Eksperyment iPad: dzień 0
Od dziś, przez dwa tygodnie będę próbował używać iPada dokładnie tak, jak dotąd używałem notebooka. MacBook idzie na półkę, a moim jedynym komputerem mobilnym zostaje iPad 3G 16GB. O wynikach eksperymentu będę na bieżąco pisał na Spider's Web.
iPad? Zamiast notebooka? Szaleństwo! Ale może w tym szaleństwie jest metoda. Sprawdzę to na sobie.
Zacznę może od krótkiego wytłumaczenia - jak w ogóle wpadłem na ten niemądry pomysł? Zaczęło się od baterii w moim MacBooku, która lata świetności ma już za sobą. 3 godziny pracy bez ładowania to dla mnie zdecydowanie za krótko. Rzut oka na cennik iSpotu wyleczył mnie ze złudzeń - problem można rozwiązać prosto, ale na pewno nie tanio. Mając perspektywę wydania 600 zł na baterię do komputera wartego może dwa razy więcej, postanowiłem przyjrzeć się innym opcjom (tak, w grę wchodziła też nieoryginalna bateria za 1/2 wspomnianej kwoty).
Rozważałem kupienie nowego laptopa, żaden z nich nie oferował jednak na tyle dużo, by uzasadnić wydatek kilku tysięcy złotych. Mógłbym liczyć na znaczne wydłużenie czasu pracy na baterii, ale dwa pozostałe parametry, na których szczególnie mi zależy - masa i wymiary - pozostają praktycznie bez zmian. Co gorsza, nawet najnowsze laptopy Apple nie maja wbudowanych modemów 3G, co jest dziś zupełnym anachronizmem. W pewnym momencie brałem pod uwagę zakup netbooka. Najbliżej ideału była Nokia Booklet. Gdyby tylko nie ten system. Nie mam nic przeciwko Windows 7 (zwłaszcza, że Chrome, Dropbox i Evernote działają na nim równie dobrze jak na Mac OS X), ale mam wiele przeciwko Windows 7 na komputerze z procesorem Atom i 1 GB pamięci.
I wtedy pojawiła się ta szalona myśl. A gdyby tak zastąpić notebooka iPadem? Mobilność - rewelacja: 10 godzin bez ładowania, 700 g masy, 13 mm grubości, wbudowane 3G, a do tego cena porównywalna z dwa razy cięższym Bookletem. I dużo niższa od ceny nawet najtańszego MacBooka. Tylko że, z drugiej strony - brak standardowych, "biurkowych" aplikacji, bardzo ograniczony multitasking (eufemizm) i ta klawiatura ekranowa...
Tutaj należy się Wam małe wyjaśnienie. Co prawda, moja praca polega przede wszystkim na pisaniu, ale jednocześnie notebooka traktuję tylko i wyłącznie jako komputer przenośny - służy mi do robienia notatek na spotkaniach, odpisywania na maile, pokazywania projektów i prezentacji (OK, moja praca to nie tylko pisanie) oraz czytania artykułów online. Do ?poważnej? pracy przeznaczona jest biurkowa maszyna z pełnowymiarową klawiaturą i 20-calowym ekranem umieszczonym pod ergonomicznym kątem.
Teoretycznie więc, iPad nie jest bez szans. Poza argumentami racjonalnymi na rzecz tabletu przemawia jeszcze jeden, czysto emocjonalny. To po prostu fajny gadżet. Ostatecznie zwyciężyła ciekawość. iPad - w wersji 16GB 3G - trafił w moje ręce w weekend.
Od dziś będę go zabierał wszędzie tam, gdzie dotąd brałem ze sobą MacBooka: na spotkania z klientami, konferencje prasowe, ale też do kuchni i na kanapę. Obiecuję nie dotykać się do laptopa przez najbliższe dwa tygodnie, czyli do końca czerwca.
Na Spider?s Web będę na bieżąco zdawał relację z przebiegu eksperymentu. Następny wpis już jutro - napiszę o zabawach z nożem kuchennym, przygodach z literką ą oraz o tym, dlaczego szczerze znienawidziłem iTunes.
Zaglądajcie też na nasz fanpage na Facebooku, gdzie będę publikował trochę więcej informacji nt. przebiegu eksperymentu oraz odpowiem na Wasze pytania dotyczące iPada 3G.