ThinkPad Tablet – pierwszy tablet, który będzie miał szansę zastąpić mi laptopa
Nie będę nikogo oszukiwał – jestem jedną z osób, które uległy (praktycznie od samego początku) nowej manii tabletów, w ciągu ostatnich miesięcy stając się na dłużej lub krócej posiadaczem aż 4 urządzeń tego typu – od 7-calowego Samsunga Galaxy Tab, przez iPada 1, aż do PlayBooka i iPada 2. Każde z nich miało swoje wady i zalety i każde z nich na swój sposób lubiłem, ale żadne nie sprawdziło się w roli, do której planowałem je „zatrudnić” – nie potrafiło mi całkowicie zastąpić laptopa, nawet na wakacyjne wyjazdy. Wszystkie bowiem cierpiały na dość podobny zestaw ograniczeń. Być może jednak w końcu doczekam się urządzenia, które zaspokoi moje podstawowe potrzeby i laptop na dobre trafi do kąta (albo zostanie sprzedany i zamieniony na komputer stacjonarny) – to przygotowywany przez Lenovo ThinkPad Tablet.
ThinkPady towarzyszyły mi w „cyfrowym” życiu praktycznie od zawsze – nieprzerwanie od pierwszego komputera (T23), w związku z czym zwrócenie uwagi na markowany tym samym logiem tablet było dość naturalne. Z pozoru urządzenie nie wyróżniało się szczególnie i nawet jako użytkownik komputera z „czerwoną kropką” musiałem przyznać, że jest nieco nazbyt toporny (zwłaszcza wporównaniu do coraz smuklejszych urządzeń konkurencji). Poza tym „w środku” siedziało praktycznie to samo co u innych – dwurdzeniowy procesor, 1 GB pamięci RAM i ekran o przekątnej 10” - nudy. Co więc zachwyciło mnie tak szczególnie, że jestem w stanie rozważyć rezygnację z klasycznego laptopa?
Dodatki, które wydają się być bardziej niż oczywiste, a których nikt z niewiadomych powodów nie stosował i nie promował na taką skalę – i to zarówno dodatki „wewnątrz” jak i „na zewnątrz”. Pierwszym z nich jest wejście na kartę SD i nie chodzi mi w tym przypadku o powiększanie wbudowanej przestrzeni dyskowej – i tak tego nie potrzebuję – a o możliwość przeglądania wykonanych w ciągu dnia zdjęć bez konieczności włączania komputera. Skoro bowiem tablety są idealne do konsumpcji multimediów, dlaczego aby oglądać na nich zdjęcia, muszę je zsynchronizować z komputerem? W ten sposób mógłbym wrócić do domu, przełożyć kartę do tabletu, „walnąć się” na kanapie i zobaczyć co dzisiaj ciekawego udało się uwiecznić. A stąd już bliska droga do przekazania obrazu na jeszcze większy ekran przez wbudowane HDMI.
Projektanci pierwszego (według nowego rozumienia) tabletu ThinkPad nie zapomnieli o jeszcze jednej rzeczy, która na chwilę obecną dzieli pod względem funkcjonalności urządzenia tego typu od laptopów – wejściu USB. I to nie microUSB z ewentualnymi przejściówkami. Spora grubość ThinkPada wymuszona jest przez obecność pełnego gniazda USB, umożliwiającego podpięcie nie tylko pendrive, ale również np. klawiatury.
Można powiedzieć, że dwa powyższe elementy to nie tak wiele, aby powiedzieć, że konstrukcja tabletu jest naprawdę przełomowa – wszystko można przecież zmieścić i dowolnie przenosić w chmurze. Spróbujmy jednak przez tydzień obyć się bez pamięci przenośnej, albo przynajmniej wyobraźny sobie co by było, gdyby ktoś nagle zapragnął przekazać nam plik czy film znajdujący się właśnie na pendrive. Nie jest to więc może niezbędne, ale zdecydowanie wolę to mieć niż nie mieć w moim tablecie.
