Którego iPada kupię i dlaczego będzie to?
? model Wi-Fi z 16GB dyskiem, czyli podstawowy, najtańszy model. Szczegóły mojego rozumowania poniżej. Najpierw kilka słów o kontekście.
iPad zadebiutuje na półkach sklepowych 3 kwietnia 2010 r. w Stanach Zjednoczonych. Na pierwszy rzut pójdą modele Wi-Fi z 16, 32 oraz 64GB dyskami. Modele Wi-Fi + 3G mają być dostępne pod koniec kwietnia. Najtańszy model iPada ma kosztować 499 dol. netto (w USA nie ma podatku VAT, jest tylko niewielki kilkuprocentowy podatek stanowy, z reguły 6%), a najdroższy 829 dol.
Kiedy iPad trafi do Europy i Polski nie wiadomo, choć Apple zapowiadało europejską premierę na równoczesną tej amerykańskiej. Do tej pory jednak nie znane są szczegóły zarówno daty premiery iPada w Europie jak i jego cen. Można więc przypuszczać, że iPad nie trafi na europejski rynek 3 kwietnia 2010 r.
Nie będę więc czekał i korzystając z uprzejmości kolegi, który regularnie bywa w Stanach Zjednoczonych spróbuję sprowadzić iPada do Polski wcześniej, zresztą zapewne za dużo mniejsze pieniądze niż te, które przyjdzie zapłacić w polskich warunkach.
Wybiorę model Wi-Fi z 16GB dyskiem. To nie ze względu na cenę, ale dlatego, iż wydaje mi się, że to dla mnie optymalny model. Dlaczego? Z iPada będę korzystał głównie w warunkach domowych. Zapewne głównie do surfowania po internecie w łóżku lub na kanapie. Zapewne głównie do korzystania z aplikacji prasowych, tj. "New York Times", "Wall Street Journal", czy "BusinessWeek". Zapewne do czytania książek zakupionych w iBooks. Zapewne do wspólnego oglądania zdjęć rodzinnych z innymi członkami rodziny. Może również do tworzenia i wyświetlania różnych prezentacji dla moich współpracowników i kontrahentów.
Nie potrzebuję modułu 3G, bo nie zamierzam z iPadem biegać po dworze (bo jeszcze mnie "skroją", a i nie mam odpowiednich dla niego spodni, i wcale ich nie zamierzam kupować?), ani nie chce mi się bawić w dostosowywanie mojej karty SIM do śmiesznych (choć zapewne dobrze pomyślanych przez Apple'a i jego partnerów mobilnych) uwarunkowań środowiska microSIM. Zresztą moja karta i tak już jest częściowo pocięta - to pamiątka po iPhone pierwszej generacji i specjalnej nakładce na SIM, dzięki której obchodziło się SIM-lock (przy okazji - ależ to była partyzantka wtedy?). Jeśli iPada będę wynosił z domu, to zapewne do innego domu lub hotelu, gdzie sieć WiFi znajdę. W podróży starczy mi świetnie spisujący się w mobilnym internecie iPhone.
Nie potrzebuję większego dysku, bo iPada rozumiem jako przenośne urządzenie peryferyjne mojego Maka, na którym trzymam większość swoich bibliotek multimedialnych. 16GB to zdecydowanie wystarczająca dla mnie pojemność dla kilku albumów z najnowszymi zdjęciami rodzinnymi, kilkudziesięciu aplikacji prasowych, kilku e-książek oraz ze dwa filmy wideo. Muzyki na iPadzie zamierzam słuchać jedynie incydentalnie, bo wbudowany w iPhone'a iPod świetnie mi służy podczas moich codziennych przemieszczeń w samochodzie. Zapewne często iPad będzie się synchronizował z moim Makiem, więc dodawanie i usuwanie zawartości multimedialnych z niego będzie standardem - 16GB wydaje się być po prostu okey.
Co dokupię do iPada? Z dodatków na pewno kupię docka za 29 dolarów, bo w przerwach pomiędzy aktywnym korzystaniem iPada zamierzam używać jako cyfrowej ramki na zdjęcia. Kupię również iPadową wersję iWorka, bo wszystkie trzy aplikacje: Pages, Numbers oraz Keynote wyglądają kapitalnie i z pewnością przydadzą się w środowisku biznesowym.
Podsumowując, mój rachunek za iPada oraz osprzęt powinien wynieść: 557,97 dolarów netto, czyli 1600zł licząc po dzisiejszym kursie dolara (2,87zł).