Nokia podjęła decyzję. Fascynująca kamera za ponad 200 tys. zł znika z rynku
Nokia opuszcza rynek nagrań w 360 stopniach i VR. Czy to zapowiedź końca tej technologii?
Czy ktoś pamięta jeszcze urządzenie Nokia Ozo? W połowie 2015 roku powstała zaawansowana kamera o takiej właśnie nazwie. Było to rozwiązanie stworzone z myślą o profesjonalnych twórcach, którzy mogliby wykorzystać technologię nagrywania w 360 stopniach w produkcjach reklamowych, a nawet kinowych. Planowana była współpraca z Hollywood, a pierwszym partnerem był Jaunt VR.
Osiem obiektywów kamery Nokia Ozo pozwalało na nagrywanie materiałów w końcowej rozdzielczości 8Kx4K. Dużym wyróżnikiem była też możliwość nagrywania audio w technice binauralnej, co pozwalało widzowi na określenie dźwięków w przestrzeni. Kamera początkowo kosztowała 60 tys. dol, a po jakimś czasie jej cena spadła o 25 proc.
Kamerę miałem okazję widzieć kilkukrotnie na stoiskach Nokii podczas targów elektroniki użytkowej, zarówno na MWC w Barcelonie jak i na IFA w Berlinie. Za każdym razem sprzęt był pokazywany w gablocie, tak jakby był tylko prototypem.
„Rynek VR rozwija się wolniej niż oczekiwaliśmy”
Tak właśnie wygląda oświadczenie Nokii, w którym producent wyjaśnia powody „optymalizacji inwestycji na rynku VR”. Pod tym pojęciem kryje się zakończenie prac i rozwoju Ozo. Nokia zapewnia jednak „wsparcie dla społeczności” związanej wokół projektu. Nie ma jednak konkretów, co to właściwie znaczy.
Niestety decyzja Nokii będzie miała przełożenie na struktury kadrowe, ponieważ aż 310 osób straci pracę. Są to osoby pracujące głównie w Finlandii, ale także w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.
Co to oznacza dla rynku VR?
Wyjście Nokii z rynku VR jest pierwszym tego typu przypadkiem. W najbliższych miesiącach okaże się, czy inni producenci pójdą tym samym śladem, choć trudno nie zgodzić się z opinią, że rynek VR rozwija się powoli.
Cała koncepcja wygląda bardzo obiecująco, szczególnie w segmencie gier. PlayStation VR jest póki co największym sukcesem, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zwykły Kowalski czy Smith nadal nie chce inwestować w VR, w obawie, że treści jest niewiele i są one niższej jakości niż „płaskie” materiały.
Najbliższa przyszłość raczej nie leży pod znakiem VR.
W mojej opinii VR skończy tak samo, jak domowe 3D. Po krótkim okresie zachwytu okazało się, że nikt nie chce z tego korzystać.
Jeśli coś ma się przyjąć na szerszą skalę, będą to aplikacje wykorzystujące AR, czyli rozszerzoną rzeczywistość, na którą stawia m.in. Apple. Ten gigant ma moc przyciągania deweloperów, co już widać w pierwszych sensownych aplikacjach AR na iOS.
IKEA pokazała rewelacyjną aplikację do wirtualnego meblowania wnętrz. Innym przykładem jest np. producent farb Dulux ze swoją aplikacją Visualizer App, która pozwala podejrzeć kolor farby na ścianie przed malowaniem, w naszym własnym domu.
Kto wie, może AR będzie tylko formą przejściową przed Mixed Reality, do którego zachęca Microsoft? Testowaliśmy Holo Lens Microsoftu i to rozwiązanie wygląda bardzo obiecująco, choć ta technologia dopiero raczkuje.
Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Wolny rozwój rynku VR jasno pokazuje, że klienci nie absorbują wszystkich nowości rynkowych niczym gąbka.