Biały Dom zdecydował: 5G musi być „amerykańskie”
Huawei nie może już robić żadnych interesów z amerykańskimi podmiotami, w tym z operatorami komórkowymi. Kto więc ma budować sieć 5G na terenie Stanów Zjednoczonych? „Przede wszystkim amerykańskie firmy”.
Trudno nam oceniać zasadność polityki administracji Donalda Trumpa. Z jednej strony postawione Huaweiowi zarzuty o szpiegostwo na rzecz chińskiego wywiadu wydają się wystarczającym powodem do wykurzenia tej firmy z terenu Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Z drugiej jednak nadal nie przedstawiono żadnych dowodów świadczących o winie Huaweia, co rodzi podejrzenia, że całe zamieszanie to tylko element gry politycznej w trwającej zimnej wojnie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami.
Bez pełnych danych osąd sytuacji jest w zasadzie niemożliwy, skupić się możemy tylko na faktach. Po pierwsze: Huawei jest jednym ze światowych liderów w rozwoju technologii związanej z 5G. Po drugie: z uwagi na nieobecność chińskiej korporacji w tym kraju, rozwój 5G w Stanach Zjednoczonych może znacząco zwolnić względem innych rozwiniętych rynków. Wygląda jednak na to, że Biały Dom ma rozwiązanie tego problemu. Który na dodatek doskonale wpisuje się w narodową politykę bieżącej administracji.
5G w Stanach Zjednoczonych ma być budowane przez firmy ze Stanów Zjednoczonych. W tym przez Della i Microsoft.
Jak udało się ustalić reporterom Wall Street Journal, Biały Dom wezwał amerykańskie firmy informatyczne do współpracy w tworzeniu rozwiązań sprzętowych i programowych, mających pomóc w budowie amerykańskiego 5G. Nie chodzi tylko o współpracę z administracją, ale również o wzajemne porozumienie między amerykańskimi firmami, co jest konieczne do stworzenia wzajemnie współpracujących ze sobą produktów. Innymi słowy, dla przykładu: amerykańskie oprogramowanie od firmy X ma działać na dowolnej amerykańskiej centralce od firm Y i Z.
Biały Dom w rozmowie z Wall Street Journal wymienił między innymi firmy Microsoft, Dell i AT&T, które już wezwano do działania i pomocy. Administracja przy tym nie wyklucza współpracy ze skandynawskimi Nokią i Ericssonem „z uwagi na ich silną obecność w kraju”, jednak nacisk ma być kładziony na wdrażanie rodzimych rozwiązań. Administracja Trumpa „stwierdza wiodącą pozycję chińskich firm w tworzeniu technologii 5G” i życzyłaby sobie, by to Stany Zjednoczone nie tylko dogoniły, ale i przegoniły azjatyckiego konkurenta.
Problem w tym, że Huaweia wspierają nawet sojusznicy Stanów Zjednoczonych.
Wielka Brytania i Unia Europejska nie zastosowały się do zaleceń swojego sojusznika i nie wprowadziły żadnych blokad czy sankcji na jego działalność na ich terytoriach. To oznacza, że Huawei będzie się jeszcze dynamiczniej rozwijał, mogąc zdobywać coraz szersze doświadczenie i gromadząc coraz większy kapitał. Być może Amerykanie mają rację i będzie to ogromny błąd, którego będziemy w przyszłości bardzo żałować.
Tym niemniej wszyscy analitycy i eksperci rynkowi zgodnie odnotowują, że sieć 5G znacząco wpłynie na rozwój gospodarek krajów, które ją wdrożą – chociażby z uwagi na możliwość tworzenia zupełnie nowych usług i produktów opartych o Internet rzeczy, które dziś są trudne do wdrożenia z uwagi na ograniczenia techniczne łączności bezprzewodowej bieżącej generacji.
Skoro amerykańskie firmy dopiero teraz są zapędzane przez Biały Dom do pracy – a żadna z nich nie jest nawet blisko pozycji lidera w tworzeniu rozwiązań 5G – to bez wątpienia amerykańska gospodarka będzie na tym tracić, stając się coraz mniej konkurencyjna. Rzecz jasna Stany Zjednoczone to wielkie imperium i na pewno taki potencjalny kryzys przetrwają. Czas jednak pokaże, kto ostatecznie miał rację: Europa i Azja z ich otwartą polityką i poleganiem na cudzej, chińskiej technologii, czy Stany Zjednoczone stawiające przede wszystkim na narodowe, rodzime przedsięwzięcia i unikające firm rzekomo powiązanych z obcym wywiadem.