REKLAMA

Kończy się era Angry Birds

Na początku marca 2013 r. stała się rzecz niespotykana - w Top 100 najbardziej dochodowych gier w amerykańskiej wersji App Store nie było żadnej produkcji Rovio. W znacznie mniejszym polskim App Store trzy gry z serii Angry Birds jeszcze są na liście Top 100 Grossing Apps, ale fakt faktem, że fenomen wściekłych ptaków zaczyna przemijać.

Kończy się era Angry Birds
REKLAMA

Sposób, w jaki fińskie studio gamingowe Rovio rozegrało kwestię franczyzy Angry Birds będzie zapewne niedługo podstawą wykładów dla adeptów studiów ekonomiczno-marketingowych. Hitowa seria gier na urządzenia mobilne była już w Hollywood, na lotniskach w formie horrendalnie drogich pluszaków, w parku rozrywki, jako klocki, gra manualna, pościel, kalendarze, zastawa stołowa, garderoba, napoje i tysiąc innych pochodnych produktów, których nie sposób wszystkich naraz wymienić. Przy okazji Rovio zostało eksportową marką Finlandii zluzowując tym samym na tej pozycji legendarną Nokię.

REKLAMA

Nic nie trwa jednak wiecznie i wydaje się, że powoli pomysł na poziome marketingowe rozciąganie Angry Birds się kończy, a przynajmniej konsumenci tracą nim zainteresowanie. Ileż można to ciągnąć? Graliśmy już przecież na Walentynki, Święta Bożego Narodzenia, w Rio, a nawet w kosmosie. Choć zmieniała się sceneria, to zasady pozostawały zawsze te same - wystrzelić z procy ptaka, by ten rozwalił pochowane w różnych piramidalnych konstrukcjach świnie.

Gry Angry Birds wciąż należą do najpopularniejszych w kategorii pobrań. Na liście stu najpopularniejszych gier w dwóch najpopularniejszych sklepach z aplikacjami mobilnymi: App Store i Google Play któraś z serii gier o wściekłych ptakach znajduje się nieprzerwanie od kwietnia 2010 r. Jednak fińska seria gier nie należy już do najbardziej dochodowych w wyżej wymienionych sklepach, a to dowód na to, że fenomen Angry Birds się kończy.

Co ciekawe, to Rovio było jednym z podmiotów, które jako pierwsze uwierzyły w biznesowy potencjał modelu freemium, czyli rozdawania za darmo mobilnych gier, a zarabianiu na zakupach wewnątrz aplikacji związanych ze scenariuszem gry. Wprawdzie na iOS większość gier z serii Angry Birds było płatnych, w przeciwieństwie do Androida, gdzie od zawsze Finowie oferowali je za darmo, to jednak w obu przypadkach nacisk był na tzw. in-app purchase. Pierwsze gry z serii Angry Birds utrzymywały się na liście najlepiej zarabiających aplikacji w obu sklepach nawet niecałe dwa lata. Ostatnie pozycje spadają z listy Top 20, a nawet Top 50 grossing apps w ciągu miesiąca, dwóch. To oznacza, że mimo iż pod kątem pobrań Angry Birds wciąż jest bardzo mocne, to jednak seria traci swój gigantyczny potencjał biznesowy. To wstęp do tego, aby mniejsze zapotrzebowanie było również na kalendarze, pluszaki, czy słodzony napój z wizerunkiem poszczególnych wściekłych ptaków.

Mimo totalnego rozdmuchiwania marki Angry Birds, w Rovio doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że muszą szukać nowych hitów na miarę ptaków. Najpierw próbowano z Amazing Alex - ciekawą grą logiczno-zręcznościową, która jednak była tylko i wyłącznie klonem pomysłu Incredible Machines, a na dodatek wcale nie wyróżniała się na tle dziesiątek innych gier opartych na podobnym koncepcie. Teraz, wspólnie z DreamWorks Rovio przygotowano grę the Croods, która jest oparta na animowanym filmie, jaki wkrótce wejdzie na ekrany kin. Na wybuch fenomenu na miarę Angry Birds nie ma jednak także i w tym przypadku co liczyć.

W ciągu kilku ostatnich lat z małego studia z kilkoma zatrudnionymi osobami Rovio wyrosło na giganta wśród deweloperów gier mobilnych i ogólnie cyfrowej rozrywki. Gry z serii Angry Birds zostały pobrane już ponad 1 mld razy na urządzenia mobilne na całym świecie, a specjaliści ds. marketingu upchnęli koncept wściekłych ptaków wszędzie tam, gdzie było to możliwe. I choć zapewne w tym roku Angry Birds wciąż będą przynosić fińskiej firmie krociowe zyski, to marketingowy fenomen będzie blednąć.

Co więcej, demokratyczny charakter funkcjonowania sklepów z mobilnym oprogramowaniem pozwala małym, kilkuosobowym zespołom, dokładnie takim jak Rovio 3 - 4 lata temu, walczyć z Angry Birds jak równy z równym. Rovio nie ma żadnej taryfy ulgowej, jedynie zapewne coraz bardziej rozdmuchane koszty swojej działalności, które skutkują tym, że realnie mali konkurenci są dziś dużo bardziej zyskowni.

Kto wie również, czy rozwijając Angry Birds Rovio nie popełniło strategicznego błędu - zamiast kręcić filmy o przygodach ptaków można było nieco modyfikować fabułę oraz warstwę funkcjonalną gry. Angry Birds, mimo nowych scenerii, to ciągle taka sama gra zręcznościowa. Jeśli spojrzymy dziś na to, jakie gry mobilne są dziś najbardziej dochodowe w App Store, czy Google Play, to zauważymy, że najlepiej w długoterminowym ujęciu radzą sobie pozycje, które opierają się na stałych elementach grywalizacyjnych: tu coś dokup, tu kup narzędzia, tam zdobądź kolejne kompetencje. Użytkownicy gier mobilnych lubią płacić za coś, co przynosi im trwałą korzyść w scenariuszu rozgrywanej gry. Gry z serii Angry Birds takich trwałych scenariuszy nie oferują.

REKLAMA

Trudno dziś jednoznacznie wyrokować, czy Rovio dołączy wkrótce do Zyngi - firmy, której marka jeszcze niedawno była wymieniana jednym tchem z Facebookiem jako przykład fenomenalnie prowadzonego biznesu gamingowego w mobilnej erze; dziś na Zyngę patrzy się już prawie wyłącznie w kategoriach zmarnowanych szans. Aby tak się nie stało Rovio na gwałt potrzebuje nowego pomysłu - czy to na rewitalizację Angry Birds, czy to na zupełnie coś innego.

Na razie takowego na horyzoncie nie widać.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA