie planszy The End, która straszyła gości odwiedzających witrynę. Podczas poprzednich zniknięć Kinomaniaka nie wywieszano tablicy informującej, że to jest już koniec.
Co się stało z Kinomaniakiem?
Wszystko zaczyna układać się w logiczną całość, gdy przeanalizujemy informacje, które podał serwis Gazeta.pl. Według danych policji wynika, że postępowanie mające na celu dotarcie do właścicieli serwisu Kinomaniak.tv trwało od dłuższego czasu.
Zaczęło się od zawiadomienia, które złożył w sierpniu 2012 roku pełnomocnik dystrybutorów filmowych. Oszacowali oni swoje straty na kwotę 26 mln zł. Miało to być związane z bogatym portfolio Kinomaniaka, który umożliwiał odwiedzającym oglądanie filmów i seriali online oraz pobieranie ich. Szacuje się, że baza Kinomaniaka obejmowała 100 tys. tytułów, do których dostęp był bezpłatny. Darmowe konta miały jednak pewne ograniczenia, dlatego też serwis sprzedawał konta premium, które kosztowały od 2,5 zł do nawet 370 zł - w zależności od wykupionego okresu abonamentu. Najdroższe konto było przyznawane dożywotnio.
Policja podała, że twórcy Kinomaniaka zarabiali nawet 300 tys. zł miesięcznie, na kontach premium oraz reklamach, które trafiały do 1,5 mln odwiedzających osób w ciągu jednego miesiąca.
Piraci z Karaibów
Pieniądze trafiały na zagraniczne konta, gdyż firmy właścicieli były zarejestrowane na Karaibach, w Honkongu i na Seszelach. Ustalono, że w bankach zlokalizowanych na Karaibach i w Honkongu piraci posiadali konta, na które spływały zyski z Kinomaniaka. Następnie przelewano je na konta zagranicznych pośredników finansowych, aby na końcu wróciły do Polski, gdzie pieniądze wprowadzano na rynek.
Policja zgromadziła materiał dowodowy w sprawie przeciwko twórcom Kinomaniaka i jak podaje Wyborcza, prokurator okręgowy w Olsztynie wszczął śledztwo w sprawie prania brudnych pieniędzy.
W grudniu 2013 roku w kilku miejscach na terenie Olsztyna policja przeprowadziła przeszukania. Zabezpieczono ponad 35 tys. zł w gotówce, kilkadziesiąt komputerów, telefonów komórkowych oraz karty płatnicze do kont w zagranicznych bankach. Następnie na polecenie prokuratury zabezpieczono kwoty 700 tys. zł i 30 tys. euro, które należały do pośredników finansowych. Operacja policji w Olsztynie przypada na czas, a którym zaprzestano aktualizowania konta Kinomaniaka na Facebooku.
Wygrana bitwa, przegrana wojna
Historia pokazała, że z piratami można wygrać. Policja i prokuratura ukróciła proceder i twórcom Kinomaniaka grozi teraz do 8 lat więzienia, gdyż są podejrzani o nielegalne rozpowszechnianie filmów oraz odpowiedzą za zarzut prania brudnych pieniędzy.
Tymczasem w polskim internecie istnieje kilkadziesiąt, lepszych i gorszych, klonów Kinomaniaka. Na torrentach nadal jest więcej filmów niż w polskich, legalnych serwisach VOD, a Polacy chcący płacić za porządne amerykańskie produkcje, muszą na własną rękę omijać zabezpieczenia regionalne.
Podsumowując… Na froncie bez zmian.