To nie brak minijacka w iPhonie 7 jest problemem, tylko brak jednego małego adaptera
Brak gniazda minijack w iPhonie 7 jest jednym z najczęściej komentowanych tematów w kontekście nowego telefonu Apple’a. Postanowiłem i ja dorzucić do niego trzy grosze, bo mimo wszystko okazało się to problematyczne. Wszystko przez brak jednej małej, głupiej przejściówki.
Z brakiem złącza minijack w nowym iPhonie oswoiłem się na długo przed premierą telefonu. Do mediów już w pierwszej połowie tego roku wyciekły informacje, jakoby Apple miało wykastrować swój telefon ze złącza, które było standardem przez ostatnie lata.
Od początku przeczuwałem, że dla mnie nie będzie to żadnym problemem.
Przez kilka lat korzystałem ze słuchawek Bluetooth i złącze minijack tylko zbierało kurz. Po tym jak moje Plantronics BackBeat Go2 wyzionęły ducha postanowiłem poczekać z zakupem kolejnego modelu bezprzewodowych słuchawek, aż Apple zaprezentuje własne - przeczuwałem bowiem już kilka miesięcy temu, że to wreszcie nastąpi.
Przedmuchałem więc minijacka, wróciłem na te kilka miesięcy niechętnie do kabla i już wiem, że decyzja o wstrzymaniu się z zakupem była dobrym pomysłem. Koncept AirPods jest fajny na tyle, że kupię je mimo horrendalnej ceny. Najbardziej podoba mi się w nich funkcja łatwego przełączania źródła dźwięku - z AirPods jednocześnie może być połączony iPhone, iPad, Mac.
No i właśnie - o braku minijacka paradoksalnie przypomina mi nie iPhone 7 Plus, a właśnie Mac.
Korzystałem do tej pory z jednego zestawu słuchawkowego do wszystkich sprzętów Apple i chciałbym to robić nadal. Niestety, przez brak jednej głupiej przejściówki, zmuszony jestem albo nosić w torbie z laptopem drugi komplet słuchawek tylko do komputera, albo podpinać stare EarPodsy na minijacka do telefonu przez przejściówkę mając obok słuchawki na Lightning.
Argh! Wszystko przez to, że w moim komputerze nie ma gniazda Lightning, do którego mógłbym wpiąć nowy zestaw słuchawkowy od iPhone’a. Dziwię się zresztą Apple’owi, że w ofercie nie ma malutkiej przejściówki - niech nawet kosztuje skromne 29,99 dol. - która pozwalała by wpiąć słuchawki od iPhone’a do złącza USB bądź minijack w MacBooku.
Serio?
Apple znane jest z tego, że orze jak może swoich klientów i dusi z nich każdy grosz na przejściówkach i adapterach wycenionych o dwie półki wyżej niż premium. Przez różne mniej i bardziej sensowne ograniczenia te przejściówki są zresztą często wręcz niezbędne.
Dobrze wiemy też, że akcesoria tej marki są horrendalnie drogie, a klienci i tak je kupują - sam zresztą zapłaciłem za przejściówkę microUSB-Lightning do powerbanka więcej, niż kosztował rzeczony powerbank. Dlaczego więc Tim Cook nie chce moich pieniędzy?
Dlaczego przejściówki, która pozwalałaby podpiąć słuchawki Lightning do Maca nie ma?
Czy stworzenie takiego adaptera to rocket-science? Jedyny powód, dla którego jeszcze go nie ma, który przychodzi mi do głowy, to nakłanianie klientów do zakupu tych nowych, bezprzewodowych słuchawek.
Problem w tym, że AirPods i tak mam zamiar kupić, a przez to, że Apple zaplanowało ich premierę dopiero na koniec października, przez ten miesiąc muszę wybierać między dżumą, a chole... zaraz, wróć.