W szybkie ładowanie iPhone'a musimy zainwestować minimum 160 zł. Ten wydatek się jednak opłaci
Szybkie ładowanie to bardzo przydatne rozwiązanie, które pozwala naładować smartfon z Androidem w mgnieniu oka. Mogą z niego korzystać również posiadacze iPhone’ów.
Obecnie tego typu technologie są stosowane przez niemal każdego producenta mobilnych sprzętów, a do większości modeli z wysokiej lub średniej półki dołączane są szybkie ładowarki. Niechlubnym wyjątkiem od tej reguły jest Apple, który dopiero niedawno zaczął oferować możliwość szybkiego ładowania iPhone’ów i… każe sobie za nią słono płacić.
Nim jednak napiszę, jak działa szybkie ładowanie iPhone’a, warto przypomnieć sobie kilka rzeczy na temat samego ładowania, a co za tym idzie... prądu. Cechuje się on napięciem (wyrażonym w woltach) oraz natężeniem (wyrażonym w amperach). Jeżeli pomnożymy przez siebie wartość napięcia i natężenia, uzyskamy moc wyrażoną w watach. Im więcej watów, tym ładowarka jest mocniejsza i szybciej ładuje.
Jakie rodzaje ładowania telefonów znamy?
Najbardziej standardowe ładowanie wykorzystuje prąd o napięciu 5 V oraz natężeniu 1 A, co przekłada się na 5 W mocy. Jest ono wykorzystywane w zdecydowanej większości smartfonów. Taką moc oferują między innymi ładowarki dołączone do wszystkich aktualnie sprzedawanych iPhone’ów.
Lepsze modele pozwalają na uzyskanie natężenia około 2 A przy zachowaniu tego samego napięcia, co daje 10 W mocy. Jest to maksymalna moc, jaką można uzyskać ładując iPhone’a dołączonym kablem z końcówkami USB-A oraz Lightning. Dlatego część użytkowników może zauważyć, że ich iPhone ładuje się szybciej przy wykorzystaniu powerbanku (większość z nich obsługuje natężenie 2 A) niż fabrycznej ładowarki podłączonej do prądu.
Najbardziej zaawansowana wersja szybkiego ładowania to autorskie rozwiązania różnych producentów. Wykorzystują one nie tylko większe natężenie prądu, ale też napięcie. Należą do nich m.in. Qualcomm Quick Charge 3.0 oraz Huawei SuperCharge. Jestem posiadaczem Huawei Mate 10 Pro, więc korzystam z tego drugiego rozwiązania. Zazwyczaj wykorzystuje ono maksymalnie napięcie 9 V oraz natężenie 2 A, co przekłada się na moc równą 18 W.
Jak szybko naładować iPhone’a?
Istnieje jeszcze jedno rozwiązanie, które zadebiutowało wraz ze standardem USB-C. Jest to USB Power Delivery (USB PD lub po prostu PD), które pozwala na przesyłanie za pomocą przewodu USB-C nawet 100 W mocy. Dzięki temu za pomocą wybranych kabli USB-C można ładować nie tylko telefony, ale też komputery, monitory oraz inne sprzęty.
To właśnie ono jest dostępne w najnowszych telefonach Apple. A konkretnie w modelach: iPhone 8, iPhone 8 Plus oraz iPhone X. Starsze sprzęty mogą korzystać wyłącznie z ładowania 5 V/2 A. Warto pamiętać też o tym, że USB PD może wykorzystywać 100 W mocy, ale nie musi tego robić. Do ładowania MacBooka potrzebna będzie ładowarka o mocy 61 lub 87 W, ale do ładowania komórki wystarczy model 29 lub nawet 18 W. W kolejnej części tekstu pokażemy dlaczego.
Co potrzebujemy do szybkiego ładowania iPhone’a?
Jeżeli dysponujesz modelem iPhone 7 (Plus) lub starszym, musisz zaopatrzyć się w ładowarkę 5 V/2 A wyprodukowaną przez dobrego producenta. Są one dołączane do większości telefonów, więc kupienie jej nie będzie jakimkolwiek problemem. Będzie trzeba na nią przeznaczyć kilkanaście, może kilkadziesiąt złotych. Można ją kupić w każdym markecie, jak też sklepie internetowym. Sam polecam wybór modeli znanych producentów komórek lub produkty firm takich jak Tronsmart, Anker oraz Blitzwolf.
