Pomylili tabletkę z tabletem? Zatrzymali lek, na który czeka w Polsce ciężko chora 9-latka
Sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych specjalny lek jest już w Polsce, ale lekarze nie mogą z niego korzystać. Utknął na lotnisku.
9-letnia dziewczynka czeka na lek, który spowalnia rozwój guza mózgu. Został sprowadzony specjalnie ze Stanów Zjednoczonych. Preparat wyruszył z Teksasu w środę 20 października, w piątek rano był na lotnisku. Niestety – nie do odbioru.
W rozmowie z TVN24 profesor Wojciech Młynarski (kierownik Kliniki Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologii w szpitalu im. M. Konopnickiej w Łodzi) ujawnił, dlaczego lek jeszcze nie dotarł. Firma przewozowa skontaktowała się z lekarzem i przekazała, że przeszkodą okazało się zgłoszenie cła.
Przewoźnik zrozumiał, że chodzi o tablet, a nie lek
Być może doszło do zwykłego nieporozumienia i angielski opis „tablet” – bądź jego skrótowy zapis – błędnie zrozumiano. Lek nie musi przejść przez cło, natomiast sprzęty elektroniczne już tak, stąd całe zamieszanie.
Słyszeliśmy o podobnych, choć odwrotnych błędnych interpretacjach. Na przykład Google zakazuje reklamowania leków, więc algorytmom podpadła fraza związana z Galaxy Tab.
Zapewne nie pomogła też waga całej paczki: przesyłka waży 2 kg, więc rzeczywiście ktoś patrząc na rzecz jednym okiem mógł uznać, że chodzi o elektroniczny gadżet.
Sęk w tym, że sprawa dotyczy ciężko chorej dziewczynki, więc sytuacja jest naprawdę przykra i wręcz dramatyczna.
Jak informuje TVN24, zainterweniować ma Ministerstwo Zdrowia, na zlecenie którego udało się sprowadzić lek do Polski. Według prof. Młynarskiego „każda zwłoka działa na niekorzyść pacjentki”.
Celnicy zapewniają: nie było naszego błędu
Służba Celna zapewnia, że opóźnienie nie wynikało z winy celników. W komunikacie przesłanym do Spider’s Web st. rew. Justyna Pasieczyńska, rzeczniczka prasowa Izby Administracji Skarbowej w Warszawie, wyjaśnia:
Publikację zaktualizowano 4 listopada 2021 r.