Google zrobił pierwszy krok do wykończenia Skąpca, Ceneo i Nokautu
Google rozszerza swojej usługi zakupowej na kolejne 8 krajów, tj. Austrię, Belgię, Danię, Meksyk, Norwegię, Szwecję, Turcję i w końcu… Polskę! Oznacza to, że jeśli w wyszukiwarce Google będziemy szukać różnych produktów, w znajdującym się obok polu będą pojawiać się ich reklamy prowadzące nas prosto do sklepów internetowych zawierających interesujące nas rzeczy.
Oferty będą okraszone zdjęciem, obok nich znajdzie się też aktualna cena z podatkiem VAT. Oczywiście całość będzie oznaczona jako element sponsorowany. Usługa ta dla wielu osób może być nowością, dlatego Google spieszy z wyjaśnieniami. Gdy klikniemy na znajdującą się w boksie ikonę ze znakiem zapytania, zobaczymy następujący komunikat:
Pozorna korzyść dla użytkownika
Dla użytkowników wprowadzenie Google Zakupy oznacza przede wszystkim możliwość szybszego i łatwiejszego kupienia produktów. Szukamy nowego Galaxy S4? Mamy zdjęcie i cenę Galaxy S4 powyżej jakichkolwiek innych, mniej widocznych (bo tekstowych) wyników wyszukiwania. Jednak ta pozorna wygoda może oznaczać, że za niektóre rzeczy będziemy płacić więcej. W końcu usługa Google to bezpośredni cios w konkurencję pod postacią porównywarek produktów, takich jak Nokaut, Ceneo czy Skąpiec.
Ich zaletą było to, że choć były podmiotami komercyjnymi, to wyświetlały nawet oferty malutkich sklepów. Jeśli mieliśmy osiedlowy sklepik z elektroniką, przenieśliśmy się do Internetu i mogliśmy zaoferować cenę niższą niż giganci tacy jak X-KOM czy Komputronik, to właśnie nasza oferta lądowała na samej górze listy. Z czasem zaczęto to zmieniać i niektóre serwisy jako domyślne sortowanie wybierały po produktach nie najtańszych, a najpopularniejszych, ale wystarczyło jedno kliknięcie, żeby to zmienić.
W przypadku usług Google nie ma takiej możliwości. Płacisz za reklamę? Jesteś na głównej. Tylko kogo stać za płacenie za reklamy? Tylko duże sklepy, które koszt tejże i tak przerzucą na użytkownika. Na tym polega biznes i kapitalizm. To brutalne, ale chyba każdy zdaje sobie z tego sprawę, prawda? Krótko mówiąc, jeśli Google Zakupy nie zaproponuje małym sklepom uczestnictwa w programie, to wypadną one z obiegu. A nawet jeśli zaproponuje, to nie każdy się na to zdecyduje. Nie każdy myśli perspektywicznie, nie każdy chce podnosić ceny, by pojawić się w Google’u. Ich po prostu nie będzie.
Google pokazuje swoją dominującą siłę
Być może to myśl spowodowana lekturą „Ojca Chrzestnego”, ale tak to niestety wygląda. Monopol Google na rynku usług internetowych sprawił, że bez Google’a nie istniejemy. Znaleźliśmy się na jego rewirze, a teraz urzędujący tu „biznesmeni” chodzą po wszystkich firmach i dają im propozycję nie do odrzucenia. Odmówić im nie można, zaskarżyć też nie, bo wszystko dzieje się w granicach prawa. W końcu stworzyli świetną wyszukiwarkę, najlepszą w swoim rodzaju i teraz po prostu nadal ulepszają ją tworząc z niej nie tylko narzędzie do pracy, ale też idealny billboard reklamowy, widoczny na niemal każdym komputerze podpiętym do sieci.
