Nie na takiego Skype’a dla Windows Phone czekaliśmy
Skype właśnie opublikował nową wersję swojego mobilnego komunikatora w wersji na Windows Phone. Czy to wersja końcowa? Czy wreszcie wszystko działa jak należy? Czy Skype wykorzystał w pełni potencjał integracji z Windows Phone? Nie, nie i jeszcze raz nie.
Mariaż Microsoftu i Skype’a jest dość… specyficzny. To największy zakup w historii giganta z Redmond, na dodatek na nietypowych warunkach. Microsoft bowiem, mimo bycia oczywistym zwierzchnikiem ekipy pracującej nad komunikatorem, pozostawił jej niemałą niezależność. Skype dalej jest osobną firmą z osobnym biurem. Dalej też rozwija swoje aplikacje dla systemów konkurencyjnych dla rodziny Windows.
Nie zmienia jednak to faktu, że Microsoft nie kupił Skype’a, bo miał taki kaprys. Komunikator miał być ściśle zintegrowany z systemami Windows i innymi produktami z Redmond, takimi jak konsola Xbox 360. Mijają jednak kolejne miesiące, a obiecanej integracji brak. Skype dla Windows 8 i Windows RT potrafi wykorzystać systemową książkę kontaktów i to właściwie tyle. Sytuacja dotycząca Windows Phone jest jeszcze gorsza.
Posiadacze Windows Phone 7 mogą korzystać ze Skype’a tylko wtedy, gdy aplikacja uruchomiona jest na pełnym ekranie. W momencie, w którym komunikator jest minimalizowany, z powodu ograniczeń systemu, rozłącza się on z serwerem. Pod Windows Phone 8 jest dużo lepiej. Skype na ten system to świetna aplikacja. Problem w tym, że mogło być dużo lepiej.
Skype dla Windows Phone 8, mimo iż wciąż w wersji rozwojowej, działa wybornie. Aplikacja ma estetyczny, płynny interfejs, działa w tle, zużywa niewiele danych, a także nie obciąża procesora działając w tle (a, co za tym idzie, oszczędza baterię). Sęk w tym, że mogło być lepiej. Dużo, dużo lepiej.
Dziś pojawiła się aktualizacja komunikatora. Czy wreszcie, po niespełna pół roku od premiery Windos Phone 8, mamy wreszcie to, na co czekaliśmy? Microsoft, za pomocą kont twitterowych swoich pracowników, budował napięcie. Miało być pięknie. Wyszło jak zawsze.
Zacznijmy od tych dobrych stron. Nowy Skype otrzymał funkcje, które jak dotąd nie były dostępne z uwagi na to, że komunikator wciąż był w wersji beta. Wideorozmowy od teraz można wykonywać w trybie HD. Można też przełączać się podczas rozmowy pomiędzy przednią a tylną kamerą telefonu. I wreszcie mamy możliwość widerozmów zarówno w poziomym, jak i portretowym trybie.
A co poszło nie tak?
Po pierwsze, Skype nie wyszedł wciąż z bety. To nieco żałosne, po tak długim czasie od premiery wciąż mamy niegotową, niestabilną aplikację. Nie mam pojęcia co, do licha, jest problemem i czemu prace tak się wydłużają. No cóż, przynajmniej jesteśmy uczciwie o tym ostrzegani…
Po drugie, integracja z systemem operacyjnym. W teorii, Skype miał pięknie się wpasować w książkę telefoniczną, dzięki czemu zamiast dzwonić za pośrednictwem tradycyjnej telefonii komórkowej, możemy wybrać Skype’a, co jest tańsze i wygodniejsze. Zadzwońmy do Ewy:
Co jest z tym obrazkiem nie tak, poza wymazaniem jej telefonu komórkowego? Otóż nie mam żadnej informacji na temat tego, czy Ewa aktualnie ma włączonego Skype’a na swoim komputerze lub smartfonie. Po wybraniu opcji „Skype” jestem przenoszony do samej aplikacji, z otwartym czatem, i dopiero wtedy mogę podjąć decyzję o tym, czy chcę zadzwonić, wiedząc czy Ewa może odebrać, czy też jest offline. Za dużo zachodu, to ja już wolę od razu zadzwonić tradycyjnie na telefon komórkowy.
A wystarczyłaby mała kropeczka. Czerwona, jeżeli jest offline, i zielona, jeżeli można zadzwonić. Wtedy Skype byłby prawdziwym killer feature. A tak mamy, przyznaję, świetną i elegancką aplikację. iPhone i Android również ją mają. I tu nie chodzi o zazdrość, bo to fajnie, że Microsoft dba o inne systemy. Dziwię się jednak temu, że tak niewielki nacisk kładzie na swój własny…
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.