Leica M10 Monochrom to esencja minimalizmu. Robi tylko czarno-białe zdjęcia
Leica pokazała swój nowy aparat dalmierzowy. Nie jest to jednak zwykły model, lecz aparat z czarno-białą matrycą. Poznajcie Leicę M10 Monochrom.
![leica m10 monochrom](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2020%2F01%2Fleica-m10-monochrom.jpeg&w=1200&q=75)
Na taki aparat może się porwać tylko jedna firma. Nowa Leica M10 Monochrom to już kolejne podejście niemieckiego producenta do aparatu potrafiącego robić wyłącznie czarno-białe zdjęcia. Po Leice M Monochrom z 2012 r. i po wariancie Stealth z 2018 r., przyszła pora na nową generację.
Leica M10 Monochrom to przede wszystkim nowa czarno-biała matryca.
Sercem aparatu jest zupełnie nowa matryca o rozdzielczości 40 megapikseli. Leica twierdzi, że została ona stworzona od zera z myślą o czarno-białych zdjęciach. Matryca ma nową bazową czułość ISO, która zostałą obniżona z poziomu ISO 320 na ISO 160.
Matryca była inspiracją dla całego wzornictwa aparatu. Leica M10 Monochrom oczywiście czepia garściami z tradycji firmy, ale jednocześnie z obudowy zniknęły wszystkie kolorowe elementy. To oznacza, że zniknęła też szalenie charakterystyczna czerwona kropka. Mimo to aparatu nie da się pomylić ze sprzętem żadnej innej marki. To Leica z krwi i kości, a może nawet jeden z najbardziej tradycyjnych przedstawicieli aparatów tej firmy.
Czemu właściwie rezygnować z koloru? Odpowiedź jest prosta.
Z jednej strony czarno-biała matryca w prostej linii nawiązuje do tradycji firmy. Aparaty Leica były narzędziem w rękach ojców reportażu, którzy dokumentowali świat właśnie na czarno-białej kliszy.
Z drugiej strony czarno-biała matryca oznacza inną, znacznie prostszą konstrukcję sensora. Matryca nie zawiera siatki Bayera, która w standardowym aparacie tworzy kolor poprzez ekstrapolację pojedynczych komórek. Brak siatki Bayera pozwala zrezygnować z filtra dolnoprzepustowego bez żadnych konsekwencji. Dzięki temu można osiągnąć lepszą jakość zdjęć czarno-białych, w tym większą ostrość i lepszy zakres tonalny.
Ponadto, pomijając aspekt techniczny, pozbycie się koloru w dzisiejszych realiach jest nie tylko decyzją sentymentalną. To także środek artystyczny dla fotografów. Czarno-białe zdjęcia grają na zupełnie innej nucie niż kolorowe. Kiedy tracimy kolor, musimy skupić się na innych elementach obrazu: kontraście, kształtach, światłocieniu. Część kadrów wygląda znacznie lepiej w czerni i bieli, ale inne bez koloru sporo tracą. To sprawia, że Leica M10 Monochrom nie jest aparatem dla wszystkich. To raczej kolejne narzędzie w arsenale świadomego (i majętnego) fotografa.
Leica M10 Monochrom oczywiście nie będzie aparatem tanim. To w końcu Leica.
Aparat będzie kosztował w Polsce 36900 zł za korpus, co sprawia, że jest to kąsek tylko dla największych koneserów.