Wskazywanie paluchem zamiast ćwierkania. Tak działał finger - prekursor Twittera z lat 70.
Sieć od zawsze łączyła ludzi - nawet jeśli jeszcze nie nazywano jej Internetem. Na systemach Uniksowych od lat 70. istniała cała gama narzędzi do komunikowania się ze sobą i dzielenia się ze światem informacjami na swój temat. Można powiedzieć, że każda dzisiejsza usługa sieciowa mała swoje korzenie właśnie w Uniksie.
Jedną z takich usług był finger
dający podobne możliwości, jakie w założeniu miał Twitter - możliwość stworzenia sobie „globalnego statusu", podania innym informacji, co w danej chwili robimy. Podobnie zresztą używa się statusów w usługach typu Skype - możemy tam napisać, czym się zajmujemy, czy nie jesteśmy na spotkaniu, etc.
Użytkownicy Uniksów mogli to zrobić już w latach 70. dwudziestego wieku. W 1977 roku bowiem powstał bowiem opis protokołu finger, umożliwiającego sprawdzenie, czy ktoś jest w danej chwili online na danych systemie. Jeśli ktoś był online, można było do niego zagadać - czat realizowało się na przykład poleceniem tell
.
Oprócz sprawdzenia statusu, mieliśmy możliwość wylistować użytkowników, którzy są zalogowani. Użytkownicy mogli umieścić informacje do pokazania „wskazującym palcem":
- W pliku
.project
można było umieścić opis projektu nad którym teraz pracujemy. Dawało to możliwości podobne do dzisiejszego mikroblogowania, i było często wykorzystywane kreatywnie bądź humorystycznie. Powstawali również wirtualni użytkownicy, którzy w ten sposób zwracali na przykład prognozę pogody po wywołaniu poleceniafinger weather@system
- W pliku
.plan
natomiast można było umieścić informacje o swojej dostępności, i kalendarzu zajęć. Ten plik również był wykorzystywany kreatywnie - na przykład sale konferencyjne miały potworzone wirtualnych użytkowników, i można było w ten sposób sprawdzić ich zajętość.
W początkowej fazie rozwoju sieci podawanie informacji takich jak imiona i nazwiska oraz pełne adresy e-mail zalogowanych użytkowników nie wzbudzało niczyjego zaniepokojenia. Jednak już w latach 80. pojawiły się pierwsze problemy z bezpieczeństwem. Finger był sporą luką - jak zawsze, gdy z zewnątrz można wymusić, aby program systemowy otworzył konkretny plik. Usługa sieciowa (nazywana w Uniksie demonem) o nazwie fingerd
została również wykorzystana do niecnych celów. W 1988 roku robak internetowy o nazwie Morris potrafił wywołać w nim błąd przekroczenia zakresu (overflow).
Popularność fingera zaczęła szybko spadać.
Administratorzy systemów domyślnie zaczęli go wyłączać, pozostawiając jedynie klienta tej usługi. Wkrótce już tylko nieliczni używali go na co dzień, lub używano go jedynie w zamkniętych sieciowych środowiskach (intranetach).
Wyjątkiem był John Carmack, twórca m.in. id Software i współtwórca takich hitów jak Doom czy Quake. Wykorzystywał on fingera o wiele dłużej niż byśmy się tego spodziewali. Ostatnia zmiana jego pliku plan pochodzi z 2010 roku (i zawiera informacje o grze Rage).
Jego statusy umieszczane na fingerze możemy przeczytać w archiwum umieszczonym na Githubie. Niestety, od tego czasu John zmienił pracę i polecenie finger johnc@idsoftware.com
już nie działa...
Jeśli znajdziecie działającą usługę tego typu, możecie spróbować sami - do dziś klienckie polecenie finger
instalowane jest na prawie każdym komputerze.