REKLAMA

Stephen Hawking nie żyje. Odszedł heros nauki i recenzent naszej cywilizacji

Gdy przeczytałem wiadomość o śmierci Stephena Hawkinga, odruchowo zacząłem sprawdzać, czy nie jest to fake news, podobny do niedawnej fałszywej informacji o śmierci Benedykta XVI. Powodem takiego zachowania nie był jednak wyłącznie brak zaufania do mediów.

Stephen Hawking
REKLAMA
REKLAMA

Stephen Hawking to jeden z tych herosów, o których myślałem na wiele sposobów, ale nigdy w kontekście śmierci. A przecież był to człowiek przykuty do wózka. Uzależniony od pomocy innych ludzi. Komunikujący się ze światem metalicznym głosem, niczym asystent głosowy w smartfonie czy inteligentnym głośniku.

Patrząc na Hawkinga widziałem coś innego - geniusza, który wielekroć wzruszył mnie prawie do łez swoimi opowieściami o wszechświecie. Marzyciela wyczekującego teorii wszystkiego, łączącej dwie dziedziny fizyki, które przyniósł nam XX wiek: mechanikę kwantową i ogólną teorii względności.

Stephen Hawking to wreszcie uczony, z którym czułem się połączony za sprawą jego dość ponurych proroctw dotyczących przyszłości cywilizacji. Nie były to zabawy w Kasandrę, ale ostrzeżenia padające w bardzo konkretnych kontekstach. Gdy np. administracja Donalda Trumpa ogłosiła rezygnację z realizacji wytycznych porozumienia klimatycznego w Paryżu, Hawking naszkicował wizję nieodległej, bo liczonej w perspektywie 600 lat przyszłości Ziemi z warunkami, jakie panują na Wenus.

Hawking ostrzegał też przed sztuczną inteligencją. Przerażała go autonomiczna broń i nowe możliwości ucisku rzesz ludzi.

Gdy już przekonałem się, że wiadomość o śmierci Stephena Hawkinga jest prawdziwa, sięgnąłem po jego książkę.

To niewielka książeczka pt. Wszechświat w skorupce orzecha. Gdy ją otwieram, witają mnie liczne podkreślenia, których dokonałem w czasie lektury. Żółty mazak próbował zapobiec zapomnieniu ważnych dla mnie fragmentów, tłumaczących teorię względności i mechanikę kwantową, ale też wzmacniał myśli naukowca, które po ponownym wydrukowaniu mogłyby mieć charakter prozy poetyckiej. Pozwólcie, że przywołam jeden z moich ulubionych fragmentów:

Stephen Hawking zmarł w wieku 76 lat.

Jest coś symbolicznego w fakcie, że urodził się w Oksfordzie, a zmarł w Cambridge. Odszedł z tego świata w rocznicę urodzin Alberta Einsteina. Jego życie nie należało do łatwych Gdy miał 21 lat, zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe boczne. Choroba przykuła go do wózka i ostatecznie unieruchomiła. Naukowiec pozostał jednak aktywny do końca swoich dni, nie tylko zajmując się pracą naukową, ale i działalnością publiczną.

Hawking był człowiekiem pełnym poczucia humoru. Wyrazistym obrazkiem z jego życia jest odpowiedź na pytanie zadane podczas spotkania z publiką w Sydney. Kilka lat temu zapytano uczonego jaki jest "kosmologiczny wpływ odejścia Zayna Malika z One Direction i w konsekwencji złamania serc milionów nastolatek?" Warto przywołać w całości, to co powiedział wówczas fizyk:

Hawking to nie tylko naukowiec, któremu zawdzięczamy teoretyczny dowód na istnienie promieniowania, nazywanego dziś jego nazwiskiem. Był też niestrudzonym propagatorem nauki. Jego Krótka historia czasu stała się światowym bestsellerem. Śmiało można go też nazwać wymagającym recenzentem naszej cywilizacji.

REKLAMA

Profesorze Hawking, będzie nam brakowało twojej obecności, twoich ostrzeżeń i twojej mądrości.

*Cytat z książki “Wszechświat w skorupce orzecha” pochodzi z edycji w przekładzie Piotra Amsterdamskiego wydawnictwa Zysk i Spółka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA