[AKTUALIZACJA] Dziś o 18:00 najpopularniejszy youtuber na świecie skasuje swój kanał
Sprawdzam teraz i dokładnie o 4:37 rano obudził mnie telefon Łukasza Kotkowskiego, że jakiś Pif paf paf kończy ze sobą i że kolegium redakcyjne zdecydowało, że to ja powinienem o tym napisać tak szybko, jak to tylko będzie możliwe. Odparłem, że naturalnie, potraktuję temat priorytetowo.
UWAGA: Na końcu wpisu znajduje się aktualizacja z godziny 17:45
O 6:20 wybudził mnie kolejny telefon, tym razem jeszcze wyższej instancji w postaci Mateusza Nowaka. Byłem zły z tego powodu, bo sen miałem piękny (śnił mi się Adrian Zandberg na promie powrotnym do Kopenhagi), odparłem jednak, że tekst jest w zasadzie gotowy i czynię do niego ostatnie szlify.
Kiedy o 8:30 dzwonił do mnie już sam redaktor naczelny, a dzwonek mojego znakomitego telefonu przybrał podejrzanie wulgarny charakter, zdałem sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. Okazało się, że niejaki PewDiePie jest dla YouTube'a szefem wszystkich szefów, takim gościem, jak Pająk Przemek jest dla stron o technologii w Polsce. I podobno dzisiaj skasuje swoje konto.
Wielokrotnie pisałem, że nie lubię świata YouTube, ale z wyjątkami. PewDiePie nie jest tym wyjątkiem, facet niemal codziennie nagrywa jak krzyczy do monitora grając w jakieś gry komputerowe, a od czasu do czasu przepuszcza na kanał dramatyczne historie, choć teraz przeszedł samego siebie. Widocznie jestem osamotniony w swoich oczekiwaniach względem ciekawych audycji w internecie, bo 50 000 000 internautów śledzi jego poczynania z zapartym tchem.
Rzecz w tym, że zapowiedziany pięćdziesięciomilionowy subskrybent to krzyż do trumny dla popularnego internauty, ponieważ ten ogłosił, że w dniu swojego małego jubileuszu skasuje rekordowe konto. Wszystko to ma być jakąś formą manifestu przeciwko polityce YouTube'a, który zdaniem bohatera niniejszego wpisu nie sprzyja popularnym twórcom m.in. poprzez zdalne anulowanie ludziom subskrypcji czy usunięcie ze strony głównej działu z subskrypcjami, zastępując je kontrolowanymi przez siebie "polecanymi". YouTube zmodyfikował też ponoć algorytm i w rezultacie nawet te polecane nie lubią pana PewDiePie. Kiedyś stanowiły 30% jego ruchu, od pewnego czasu spadły poniżej 1%.
W rezultacie PewDiePie skasuje swój kanał dziś o godzinie 18.00 - tak wynika z jego zapowiedzi na Twitterze
YouTube zaprzecza jakoby miało dochodzić do zmian w algorytmie czy zdalnego cofania subskrypcji. Nie ma też wątpliwości co do tego, że nawet jeżeli PewDiePie skasuje swój kanał na YouTube, gdzie jego filmy obejrzano już ponad 13 miliardów razy, to za chwilę powróci do serwisu z nowym. Dziwna to forma manifestu, ale przy tej popularności, zapewne stosunkowo szybko odzyska najwierniejszą część swojej widowni, dając dowód reklamodawcom na to, że jego liczbowe sukcesy nie były przypadkiem.
Komu wierzyć? A raczej: komu nie wierzyć? Bo lata doświadczeń w internecie nauczyły mnie, że trzeba z ograniczonym zaufaniem podchodzić do deklaracji gigantów technologicznych, a już deklaracje tych wszystkich blogerów, youtuberów, startupowców to w ogóle puszczać obok uszu i weryfikować z księgową, prawnikiem i dwunastką biegłych.
Znacie to na pewno. "Kanału jednak nie usunę, ale pasta Colgate usuwa kamień nazębny (...)", trochę tak, jak z tym ślubem Kuby Wojewódzkiego.
Internet stworzył ciekawe sytuacje.
Trudno sobie wyobrazić gwiazdę telewizji, która atakuje swoją własną stację (zwłaszcza, gdy nie ma zamiaru z niej odchodzić). A tymczasem w sieci wciąż jednak żywa jest relacja usługodawca-usługobiorca.
Najciekawsze w tej historii jest jednak to, że YouTube poradzi sobie bez PewDiePie nawet nie zauważając jego braku, natomiast PewDiePie też pewnie poradziłby sobie bez YouTube'a, ale nie wydaje się być na tyle wkurzony, by to testować.