Wcześniej wspomniałem o dodatkach „zewnętrznych”, które zwracają na siebie szczególną uwagę. Pierwszym z nich jest bez wątpienia rysik i technologia ekranu, pozwalająca na wprowadzanie tekstu za pomocą tego dodatkowego urządzenia wskazującego. Cięzko oczekiwać, aby skuteczność rozpoznawania naszych bazgrołów była perfekcyjna, ale dodatkowy sposób wprowadzania tekstu? Dlaczego nie!
Na sam koniec pozostawiłem to, co trzyma mnie przede wszystkim przy ThinkPadach – klawiatura, ze specjalnym uwzględnieniem „małej czerwonej kropeczki” – TrackPointa, który uważam za najwygodniejszy sposób nawigacji po ekranie komputera. Tutaj nie dość, że klawiaturę w najwygodniejszej formie – składanej „teczki” chroniącej jednocześnie urządzenie - możemy zakupić za uczciwe pieniądze bezpośrednio od producenta, to nie marnuje się miejsca na mikroskopijne (zwłaszcza w netbookach) TouchPady. W tym przypadku zastępuje go nowa generacja TrackPointów, które nie są już „kawałkiem gumy”, a o wiele ciekawszym „TrackPointem optycznym”. Jak takie rozwiązanie będzie się sprawdzać w codziennym użyciu? Mam nadzieję, że będę miał okazję przekonać się już bardzo niedługo, ale nie mam raczej większych obaw – ThinkPad to zawsze ThinkPad, nawet z klawiaturą „wyspową” (w X1 się sprawdziła, więc czemu miała by nie sprawdzić się tutaj?).
Do tej pory w tabletach przeszkadzał mi przede wszystkim brak klawiatury z prawdziwego zdarzenia, z możliwością rozsądnego montażu, umożliwiającego jednocześnie przenoszenie i ochronę urządzenia oraz... pochodzącego od tego samego producenta. Można to nazywać dowolnie, ale wolę, kiedy wszystkie dodatki do mojego tabletu/telefonu/komputera mają to samo logo. Drugim „przeciw”, było ograniczenie wejść i wymuszenie na mnie synchronizacji „przez kabel” albo kombinowania z transferem „chrumowym”. Teraz prawdopodobnie zniknie i ten problem.
Oczywiście można w tym momencie powiedzieć: „Brawo! Wymyśliłeś netbooka!”. Nikomu jednak do tej pory nie udało się stworzyć urządzenia z tej kategorii, które satysfakcjonowało by mnie w pełni – albo kiepska jakość wykonania i parametry, albo cena przekraczająca zdrowy rozsądek. Nie wspominając już o możliwości odpięcia ekranu i wygodnej obsługi za pomocą ekranu dotykowego, na systemie, który właśnie do takiej obsługi został stworzony, zostawiając niepotrzebną chwilowo klawiaturę.
Problem z ThinkPadem jest właściwie jeden – data premiery, która praktycznie każdego dnia przesuwana jest na dzień lub tydzień kolejny. Aktualnie z 3. września (urządzenie było już wtedy „dostępne” w sklepie internetowym Lenovo) przeniesioną ją na sam koniec miesiąca a i ciężko jest niestety (pomimo szczerych chęci) wierzyć, że i ten termin pozostanie dotrzymany. Pozostaje mieć jedynie nadzieję i czekać, zwłaszcza że nie wiadomo do końca jaki jest powód tych opóźnień.
Bardzo możliwe,że już wkrótce zmieni się mój idealny zestaw używanych na co dzień gadżetów – z kompletu telefon z QWERTY + telefon z dużym dotykowym ekranem + tablet 10” + laptop, ewoluuje w telefon z QWERTY + tablet 7” (łatwo zgadnąć jaki) + ThinkPad Tablet + zakurzony stacjonarny PC gdzieś w kącie pokoju...