Internet mobilny szybszy od domowego? To nie żart - sprawdziłem na własnej skórze
Nie mogłem sobie chyba wymarzyć lepszego terminu na wyjazd do Polanicy-Zdroju. I lepszego terminu na podjęcie decyzji o zmianie dostawcy internetu. O co chodzi? Już tłumaczę.
Na początek, ale tak króciutko, z kategorii: z pamiętniczka blogera. Wyjazd do Polanicy-Zdroju jest moim drugim wyjazdem "w poszukiwaniu internetu" i drugim z kolei, kiedy w sercu gór (albo, no, tym razem raczej w dolinie miedzy górami) mój wyjazdowy internet jest ponad dziesiąciokrotnie szybszy, niż internet u mnie w domu. Internet, z którego korzystam przez niemal cały dzień do pracy, rozrywki i wszystkiego... po prostu wszystkiego.
Do tej pory byłem skazany na (uwaga, zapachnie XIX wiekiem) na osiedlową sieć radiową. Prędkość 5 Mbps w dół, w górę prawdopodobnie -2. Żadnej alternatywy - na LTE nie zwracałem uwagi, przecież ten cały zasięg, limity i tak dalej. Z ciekawości (tak, potrzebowałem do tego aż dwóch wyjazdów) zerknąłem na szczegóły oferty LTE w Plusie i... raz, że taniej, dwa, że kilkukrotnie szybciej, trzy, że bez limitów, które mogłyby mnie dotknąć. No i cztery - prędkości, jakie może mi zaoferować LTE nawet nie przy pełnym zasięgu są i tak wyższe niż te, które mój dotychczasowy operator ma w ogóle w cenniku. I to kilka razy drożej.
Decyzja jest więc prosta - sprawdzam właśnie, gdzie najlepiej ustawić router (mój dom jest w jakiejś dziwnej zasięgowej dziurze), czekam na koniec umowy i już wiem, do kogo pójdę po następną.
Czyli tę akcję partnerską możemy uznać za wyjątkowo udaną - kupiony został nawet autor. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego rozwoju sytuacji.
Ale teraz do rzeczy: jak było w Polanicy-Zdroju? Był zasięg czy nie?
Przede wszystkim - było pięknie. Przepięknie. Przecudownie pięknie.
Kolorowo, jesiennie, pogodnie, naturalnie. Do tego wszystko zadbane. Idealnie!
Choć z rana niestety odrobinkę chłodno.
Ale, co dla mnie akurat bardzo ważne, pusto, cicho, spokojnie. Sielsko wręcz. I po południu zrobiło się cieplej.
I pod dostatkiem tego typu wyciszaczy. Ciekawostka: w Polanicy-Zdroju jest 17 fontann i to różnych! Od klasycznych, przez kuliste, aż po multimedialne (no, momentami multimedialne).
Ale musieliśmy mieć jakiś plan zwiedzania, a nie mieliśmy żadnego. Dwa tablety w dłoń, router ZTE MF971V na stół, oficjalna aplikacja miasta (bardzo fajna!), Sygic Travel i do dzieła!
I tutaj dobra wiadomość - jeśli ktoś chce zobaczyć dużo, a przesadnie się nie nachodzić, Polanica-Zdrój jest idealna. Jest też świetna do błąkania się bez celu.
Ale my mieliśmy cel. Choć na początku przypadkiem trafiliśmy na plac zabaw. Google jednak nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy mogę się na nim pobawić.
Natomiast pojedynek w gigantyczne szachy wydawał się o wiele bardziej odpowiedni do wieku.
Gdyby nie to, że internet działał w tym miejscu tak dobrze, że chętniej pograłbym w coś innego. Albo po prostu jestem kiepski w szachy.
Niestety pan Akiba Rubinstein, arcymistrz szachowy, mimo transferu na poziomie około 40 Mbps (i to w górę!) nie chciał podzielić się żadnymi radami w tej kwestii.
Dużo życzliwszy okazał się dr Józef Matuszewski, nawet pomimo tego, że mógł pobierać pliki z prędkością "zaledwie" 22 Mbps.
Dziwię się natomiast Kuracjuszce z pisełełem pieskiem, która miała około 14-15 Mbps (3x tyle co ja w domu), a mimo to była jakaś taka markotna...
A wystarczyłoby przecież przejść kawałeczek do Muszli koncertowej. Tam pobieranie i wysyłanie danych byłoby jeszcze przyjemniejsze. Cóż, najwyraźniej lubi ciszę i spokój.
Najgorzej natomiast trafiło się biednemu Niedźwiadkowi. Ten może pobierać pliki z prędkością zaledwie niecałych 4 Mbps. Ale spokojnie, nie gryzie z tego powodu.
Nie interesują cię żadne nudne pomniki, za to jesteś fanem koszykówki? Zajrzyj na piękny deptak nad rzeką w Aleją Gwiazd Koszykówki.
Ale nie będę udawał, że udało się mnie długo utrzymać w mieście, nawet jeśli można się po nim kręcić godzinami. Mikroskopijnego wypadu na szlak nie mogło zabraknąć.
Nagroda? Przepiękna panorama miasta, z widokiem na tor saneczkowy.
Prędkość internetu? Ponad 20 Mbps. Szkoda tylko, że właściwy punkt widokowy był akurat w remoncie.
Ze znalezieniem czegoś do jedzenia po tak niesamowicie wyczerpującej wędrówce nie było problemu. Plus (widzicie, co zrobiłem?) Polanicy-Zdroju? Wszędzie jest blisko. Choć burgery takie sobie...
Na szczęście te widoki są w stanie wynagrodzić absolutnie wszystko. Nawet umiarkowane burgery...
A jeśli i to nie pomoże, jesienna aura sprzyjała tymczasowym powrotom do dzieciństwa i dziecięcych rozrywek.
Trzeba jednak zachowywać się odpowiednio do wieku. Powrót do hotelu, HBO Go odpalone - nadrabiamy Westworld, w końcu Przemek pisał, że warto. Warto! I jeszcze dostanę HBO Go z abonamentem na LTE <3
Ale to nie koniec atrakcji. W Polanicy jedna z głównych fontann jest raz dziennie zamieniana w "fontannę multimedialną". 5 minut takiego pokazu nagrane w UHD na LG X mach to prawie 2 GB. Po pokazie poszedłem na lody przy głównym deptaku i zanim je dostałem, film już był w Sieci.
A teraz, uwaga! Było dużo gadania (jak to zawsze u mnie), a teraz... czas na konkrety! Poniżej znajduje się mapka Polanicy-Zdroju z naniesionymi punktami pomiarowymi! Ta-dam!
Wszystkie pomiary były wykonywane za pomocą aplikacji Speedtest, na telefonie LG X mach (do którego zacząłem się już chyba zbytnio przyzwyczajać). Dane lokalizacyjne również pobrane są z aplikacji, więc mogą być prawdopodobnie nie zawsze idealne, ale... bez wątpienia dają odpowiedź na to, czy w Polanicy-Zdroju jest szybki internet LTE od Plusa, czy też go nie ma.
Odpowiedź jest prosta: jest, i to od groma.
A niedługo trafi on też do mnie, do domu. Ależ się cieszę.