REKLAMA

Cztery cale iPhone'a, by pokonać Androida

Każdy nowy iPhone to pilnie strzeżona tajemnica przez Apple’a. Rzadko kiedy udaje nam się czegokolwiek dowiedzieć aż do chwili oficjalnej prezentacji telefonu, a większość plotek zazwyczaj okazuje się guzik warta. Tym razem jednak dwa bardzo prestiżowe wydawnictwa zdobyły bardzo ważną informację z dwóch niezależnych źródeł. Wygląda na to, że świat iPhone’a czeka prawdziwa rewolucja!

Cztery cale iPhone’a, by pokonać Androida
REKLAMA

iPhone rozwija się w sposób powolny, ale bardzo przemyślany. Przy czym „powolny” nie oznacza, że urządzenie nie wprowadza żadnych innowacji. Chodzi bardziej o to, że kupując nową generację smartfonu Apple’a nie czujesz się zagubiona ani zagubiony. Leży w dłoni podobnie, obsługuje się go tak samo, a wszystkie nowe funkcje znajdują w logicznych miejscach.

REKLAMA

Takie podejście ma z pewnością swoje wady (brak miejsca na rewolucję, bardziej chodzi tu o ewolucję), ale też i zalety: przywiązanie użytkowników oraz znikomy poziom fragmentacji, determinowany właściwie tylko przez lenistwo lub niewiedzę użytkowników w zakresie aktualizacji oprogramowania. I tak ten stan rzeczy trwa już od pięciu generacji iPhone’ów.

Konkurencja jednak nie śpi. iPhone może czuć się szczególnie zagrożony przez smartfony Galaxy z systemem Android. Fani tych urządzeń jako jeden z głównych argumentów ich wyższości nad urządzeniami Apple’a podają większą przekątną wyświetlacza, przez co na ekranie jest więcej miejsca. Fani Apple’a ripostują, że iPhone, dzięki 3,5-calowemu ekranowi, jest poręczniejszy, wygodniejszy do obsługi jedną ręką, a system iOS nie jest tak „naćkany” jak Android, przez co 3,5 cala mu spokojnie wystarcza do wygodnej pracy.

Obie strony mają rację. Pęd Androidów ku jak największemu wyświetlaczowi nieco mija się z celem. Wybaczcie fani Galaxy Note’a, ale nie rozumiem was z całego serca. Czuję się głupio trzymając toto przy uchu, a „branżowy żarcik” w postaci „czy to galaxy note w twojej kieszeni, czy tak się cieszysz na mój widok” to już klasyk.

Z drugiej jednak strony smartfony coraz rzadziej służą do dzwonienia. Coraz częściej czytamy na nich Spider’s Web, przeglądamy Facebooka i Twittera, oglądamy YouTube’a i, ogólnie, „konsumujemy treści”. 3,5-calowy iPhone staje się malutki, niezależnie od tego jak dobrze jest zrobiony wyświetlacz i interfejs. Apple jednak jak ognia unika wprowadzenia nowej przekątnej wyświetlacza z uwagi na ewentualną fragmentację i przywiązanie użytkowników.

Wygląda na to, że gigant w końcu się „złamał”. Doniósł o tym najpierw Wall Street Journal. Według jego informacji „z pewnego źródła”, nowy iPhone ma mieć „co najmniej 4-calowy wyświetlacz”. Pracują nad nim ponoć, wspólnie, LG, Sharp i Japan Display (sojusz Sony, Hitachi i Toshiby). Ciekawe co oznacza „co najmniej cztery cale”. Nie wierzę bowiem, by Apple zdecydował się tworzyć 4,7- lub 5,3-calowego kolosa. Raz jeszcze przepraszam fanów Galaxy Note’a, ale to by było po prostu głupie. Wyobrażacie sobie młodą studentkę z drobnymi rączkami z czymś takim? Ja też nie. 4- lub 4,3-calowy ekran wydaje się jednak rozsądny. A według moich preferencji (mam drobne dłonie, a idealny smartfon musi być łatwy w obsłudze dla mnie jedną ręką) byłoby to wręcz idealne.

Co ciekawe, informacje Wall Street Journal potwierdza Reuters.com. Co prawda ta agencja miała nieco „plotkarskich” wpadek ostatnimi czasy, ale wciąż uważam ich za rzetelne, wiarygodne źródło. Co jeszcze ciekawsze, Reuters potwierdza doniesienia WSJ na bazie informacji z innego, własnego źródła.

REKLAMA

Otwarte pozostaje jedno pytanie: co z rozdzielczością? Czy Apple zdecyduje się ją zwiększyć, po raz pierwszy wprowadzając istotną fragmentację swojego ekosystemu? Czy też zwiększy ją w podobny sposób, jak zwiększał przy Retinie, czyli na tyle proporcjonalnie, by nie stwarzać problemu twórcom aplikacji i gier? A może zmieni się tylko powierzchnia ekranu? Tę ostatnią sztuczkę wykonał HTC w smartfonach Titan i efekt, w mojej ocenie, jest opłakany.

A może to wszystko jeden wielki stek bzdur? ;-) Gdyby nie źródło informacji, nawet bym się o tym nie zająknął. Ale że pochodzi ona z na tyle renomowanych wydawnictw, to poczułem się w obowiązku wam ją przekazać i bardzo jestem ciekaw waszych opinii.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA