Hakerzy nie dają spokoju Putinowi. Zmusili dyktatora do przełożenia przemówienia
Jeżeli ktoś myślał, że ochotnikom cyfrowej armii anonimowych hakerów znudziło się wspieranie Ukrainy na multum różnych sposobów, to spieszymy donieść, że jest w błędzie. Hakerzy uprzykrzają życie Putina, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Ostatni przypadek wprowadził niemałe zamieszanie przed wygłoszeniem propagandowej mowy.
Dyktator Władimir Putin miał zaszczycić swoją obecnością SPIEF, czyli Międzynarodowe Forum Ekonomiczne w Sankt Petersburgu. Co prawda prestiż i ranga tego wydarzenia szorują po dnie od czasu napaści Rosji na Ukrainę, jednak rosyjskim propagandystom bardzo zależy, by sprawiać inne pozory. Tak zwany prezydent Rosji i jego przemówienie miały wywołać wrażenie, że Rosja zyskuje potęgę, zamiast ją tracić.
Niestety dla wspomnianych propagandystów, wydarzenie okazało się wizerunkowym problemem. Zapowiadane z dużą pompą przemówienie musiało być przełożone. Co ciekawe, rosyjskie media (cytowane między innymi przez Rzeczpospolitą) tym razem nie były oszczędne w przekazywaniu informacji opinii publicznej i poinformowały, że to efekt cyberataku.
Hakerzy kontra Putin. Nie ma przemówienia, jest atak DDoS.
Hakerzy zdecydowali się sparaliżować imprezę uruchamiając atak typu DDoS na jej system akredytacyjny. W wyniku ataku organizatorzy imprezy mieli utrudniony lub odcięty dostęp do bazy danych uczestników, co uniemożliwiło im wydawanie przepustek uczestnikom.
Przemówienie ostatecznie się odbyło. Dyktator wspaniałomyślnie zgodził się przesunąć je o godzinę. Nie jest jednak jasne, czy specjaliści IT forum SPIEF w końcu opanowali sytuację i odparli atak, czy też Putin wygłaszał je do kamer i pustej sali, ewentualnie wypełnionej statystami. Tego z koncesjonowanych rosyjskich mediów prawdopodobnie się już nie dowiemy.
*Ilustracja otwierająca: Shutterstock