REKLAMA

Jak pokazać zwykłemu Rosjaninowi co robi bandyta Putin? Wystawić oceny rosyjskim restauracjom

Ostatnie dni pokazały, jak bardzo spora część Rosjan przesiąknięta jest zbrodniczą propagandą Putina. Nawet w polskim internecie nie brakuje chętnych, aby przynajmniej spróbować to odmienić. Po apelu Anonymous fala ocen i komentarzy zalała rosyjskie miejsca publiczne. Na ile to skuteczna akcja?

Walka z rosyjską propagandą
REKLAMA

Post twitterowego konta Anonymous ma już prawie 70 tys. polubień. Akcja jest prosta. Wystarczy w Google Maps namierzyć dowolną rosyjską restauracje, pub czy inne miejsce służące rozrywkowym celom i w komentarzu wpisać, że bandyta Putin najechał Ukrainę, a ukraińskim żołnierzom należy się wszelkie uznanie.

REKLAMA

Do tego dochodzi wystawiona jedynka, rzucająca się w oczy. Niektórzy jednak wstawiają mimo wszystko pięć gwiazdek - bo nie chcą wpływać na oceny miejsc, których nie odwiedzili. Cóż, nie da się ukryć, że sankcje mają uderzyć właśnie w zwykłych ludzi, także tych, którzy być może sprzeciwiają się władzy. Rzecz jasna nie porównuję ocen w internecie do przepisów uderzających w gospodarkę, ale dziś liczą się nawet małe gesty.

Na Twitterze szybko zauważono, że Google nie jest aż tak popularne jak aplikacja Yandex Karty. Tym bardziej że Google Maps w Moskwie jest już ponoć solidnie zaspamowane i być może szokujący przekaz do kogoś dotrze.

Polacy szybko zaangażowali się w taką formę omijania rosyjskiej cenzury

Trudno powiedzieć, na ile będzie to skuteczne. Być może znajdą się tacy, dla których będzie to kolejny dowód na "okrucieństwo" zachodu, robiącego wszystko, aby skłócić społeczeństwo i doprowadzić do upadku rosyjskich biznesów. Można mieć jednak nadzieję, że niektórzy przejrzą na oczy.

Skala propagandy jest olbrzymia. Świadczą o tym nie tylko relacje rosyjskich żołnierzy, którzy ponoć faktycznie zaskoczeni są tym, że Ukraina nie wita ich chlebem i solą. Znajoma przekazała mi relację rosyjskiej studentki mieszkającej w Polsce, której mama nie chciała wierzyć, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Dopiero wprowadzenie sankcji i fakt, że nie mogła przesłać córce pieniędzy, zmusił ją do zastanowienia i zweryfikowania własnych poglądów.

Oczywistym jest, że tak się wojny nie wygra

Ale jeśli jest choć cień szansy, że jedna osoba mieszkająca w Rosji dzięki takim komentarzom dowie się przed wyjściem do knajpy, że ich prezydent jest okrutnym mordercą, być może zmieni zdanie na jego temat. Niewiele to kosztuje, więc próbować warto.

REKLAMA

Jak widać do kogoś przekaz dociera. Być może spora część to wyświetlenia ludzi z zachodu, którzy przyłączają się do wystawiania ocen i oglądają wpisy innych. Nawet jeśli, to i tak jest nadzieja, że zobaczył je ktoś znajdujący się na miejscu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA