Razer jak zwykle zrobił to dobrze. Basilisk ma wszystko, by stać się ulubioną myszką grających w FPS-y
Basilisk to najnowsza propozycja firmy Razer dla graczy, których ulubionym gatunkiem są shootery. A szczególnie ich sieciowa odmiana. Po kilkudziesięciu minutach moje wrażenia są następujące: Razer jak zwykle zrobił to dobrze.
Ja zresztą przez tą ich cholerną perfekcję nie przepadam za prezentacjami produktów Razera na żywo. Zamieniam się wtedy w totalnego fanboja, przez co mój odbiór nowych sprzętów Razera jest zawsze strasznie hurra-optymistyczny. No ale nic na to nie poradzę.
Razer Basilisk: mysz zaprojektowana do FPS-ów
Kształt Basiliska zapewnia dużą precyzję podczas szybkich ruchów myszą. Nie jest to bynajmniej żaden rewolucyjny design, wręcz przeciwnie. Podobny kształt, z wysuniętą podstawką pod kciuk (jeśli ktoś ma lepszą nazwę, niech się nie krępuje) od lat sprawdza się świetnie w sprzęcie konkurencji (Q-Pad, Logitech, etc) i fajnie, że w końcu pojawił się u Razera. Trzymając ją w ręku, do ideału brakowało mi tylko nieco wyższego garba. No, ale ilu graczy, tyle preferencji. Wam może nie brakować.
Zapewne zapytacie o przełączniki i czujnik
Przełączniki są mechaniczne (Razer Mechanical Mouse Switches) i Razer twierdzi, że zniosą 50 mln kliknięć. W praktyce sprowadza się to do tego, że mysz ta prawdopodobniej szybciej wam się znudzi, niż popsuje. Jeśli chodzi o czujnik, to w Bazyliszku zamontowano ten sam sensor optyczny 5G o rozdzielczości 16 000 DPI, co w modelach DeathAdder Elite oraz Razer Lancehead Tournament Edition. Szczerze mówiąc, to w dzisiejszych czasach równie dobrze w informacjach nt. markowych, gamingowych myszek można by kompletnie pomijać akapity takie jak ten. Wiadomo, że czujnik i przełączniki są w nich dobre dobre. O wiele ważniejsze cechy to, moim zdaniem, ich kształt i wyważenie.
Dodatkowe triki pod kciukiem.
Kolejną, bardzo fajną rzeczą w Basilisk jest przycisk pod kciukiem. Oprócz bycia sobie zwykłym, pojedynczym przyciskiem, możemy korzystać z niego w charakterze modyfikatora. Najlepiej będzie wytłumaczyć to na przykładzie. Powiedzmy, że normalnie pod prawym przyciskiem myszy macie przypisany… skok (znałem takiego człowieka). Po wciśnięciu tego modyfikatora pod kciukiem, prawy przycisk przestaje być skokiem i zamienia się na przykład w szybkie przełączenie broni, albo coś innego.
Fajne, pomysłowe rozwiązanie. Razer zadbał też o takie szczegóły, jak wymienne przyciski o różnej długości, montowane pod kciukiem. Dla ludzi, którzy zaraz zaczną narzekać, że to bez sensu i że wszystkie bindy to oni i tak mają poustawiane na klawiaturze, spieszę dodać: jest też zaślepka. Spokojnie.
Regulowany opór scrolla i 4 profile zapisywane wewnątrz myszy.
Z jednej strony możliwość zmiany oporu kółka do scrollowania to w zasadzie zbędny detal. Z drugiej - ja właśnie za te detale tak lubię tę markę. Poza tym milion razy w trakcie rozmów ze znajomymi słyszałem “no fajna mycha, ale scroll chodzi za lekko/ciężko”. W Basilisku chodzi tak, jak to sobie ustawisz. Szkoda tylko, że trzeba regulować to ręcznie. Skoro mysz oferuje zapis czterech różnych profili użytkownika, to profile te mogłyby uwzględniać opór kółka do scrollowania.
Oczywiście żartuję. Wystarczy mi, że jest podświetlana w 16 mln kolorów.
Razer Basilisk: cena
Jak obstawiacie? Ja pomyliłem się o 1 eurocenta. Mysz pojawi się w Europie jeszcze w tym miesiącu i kosztować będzie 69,99 EUR. Polskie ceny nie są jeszcze znane, ale zakładam, że nie będzie to mniej niż 300 zł i nie więcej niż… 320, może 330. Jednym słowem: drogo. No ale to Razer, więc chyba nie spodziewaliście się innej ceny?