iPhone 11 sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, ale dopiero iPhone 12 pokaże, co znaczy wielka sprzedaż
iPhone’y być może nie są najlepszymi smartfonami, a z pewnością nie są najbardziej opłacalnymi. Mimo to są królami sprzedaży. Nadchodzący iPhone 12 ma być pod tym względem prawdziwym mocarzem.
Ceny topowych smartfonów stają się coraz wyższe. Jeszcze nie tak dawno temu poziom 3 tys. zł wydawał się kosmiczny. Dziś dla wielu osób wydanie takiej kwoty na smartfon nadal brzmi abstrakcyjnie, ale prawda jest taka, że sztandarowe urządzenia już dawno przebiły ten poziom. Flagowce topowych firm najczęściej powyżej 4 tys. zł, a na najlepiej wyposażone modele trzeba wydać ponad 5 tys. zł.
Jednocześnie nie jest tajemnicą, że to nie najdroższe smartfony sprzedają się najlepiej. Na polskim rynku królują smartfony dodawane do ofert operatorów w cenie kilkuset złotych. Od lat triumfy sprzedażowe święci seria Huawei P i Mate w wariancie Lite, które na wolnym rynku kosztują ok. 1200–1400 zł. Coraz lepiej radzi sobie też Xiaomi.
W skali globalnej królem jest natomiast iPhone. A konkretnie jego tańszy model.
W pierwszej połowie 2019 roku na rynku smartfonów król był tylko jeden. Był nim iPhone XR, czyli tańsza wersja modelu zaprezentowanego pod koniec 2018 r. W Stanach iPhone XR kosztował 749 dol., a w Polsce w momencie premiery cena bazowej wersji wynosiła 3729 zł.
W pierwszej połowie bieżącego roku (to najnowsze oficjalne dane) iPhone XR był najchętniej kupowanym smartfonem na świecie. Sprzedało się 26,9 mln sztuk. Na drugim miejscu był Samsung Galaxy A10 z wynikiem 13,4 mln, a na trzecim miejscu Samsung Galaxy A50 z wynikiem 12 mln sztuk. Dominacja iPhone’a jest więc niekwestionowalna.
Wszyscy wiemy, co zrobił Apple tej jesieni. Najnowszy iPhone 11, czyli następca iPhone’a XR, jest lepszy, a do tego tańszy od poprzednika. Kosztuje 699 dol., a w Polsce oficjalna cena wynosi 3599 zł, choć w praktyce nie brakuje sklepów z ofertami za 3300 zł.
Nie ma jeszcze danych sprzedażowych odnośnie iPhone’a 11, ale wiadomo, że będzie potężnym hitem. Jest lepszy od XR-a, ma dwa aparaty, kosztuje mniej, a do tego nie ma stygmatyzującej nazwy, która sugerowałaby gorszy model.
Apple ma apetyt na więcej. iPhone 12 ma być wielkim hitem sprzedażowym.
Pojawiają się pierwsze przecieki odnośnie iPhone’a 12. Tym razem pochodzą one od dostawców, którzy twierdzą, że Apple zapowiedział wzmożone zapotrzebowanie na podzespoły w swoim łańcuchu dostaw. Tani iPhone pokazany w 2020 roku - czyli najpewniej iPhone 12 - ma być hitem sprzedaży, a nieoficjalne informacje mówią, że Apple spodziewa się wzrostów sprzedaży aż o 30 proc.
Takie przewidywania miały być już wysłane strategicznym partnerom biznesowym Apple’a, by mogli oni przygotować się na zwiększenie obrotów.
Czy tak duże wzrosty są możliwe?
Do końca 2019 roku ma się sprzedać aż 70–75 mln iPhone’ów 11. Według przecieków, w przyszłym roku Apple liczy na sprzedaż iPhone’a 12 na poziomie 100 mln sztuk.
Patrząc na dane sprzedażowe, wzrost sprzedaży o 30 proc. wydaje się być zupełnie niemożliwy. Przeważnie liczba sprzedawanych iPhone’ów waha się w zakresie od –5 do +5 proc., choć przychody stale rosną.
Analitycy, w tym z Nikkei Asian Review, są ostrożni. Przewidują oni sprzedaż raczej na poziomie 80 mln sztuk na przestrzeni 2020 r.
A czym właściwie ma kusić iPhone 12?
Motorem napędowym ma być obsługa sieci 5G. Czy magia cyferek wystarczy? Fani nowych technologii na pewno skuszą się na sprzęt obsługujący 5G, ale z praktycznego punktu widzenia, obsługa tej sieci niewiele zmieni. Tylko w kilku miejscach na świecie sieć 5G została już w pełni uruchomiona, a w zdecydowanej większości trwają mniej lub bardziej otwarte testy. Tym samym mało kto skorzysta z zalet sieci 5G.
Ważniejszą nowością może być nowy wygląd smartfonów. Mówi się, że nowa generacje iPhone’ów ma nawiązywać do klasycznej bryły z czasów iPhone’a 4 - 5S. Możliwe, że ekran LCD zostanie też wymieniony na panel OLED, co będzie się wiązało z lepszą jakością obrazu i z odchudzeniem ramek.
Niewiadomych jest wiele, a wyrokowanie o sprzedaży iPhone’a 12 póki co jest tylko wróżeniem z fusów. Apple pokazuje jednak, że wie, co robi. Choć kategoria smartfonów największe wzrosty mają już za sobą, to Apple nadal potrafi wyciskać z niej gigantyczne pieniądze. Nie zapowiada się na to, by strategie Tima Cooka w 2020 roku miały zawieść.