Koniec z półśrodkami. W pudełku z nowym iPhone'em może zabraknąć przejściówki na minijacka
Pojawiły się doniesienia, jakoby Apple w tym roku miał poskąpić swoim klientom przejściówek z Lightning na minijack. Nie widzę w tym nic zdrożnego.
Apple zaskoczył wszystkich i dwa lata temu pozbył się ze swoich telefonów gniazda minijack. W ich urządzeniach jest już tylko jeden port, czyli Lightning. Służy do ładowania urządzeń, ale można za jego pomocą również przesyłać sygnał audio - czy to do słuchawek z taką wtyczką, czy to za pośrednictwem adaptera.
Podniosło się w internecie larum: no jak to tak, przecież nie da się teraz ładować i słuchać telefonu jednocześnie! Pojawiały się głosy, jakoby Apple miał się narazić na gniew użytkowników. Okazało się jednak, że krytycy przesadzili, a klienci Apple’a przeszli nad całą sprawą do porządku dziennego.
Minijack w smartfonach umiera.
Nie ma wątpliwości, że Apple widzi przyszłość w słuchawkach bezprzewodowych. W ofercie firmy znalazły się w końcu wyśmienite AirPodsy, a adapter i słuchawki z kablem Lightning od partnerów to uzupełnienie oferty producenta z Cupertino. Konkurencja też zresztą zaczęła rezygnować z gniazda minijack na rzecz USB-C.
Apple zdawał sobie jednak sprawę, że to poważna zmiana, która wielu użytkownikom się nie spodoba. Z tego powodu przez dwa lata od pozbycia się gniazda słuchawkowego dorzucał w pudełku z iPhone’ami przejściówkę, która pozwala na słuchanie muzyki ze zwykłych słuchawek. To się może zmienić.
iPhone 2018 bez przejściówki minijack - przynajmniej według plotek.
Jak podaje The Verge, iPhone 2018 ma nie oferować w pudełku tego adaptera. Jestem pewien, że podniosą się teraz głosy, że to skok na kasę. Ja z kolei patrzę na to z innej perspektywy. To nie jest tak, że producent dorzuca adaptery z dobroci serca. Koszt ich wyprodukowania jest przecież wliczony w cenę urządzenia.
Kupując dotychczas iPhone’a, musiałem za ten adapter de facto płacić. I to już dwukrotnie: przy iPhonie 7 Plus i iPhonie X. W dodatku tegoż adaptera nie używam i oba egzemplarze kurzą się u mnie w szufladzie, bo zdecydowałem się na słuchawki bezprzewodowe. Z mojej perspektywy tak naprawdę nic się nie zmieni.
Osoby wymieniające po dwóch latach iPhone’a na nowy model zwykle ten adapter też już mają.
Z kolei klienci, którzy go nie posiadają, będą mogli zdecydować już po zakupie telefonu, czy jest im faktycznie potrzebny. W pudełku z telefonem nie zabraknie bowiem słuchawek EarPods ze złączem Lightning, które wielu osobom w zupełności wystarczą. Klienci mogą zdecydować się też na bezprzewodowe AirPods lub Beatsy.
W dodatku umówmy się, adapter z portu Lightning na minijack nie jest drogi (zwłaszcza w porównaniu do tego, ile kosztuje iPhone). Apple wycenił przejściówkę na 49 zł lub zaledwie 9 dol. w Stanach Zjednoczonych, a przewodowe słuchawki z portem Lightning kosztują w naszym kraju 149 zł.
Apple ma też odpowiedź dla tych osób, które koniecznie muszą ładować iPhone’a i słuchać muzyki z gniazda minijack jednocześnie. Oprócz adapterów firm trzecich można kupić stację dokującą z wyjściem na słuchawki lub głośniki, która była w ofercie... jeszcze zanim iPhone 7 debiutował w sprzedaży.