Posiadacze iPhone’a 8, 8 Plus lub X, mogą skorzystać z szybkiego ładowania z prawdziwego zdarzenia. Będą jednak potrzebować do tego ładowarki USB-C obsługującej standard Power Delivery. Apple oczywiście sugeruje zaopatrzenie się w firmową ładowarkę do iPada lub MacBooka, ale istniejąich znacznie tańsze alternatywy.
Ja zaopatrzyłem się w dwa modele. Jeden z nich to dostępny w Polsce Tronsmart U5P wyposażony w aż pięć portów ładowania (149 zł), zaś drugi to zakupiony w chinach Blitzwolf S10 (10 dol.), za pomocą którego można naładować tylko jedno urządzenie.
Konieczne jest też dokupienie dodatkowego przewodu. Tutaj niestety nie mamy zbyt dużego wyboru. Apple nie udzielił bowiem nikomu licencji MFi na tworzenie przewodów USB-C - Lightning. A te bez licencji nie obsługują szybkiego ładowania. Musicie zatem wybrać się do sklepu i kupić oficjalny przewód Apple USB-C - Lightning kosztujący 129 zł za wariant o długości 1 m lub 179 zł za dwa razy dłuższy.
Oznacza to, że w najbardziej optymistycznym wariancie za możliwość szybkiego ładowania iPhone’a zapłacicie około 160-170 zł, oczywiście jeżeli zamówicie ładowarkę z Chin. Za rozwiązanie, które w innych telefonach jest dostępne po wyjęciu sprzętu z pudełka.
Jak szybkie ładowanie iPhone’a wypada w praktyce?
Warto pamiętać, że wszystkie podane wyżej wartości są wzorcowe, a w praktyce wypadają gorzej. Przykładowo, mój Huawei Mate 10 Pro w szczytowym momencie jest ładowany prądem o napięciu 9,12 V oraz natężeniu 1,7 A, co przekłada się na moc 15,5 W. W podobnych granicach oscylowała moc ładowania iPhone’a X. Ładowarka BlitzWolf S10 wykorzystywała napięcie 9,11 V oraz 1,6 A, zaś Tronsmart U5P 14 V oraz natężenie 1,15 A. Wartości te mierzyłem za pomocą mierników marki Tronsmart.
Dodatkowo, natężenie prądu nie jest identyczne przez cały czas ładowania. Im większy stopień naładowania akumulatora, tym proces jest trudniejszy i przebiega wolniej. Dlatego uzupełnienia akumulatora od 0 do 20 proc. jest zdecydowanie szybsze niż od 80 do 100 proc. Nie da się zatem łatwo pokazać zalet płynących z zastosowania szybkiego ładowania bez przeprowadzenia stosownych pomiarów.
Moja procedura testowa była banalnie prosta. Ładowałem akumulator iPhone’a X na różne sposoby przez godzinę i sprawdzałem co kwadrans poziom naładowania urządzenia. Moje pomiary, choć były przeprowadzane kilkukrotnie, mogą być nieco niedokładne, ponieważ były wykonywane w sposób chałupniczy. Jednak doskonale obrazują korzyści wynikające z szybkiego ładowania iPhone’a X.
Jak widać, różnica między podstawową i szybką ładowarkę jest porażająca. Warto jednak odnotować, że nie zauważycie jej podczas standardowego, wieczornego ładowania urządzenia, gdy smartfon leży podłączony do prądu przez kilka godzin. Co innego, jeżeli musicie szybko uzupełnić braki energii w ciągu dnia. Wtedy okazuje się, że korzystanie ze standardowej ładowarki nie ma najmniejszego sensu.
Apple, czemu każesz za to płacić?
Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że posiadacze nowych iPhone’ów powinni poważnie zainteresować się kupnem przewodu USB-C - Lightning oraz pasującej do niego ładowarki. Z kolei użytkownicy starszych telefonów Apple powinni zainwestować we wtyczkę obsługującą napięcie 2 A. W ten sposób mogą otrzymać dostęp do bardzo przydatnego rozwiązania, którego fabrycznie brakuje iPhone’om. Szkoda tylko, że Apple nie idzie śladem innych producentów i każe za nie słono płacić.
Doskonale obrazuje to chorą politykę cenową Apple, której jedynym celem jest maksymalizacja zysku. Inni producenci dodają do swoich telefonów szybkie ładowarki i pasujące do nich przewody. Firma z Cupertino tego nie robi, mimo że jej produkty są najdroższe na rynku.