A to nie koniec. Do Polski póki co trafiła tylko reklamy lokujące produkty ze zdjęciami w wynikach wyszukiwania. W przyszłości do Polski ma trafić też Google Shopping, dzięki czemu Google samo stanie się porównywarką produktów. I patrząc na dotychczasowy model biznesowy szczerze wątpię, czy będzie wyświetlać wyniki wyszukiwania ze wszystkich sklepów. Bardziej podejrzewam, że także to będzie traktowane jako tańsza forma reklamy. Czemu tańsza? Bo Google przecież sztucznie nie obniży nam cen produktów, a najwyżej w wynikach i tak pojawią się najlepsze propozycje cenowe. Krótko mówiąc, każdy sklep zapłaci wpisowe za wzięcie udziału w wyścigu z konkurencją. A jedynym wygranym będzie tu Google.
Jest jeszcze nadzieja
Mimo to porównywarki produktów nie powinny się poddawać, tylko walczyć na kilka frontów. Google nie będzie mogło ich zablokować z dnia na dzień. Będzie musiało to robić stopniowo, krok po kroku. W innym wypadku opinia publiczna ich po prostu zlinczuje. Jako że zmiany na rynku będą musiały się odbywać powoli, Nokaut, Ceneo i Skąpiec powinny zacząć działać na innym froncie i współpracować z serwisami testującymi produkty, blogami oraz całymi grupami medialnymi.
W ten sposób trafią do osób, które są potencjalnie zainteresowane danym sprzętem, bo czytają jego recenzję, test lub opinie na jego temat. Oczywiście zapewne nawet działając w ten sposób pozostaną w cieniu Google’a, ale nadal pozostaną w świadomości ludzi, dzięki czemu niektórzy z nas nie będą wpisywać nazwy produktu w Google, tylko właśnie w porównywarce produktów. Mogę być w mniejszości, ale sam tak właśnie robię.
Co na to Nokaut.pl?
Dawid Kosiński, Spider's Web: Czy boicie się Google i konkurencji z jego strony z powodu wejścia do Polski usług Google Zakupy?
Michał Jaskólski, Nokaut.pl: Wejścia Google Product Listing Ads (czyli reklam produktowych) do Polski spodziewaliśmy się od dawna. Już w 2006 roku, gdy Nokaut dopiero startował, w USA działał poprzednik Google Shopping, czyli Froogle - jednak nie zniechęciło to nas do działania.
Na wielu zachodnich rynkach Google PLA to istotne źródło ruchu dla sklepów internetowych, jednak inne porównywarki cen (np. Nextag, Shopzilla czy Shopping.com) nadal aktywnie funkcjonują, zmieniając nieco model swojego biznesu - w większym stopniu opierając się na pozyskiwaniu płatnego ruchu (również poprzez AdWords), a także partnerstwach z wieloma różnymi portalami i serwisami tematycznymi. Podobna zmiana modelu zaczyna następować w naszym kraju - i przygotowujemy się do tego od jakiegoś czasu.
Czy obawiacie się marginalizacji porównywarek cenowych w Polsce i nieetycznych praktyk Google, które mogłyby do takiego stanu rzeczy doprowadzić?
W kilku krajach porównywarki cen są wręcz partnerami Google Shopping, dostarczając firmie Google informacji o ofertach sklepów internetowych i dzieląc się z nimi prowizją.
W związku z tym, że jakiś czas temu uruchamiając funkcję platformy handlowej wprowadziliśmy możliwość dokonywania zakupu części produktów poprzez nasz serwis (klient składa zamówienie poprzez naszą stronę, a następnie zamówienie to realizowane jest przez jeden ze zweryfikowanych przez nas sklepów), nie wykluczamy tego, że i nasze oferty pojawią się w Google Shopping.
W tej chwili trwa postępowanie przeciwko Google prowadzone przez Komisję Europejską w związku ze skargami ze strony m.in. niektórych zachodnich porównywarek cen. Według ujawnionych właśnie informacji wiadomo, że Google zaproponował rozwiązanie, by obok ofert Google Shopping były widoczne reklamy trzech porównywarek, np. w sposób widoczny w załączeniu:
O zdanie zapytaliśmy także Allegro, ale czekamy jeszcze na odpowiedzi.
Zdjęcie Hand with credit card and a small shopping cart coming from laptop screen isolated in white pochodzi z serwisu Shutterstock.