Kinect przeszedł właśnie do historii i pokazał największy problem Microsoftu
Pierwsza wersja tego urządzenia sprzedawała się lepiej niż wydane w tym samym roku iPady. Dziś mało kogo ono obchodzi. Historia Kinecta idealnie podsumowuje największy problem Microsoftu, z jakim się boryka od paru lat.
Chciałoby się napisać, że właśnie się kończy pewna epoka, ale ta w zasadzie nigdy nie nastąpiła. Kinect był urządzeniem absolutnie genialnym. Wielce niedoskonałym, to prawda – choć jego druga wersja usunęła wiele problemów tej pierwszej – było to jednak urządzenie ciekawe, magiczne, błyskotliwie opracowane i odpowiednio wycenione. Było też prawie że nikomu niepotrzebne.
Kinect to dodatek do konsol Xbox 360, który doczekał się następcy w formie Kinecta 2 dla konsol Xbox One. Był odpowiedzią Microsoftu na gigantyczną popularność konsoli Nintendo Wii i jej ruchowych kontrolerów. Kinect szedł jednak wiele kroków dalej: zamiast oferować kontrolery, których położenie da się skanować w przestrzeni, usuwał potrzebę posiadania kontrolerów. Nawet hasło reklamowe brzmiało „to ty jesteś kontrolerem”.
Kinect i jego znacznie lepszy następca okazały się też znakomitymi narzędziami dla naukowców i inżynierów. Okazało się bowiem, że czujniki te oferują na tyle dokładne skanowanie trójwymiarowej przestrzeni w łatwy i tani sposób, że z powodzeniem mogą zastąpić wiele bardzo drogich rozwiązań do podobnych celów. Microsoft zdecydował się iść za ciosem i opracował całe SDK dla aplikacji na Windows, które mogą skorzystać z tego urządzenia. Firma była zachłyśnięta swoim sukcesem: Kinect sprzedawał się lepiej niż jedno ze sztandarowych urządzeń Apple’a. Problem w tym, że ów rewolucyjny kontroler najzwyczajniej w świecie się wszystkim znudził.
Gry ruchowe okazały się chwilową modą.
Gracze chętnie wstali z kanap w swoich salonach i zaczęli wspólnie bawić się w wirtualnego golfa, tenisa. Chętnie bili się na ringu, tańczyli wspólnie do zadanej choreografii czy wręcz… łowili wirtualne ryby. Tyle że tak jak każda taka sztuczka, również i zabawa w robienie pajacyków przed telewizorem w końcu staje się monotonna. Ucieszeni, zadowoleni gracze pobawili się chwile, po czym wracali na kanapę. Sporadycznie może jeszcze tylko na imprezach odpalając Dance Central, zanim i to się znudziło.
Microsoft był jednak przekonany, że to dopiero początek. Znacznie lepszy, pozbawiony większości frustrujących ograniczeń poprzednika Kinect 2 miał być dołączany do każdej konsoli Xbox One. System tej konsoli był budowany tak, by polegać na gestach i poleceniach głosowych. SDK dla Windows zostało rozbudowane o kolejne funkcje. Miało być pięknie.
Prawie nikt nie chciał Kinecta w Xbox One.
Nie każdy gracz czuł się komfortowo spędzając całe dnie w salonie z podłączoną do chmury konsolą, która – wedle podejrzeń – pilnie ich podglądała Kinectem. Przede wszystkim jednak Kinect znacząco zwiększał cenę Xboksa One, który był sprzedawany w cenie aż o 100 dol. wyższej od bezpośredniego konkurenta. Nierozłączność nowej konsoli z do tej pory opcjonalnym kontrolerem wywołała wielką falę negatywnych emocji, co w połączeniu z wysoką ceną Xboksa One okazało się na tyle poważnym błędem, że Microsoft po dziś dzień walczy z jego konsekwencjami.
Na szczęście dla marki Xbox, firma szybko zareagowała. Zniosła obowiązek podłączania Kinecta do konsoli, wprowadziła do sprzedaży tańsze wersje Xbox One bez kontrolera, a niedługo po tym zaczęła publikować aktualizacje do systemu operacyjnego konsoli, które ułatwiały jego obsługę wyłącznie za pomocą pada.
Dziś żadna z produkowanych wersji Xbox One nawet nie posiada złącza do Kinecta 2. By móc podłączyć akcesorium do Xbox One S lub Xbox One X należy kupić osobno Kinect Adapter, czyli taką rozbudowaną przejściówkę. Ta była dostępna za darmo dla tych, którzy posiadali Kinecta 2 i kupowali konsolę Xbox One S. Ta sama promocja nie obejmuje już Xbox One X, wygasła też w przypadku słabszej konsoli.
Kinect nie będzie już produkowany ani rozwijany.
Windows 10 w wersji na Xbox One zawiera śladową integrację z kontrolerem ruchowym Microsoftu. Od dawna też nie wychodzą żadne gry, które potrafią go wykorzystać. A wspomniane wyżej zastosowania naukowe? To tak mały rynek, że koncentrowanie się na nim jest zwyczajnie nieopłacalne. Kinect u większości jego posiadaczy zbiera kurz. A jak się popsuje, to… będzie problem. Microsoft bowiem definitywnie zaprzestał jego produkcji.
Kinect uwidacznia pewną bardzo niepokojącą tendencję. Firma pakuje dużo pieniędzy w rewolucyjne, przełomowe rozwiązania. Potrafi opracować technologię, która jest relatywnie tania, łatwa w obsłudze, prosta w programowaniu i robiąca duże wrażenie. Tyle że często sam Microsoft nie ma na nią żadnego pomysłu.
Kolejnym przykładem, który może okazać się szczególnie bolesny dla firmy, jest Windows Mixed Reality. Rewelacyjne rozwiązania do wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, programowo oparte na doskonale znanym przez programistów Windows 10 w urządzeniach, na które stać przeciętnego Kowalskiego. Tyle że Kowalski nadal nie jest pewien po co właściwie ma zakładać te wielkie gogle na głowie. Tak jak nadal nie wie po co ma skakać przed telewizorem, bo nawet jego malutkim dzieciom powoli to się nudzi…