Sprawiłem sobie wreszcie telewizję. Wszystko dzięki konsoli Xbox One X
Zabrakło mi w telewizorze wolnych portów HDMI, by podłączyć telewizję. Na szczęście Microsoft taki scenariusz przewidział. Dekoder podpiąłem do konsoli Xbox One X.
Do tej pory nie korzystałem z klasycznej telewizji kablowej ani satelitarnej z prostego powodu - brakowało mi portu HDMI w telewizorze. Niestety zazwyczaj producenci sprzętu RTV ograniczają liczbę wejść wideo w swoich ekranach do 3 lub 4 sztuk.
W moim przypadku przez lata porty HDMI zajmowały przystawka Apple TV, konsole PlayStation 4 i Nintendo Switch oraz komputer osobisty służący do odpalania gier. Na jakikolwiek dodatkowy sprzęt, w tym dekoder bądź kolejną konsolę, nie było miejsca.
Dopiero po przeprowadzce dokonałem małego przemeblowania na szafce RTV.
Po latach spędzonych na emigracji pod telewizorem, mój pecet ponownie trafił tam, gdzie zwykle właściciele stawiają swoje skrzynki - pod biurko. Nie przeczę jednak, że się tutaj nieco kurzy. Od kiedy go spod blatu wyeksmitowałem, pracuję przecież na MacBooku podpiętym do zewnętrznego monitora.
W rezultacie komputera z Windowsem praktycznie już nie używam. Ponieważ do pracy wykorzystuję system macOS, a większość gier, w które gram, uruchamiam od lat na tej czy innej konsoli, rzadko mam powód, by uruchamiać skrzynkę. Zdarzają się jednak tytuły, w które inaczej niż na pececie zagrać nie sposób.
W dodatku teraz gry, które odpalam na pececie, i tak z reguły wymagają myszy i klawiatury. Ostatnio były to m.in. polskie Frostpunk i Wojna krwi: Wiedźmińskie opowieści - i stąd głównie decyzja o wytarganiu komputera pod biurko. A w razie potrzeby i tak mogę przesłać obraz na telewizor z użyciem np. Steam Link.
Dzięki temu odzyskałem jeden port HDMI.
Nie postawiłem pod nim jednak dekodera od razu. Tak się złożyło, że wpierw trafiłem na naprawdę niezłą ofertę i nabyłem drogą kupna używaną konsolę Xbox One X. Zapewnia ona nie tylko lepszą grafikę niż PlayStation 4 Pro w wybranych grach wydawanych na różne platformy, ale pozwala mi również grać w hity sprzed lat.
Dzięki usłudze Xbox Game Pass w ramach abonamentu mogę nadrabiać starsze gry, w tym te wydane na konsolę Xbox 360. Dzięki temu na chwilę przed tegorocznych świętem fanów Gwiezdnych wojen mogłem odpalić po raz pierwszy The Force Unleashed, a poźniej ograć Rage, zanim zdecydowałem się poświęcić czas na Rage 2.
Lepsza grafika w grach multiplatformowych, gry w abonamencie oraz kompatybilność wsteczna to jednak nie jedyne zalety Xbox One X. Konsola pozwoliła mi bowiem podłączyć wreszcie dekoder telewizyjny. Do jednego portu w telewizorze mogłem podłączyć bowiem dwa urządzenia.
Wszystko dzięki temu, że Xbox One X ma dwa złącza HDMI.
Po zmianie dostawcy internetu na Plusa, który zaczął dostarczać w moim budynku gigabitowy internet hybrydowy, czyli typu HFC - to łącze światłowodowe, które na ostatnim odcinku wykorzystuje koncentryczne - zdecydowałem się przetestować telewizję od Cyfrowego Polsatu. Padło na usługę typu IPTV.
Telewizja przez internet, która nie potrzebuje do działania kabla antenowego - a tym samym montażu anteny na dachu lub balkonie ani infrastruktury operatora telewizji kablowej - wymaga oczywiście dekodera. Podpiąłem go nie do telewizora, a do Xboksa i przystąpiłem do konfiguracji.
W tym miejscu muszę przyznać, że Microsoft mógłby ten proces uprościć. Z początku nie wiedziałem bowiem, jak się zabrać do uruchomienia telewizji w konsoli - nie zadziałało to bowiem automagicznie po podpięciu kabla i włączeniu zasilania w dekoderze.
Na szczęście obyło się bez zerkania do instrukcji obsługi Xboksa.
Dla porządku dodam, że nie musiałem nawet google’ować rozwiązania, ani tym bardziej sprawdzać filmików instruktrażowych na YouTubie. Poradziłem sobie sam. Okazało się, że wystarczy wejść na listę aplikacji i otworzyć pozycję o nazwie OneGuide - oraz przejść konfigurację.
Konsola i dekoder zaczęły ze sobą w niewidoczny sposób dla mnie rozmawiać. Co jakiś czas musiałem dać znać obu urządzeniom, czy dekoder na polecenie konsoli wykonał konkretną akcję, ale mój udział w tym krótkim procesie ograniczył się wyłącznie do tego. Po kilku minutach mogłem już się cieszyć kanałami.
Przyznam przy tym, że zastanawiałem się, czy sprzęt dodawany nie do kablówki lub telewizji satelitarnej, tylko do usługi IPTV, zostanie poprawnie wykryty przez Xboksa produkowanego przez firmę ze Stanów Zjednoczonych. Niepotrzebnie.
W zasadzie wszystko działa teraz tak, jak można byłoby tego oczekiwać. Jedyny minus, jaki odkryłem, to fakt, że z poziomu pilota do dekodera nie mogę sterować głośnością odtwarzania w telewizorze. Cała reszta śmiga jednak bez zarzutu.