To jest Apple, to jest magia! W Londynie odwiedziłam hotel, w którym mogłabym mieszkać
W ostatni piątek byłam w Londynie, aby dowiedzieć się jak Gorillaz wkracza na nowy poziom muzyki wraz ze swoją nadchodzącą płytą Humanz. Nowych technologii mogłam doświadczyć nie tylko z okazji współpracy Gorillaz i Electronic Beats, ale także w hotelu CitizenM, mieszącym się w Bankside, w stolicy Wielkiej Brytanii. Powiem wam jedno: czysta magia!
Tuż za drzwiami hotelu nie wita nas recepcja. Mamy za to kilka stanowisk do samodzielnego zameldowania się i wymeldowania z CitizenM. Oczywiście w razie problemów możemy liczyć na pomoc kogoś z obsługi. Dotykowe ekrany sprawnie i szybko pozwalają wybrać liczbę noclegów oraz pokój jaki chcemy odwiedzić. Bez problemu wybierzemy widok z okna, np. na ulicę lub wnętrze hotelu, który w środku ma wydzieloną specjalną zewnętrzną przestrzeń. Numer pokoju wybierzemy, przykładając kartę do czytnika. Po chwili wydrukuje się paragon informujący nas o tym gdzie śpimy i już możemy udać się na górę. Choć warto zaczekać.
W głównym holu znajduje się wiele naprawdę ciekawych rzeczy. Możemy zakupić pamiątki, ale nie jakieś tandetne i bazarowe. W CitizenM kupimy kolorowe notatniki, parasolkę, która zmienia kolor jak jest mokra czy żel pod prysznic dla rannych ptaszków, a także taki o zapachu dla nocnych marków. Z tych samych kosmetyków będziemy mieli okazję skorzystać w pokoju. Tuż obok gadżetów znajduje się przyjemny zakątek z ciekawym kominkiem i wygodnymi kanapami.
Prawdziwa magia zaczyna się jednak w pokoju! Przestrzeń jest mała, ale za to bardzo funkcjonalna. Pierwsze, co mnie zdziwiło to fakt, że w czterogwiazdkowym hotelu umywalka jest na zewnątrz, ale to ma sens. Dzięki temu łazienka jest bardzo mała – mieści się w mlecznej tubie jajowatego kształtu. Środek przedzielony jest na pół – jedna część to toaleta, druga to prysznic z zasłonką. W niektórych pokojach umywalka mieści się wewnątrz tej kapsuły.
W każdym pokoju na stoliku znajduje się iPad umieszczony w stacji ładowania. Jego zadaniem jest ułatwić i umilić nam czas. Za pomocą urządzenia sterujemy… właściwie całym pokojem. Możemy zmienić temperaturę w pokoju, zasłonić rolety lub je podnieść do góry, aby wpadło trochę światła. Ale to nie wszystko! Kiedy klikniemy, że chcemy oglądać filmy, roleta wraz z panelem chroniącym od dostępu do światła zasunie się na oknie, a telewizor umieszczony tuż nad ogromnym łóżkiem włączy się. Mamy całą bazę filmów. W telewizorze możemy obejrzeć też różne kanały tematyczne, informacyjne i muzyczne. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby posłuchać też muzyki bądź zgasić za pomocą iPada światło. Oczywiście większość tych funkcji możemy włączyć bądź wyłączyć za pomocą specjalnych przycisków umieszczonych w pokoju. Tuż obok łóżka znajdują się, np. włączniki i wyłączniki do rolet.
Przyznam, że jestem całkowicie zachwycona tym miejscem i żałuję, że mogłam spędzić tam tylko jedną noc.
Ta nie jest najtańsza jak na naszą kieszeń – pokój kosztuje 125 funtów. Za śniadanie, które jest całkiem niezłe, zapłacimy dodatkowo.
Choć takie smart rozwiązanie wydawały mi się zbędne, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby podejść do okna i samemu podciągnąć rolety, wizyta w tym miejscu uświadomiła, że hej – to właśnie jest przyszłość! I to naprawdę jest świetne.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mieć przyjemność gościć w takim miejscu. Może w Amsterdamie… albo w Nowym Jorku?
*Autorem fotografii zamieszczonych w tekście oraz zdjęcia głównego jest Richard Powers [chyba że zaznaczono inaczej].