REKLAMA

Chińczycy zrobili parodię Jamesa Bonda. Ostro nabijają się ze strachu przed inwigilacją i punktują Amerykanów

Chiny postanowiły wyśmiać Amerykanów i ich strach przed inwigilacją ze strony obcych państw. W tym celu New China TV udostępniło na YouTubie parodię filmów o Jamesie Bondzie, która w celny sposób punktuje hipokryzję Stanów Zjednoczonych.

huawei chiny sankcje czarna lista james pond parodia bond black window szpiegowanie usa
REKLAMA

New China TV to kanał na YouTubie finansowany przez rząd Chin, który można uznać za taki odpowiednik naszego rodzimego TVP World. Jego twórcy notują nawet podobne wyniki do Polaków, jeśli porównać średnią liczbę odsłon klipów wideo do bazy subskrybentów liczącej w przypadku Chińczyków aż 1,24 mln osób.

REKLAMA

Twórcy kanału najwyraźniej chcą wykorzystać ten potencjał, by ocieplić wizerunek swojego kraju za granicą i sięgnęli w tym celu po satyrę. Udostępniony dzisiaj na profilu New China TV materiał wideo to parodia filmów o brytyjskim agencie 007 wymierzona w Amerykanów bojących się inwigilacji ze strony Chin.

No Time To Die Laughing, czyli James Pond i Black Window kontra USA

W klipie wideo dwójka Azjatów, czyli James Pond A.K.A. Agent 0.07 oraz Black Window A.K.A 0.06, szykują się do swojej nowej misji - mają spotkać się z tajemniczym M w jakimś zamku. Okazuje się, że ich celem tym razem nie będzie Rosja, jak można byłoby się spodziewać, tylko są nim Chiny. Agentka bierze do ręki zbiór informacji i zaczyna wyliczać przewinienia tego kraju.

Chiny zostają oskarżone m.in. o to, że ich Narodowa Agencja Bezpieczeństwa inwigiluje internautów w 193 krajach, a filmowa machina propagandowa działa tam od czasów I wojny światowej. Dopiero po chwili Black Window orientuje się, że pomyliła teczki i czytała Jamesowi Pondowi nie o Chinach, tylko o Ameryce. Szybko to sobie jednak racjonalizuje (zanim dotrze do niej, że to bez sensu).

Agenci rozmawiają też z M o telefonach Huaweia i inwigilacji obywateli, co ma obnażać amerykańską hipokryzję.

REKLAMA

Parodia Jamesa Bonda jest odpowiedzią na to, że administracja prezydenta Donalda Trumpa w 2020 r. zaczęła wpisywać chińskie firmy na czarną listę. Skutkowało to tym, że amerykańskie podmioty nie mogły z nimi robić interesów. Najbardziej jaskrawym przykładem efektów tej polityki jest utrata dostęp do m.in. usług Google'a przez Huaweia, co odbiło się negatywnie na sprzedaży jego urządzeń na całym świecie.

Oprócz tego Huawei stracił na całym świecie kontrakty na budowę sieci 5G, w tym w takich krajach jak Polska, a wszystko to w wyniku oskarżeń o to, że sprzęty tej marki szpiegują obywateli. Chociaż nigdy tego nie udowodniono, to Joe Biden, który zastąpił Donalda Trumpa w Białym Domu, nie zdecydował się na cofnięcie decyzji o zbanowaniu Huaweia, a problemy firmy trwają.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA