REKLAMA

Lepiej późno niż wcale? Mobilny Gwint dla iPhone’a oraz iPada uchwycony na pierwszym wideo

Dawniej oddałbym za mobilnego Gwinta mieszek nilfgaardzkich monet. Dzisiaj już prawie zapomniałem o karciance Wiedźmina, odliczając dni do premiery Cyberpunka 2077. Tymczasem Gwint najprawdopodobniej zmierza na smartfony i tablety. Nie rozumiem, dlaczego dopiero teraz.

Gwint na iPhone'y na jesieni
REKLAMA
REKLAMA

Nie jestem w stanie zrozumieć strategii CDP RED dotyczącej Gwinta. Zamiast postawić na idealne dla gry karcianej tablety i sporych rozmiarów smartfony, twórcy parli w kierunku stacjonarnych platform. Gwint nie pojawił się na Androidzie oraz iOS, ale zamiast tego mogliśmy w niego zagrać na PlayStation 4 oraz Xboksie One. Nie widziałem w tym sensu. Siadać przed wielkim ekranem w salonie, żeby zagrać w… karciankę? Gry tego typu świetnie pasują do dotykowych tabletów i tam w moim odczuciu powinny wylądować najpierw.

Mijały kolejne miesiące, a ja najpierw straciłem wiarę w mobilnego Gwinta, aby potem kompletnie zapomnieć o tej karciance. Przypomniał mi ją dopiero fabularny Thronebreaker. Jak jednak pisałem wyżej, nie miałem zamiaru bawić się w karty na ekranie telewizora albo monitora w salonie. Nie skusiły mnie nawet pozytywne recenzje samodzielnego rozszerzenia fabularnego. Od takich gier mam iPada oraz Switcha. Zdaje się, że nie ja jeden wyszedłem z podobnego założenia, ponieważ Thronebreaker nieco rozjechał się ze sprzedażowymi oczekiwaniami CPD RED.

Gwint na iOS staje się jednak faktem. Karcianka została nagrana na iPhone 7.

REKLAMA

Na Twitterze można już zobaczyć, jak produkcja spisuje się na smartfonie należącym do Jasona Slamy - czołowego producenta Gwinta w CDP RED. Zarejestrowany fragment jest bardzo krótki, ale nie pozostawia pola na niedomówienia. Gwint dla iPhone’a oraz iPada jest już przesądzony. Jego premiera to zapewne kwestia tygodni albo miesięcy. Lepiej późno niż wcale? Cóż, teoretycznie powinienem się cieszyć. W praktyce nie wiem, czy w ogóle pobiorę tę karciankę do pamięci własnego smartfonu.

Nie zrozumcie mnie źle - uwielbiałem robić sobie przerwy na partyjkę Gwinta w Dzikim Gonie. Uważam jednak, że karcianka wychodzi zbyt późno i już dawno straciła idealne momentum. Oczywiście trzymam kciuki za powodzenie tego projektu, ale sam raczej nie przyłożę ręki do budowania statystyk pobrań. Mój prywatny hype wyczerpał się kilkanaście miesięcy temu, z kolei każda komórka mojego ciała oczekuje już tylko jednego: Cyberpunka 2077. Z kolei na smartfonie zadomowił się u mnie Hearthstone i raczej się to nie zmieni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA