Cóż to była za konferencja! Sony na E3 2016 pokazało konkurencji, gdzie raki zimują
Twórcy PlayStation wiedzieli jak rozpocząć i jak zakończyć swoją konferencję. Japończycy nie brali jeńców, choć… nie było też tak różowo, zwłaszcza w kontekście tego, co pokazał Microsoft.
Wiecie czym mnie ujęło Sony już od samego początku? Nie pojawił się na scenie żaden odpowiednik Phila Spencera czy innego dyrektora firmy. Od razu pokazano mięcho. Dosłownie i w przenośni, bowiem konferencja rozpoczęła się od prezentacji długiego fragmentu rozgrywki z kolejnej odsłony jednego z najlepszych slasherów w historii: God of War. Myśleliście, że ta gra nie może być już bardziej brutalna, widowiskowa i epicka? He he. No to sprawdźcie nowego God of Wara. Który na dodatek nie jest już tak „wąski” jak do tej pory, pozwalając na skromną eksplorację otaczającego nas, pięknie zrealizowanego świata. Nie jestem pewien, czy wzruszający, „wrażliwy” wątek posłuży tej grze, w której główny protagonista jest zimnym, wyrachowanym mordercą. Ale cóż, zobaczymy.
Dalej nie było gorzej. Poruszający, budzący ciary na plecach zwiastun Days Gone prezentował postapokaliptyczny świat, w którym główny protagonista, łowca nagród, walczy o przetrwanie. Nie jest to jednak bezduszny Kratos, a postać tęskniąca za lepszymi czasami, z którą każdy z nas mógłby się identyfikować. Gra wiele też czerpie z kontrowersyjnego filmu World War Z , mam na myśli oczywiście chmary zombiaków, które, zamiast samotne i powolne, są prawdziwą falą uderzeniową, z którą musimy sobie jakoś poradzić. Zazwyczaj zwiewając gdzie pieprz rośnie, ostrzeliwując się wyłącznie w defensywie.
Znamy datę premiery The Last Guardian!
No i The Last Guardian. Tak, w końcu zobaczyliśmy kolejne materiały z gry, która powstaje już dłużej od Duke Nukem Forever. I, prawdę powiedziawszy… owe materiały wypadały blado przy innych zwiastunach. Chcę, bardzo chcę, by The Last Guardian, który pojawi się 25 października bieżącego roku był grą wybitną, jaką miał być. Ale… na razie… zaczynam podchodzić do tego wszystkiego pesymistycznie, A razem z większością z was przez lata się nią „jarałem”.
Nawet nowy Horizon: Zero Dawn, który z udostępnionych materiałów wydaje się być intrygującą hybrydą slashera i gry RPG (a może to po prostu rozbudowana gra akcji?) wyglądał lepiej. I fabularnie, i wizualnie, i właściwie pod każdym względem. A zwłaszcza artystycznym. Nie mam pojęcua kto odpowiada za szkice koncepcyjne tej gry, ale jest chromolonym artystką. Warto też wspomnieć o efektownym i sprawiającym wrażenie bardzo grywalnego systemie walki. Jeżeli długi, zaprezentowany fragment rozrywki nie jest za bardzo wyreżyserowany, to szykuje się murowany hit.
Lubicie cyberpunk? To pokochacie Detroit: Become Human, który garściami czerpie z Łowcy Androidów. I nie, nie jako ordynarna zżynka, a jako coś swojego. Zapowiadającego się na wciągającą, psychologiczną podróż w tej detektywistyczno-przygodowej grze, w której „każdy” (licho wie jak będzie naprawdę…) wybór posuwa wydarzenia w ciut innym kierunku. Czy rozumna maszyna powinna być traktowana jako istota żywa? No chyba tak, skoro wcielamy się w jednego z cyberdetektywów.
A no i doczekaliśmy się! Na konferencji pokazano pierwszą grę o Spider Manie, która nie wygląda jak jakiś żart. Czy będzie tak beznadziejna, jak praktycznie wszystkie poprzednie? Tego wam zagwarantować nie mogę, ale przynajmniej tym razem gry nie zrobiono po to, by zwiększyć wpływy z tytułu jakiegoś aktualnie wyświetlanego filmu w kinach.
Wirtualna rzeczywistość – tym Sony mnie kupił totalnie
Nie zabrakło też oczywiście wirtualnej rzeczywistości. Gra Resident Evil VII wyglądała jak obrzydliwy horror i tak jak jestem entuzjastą wirtualnej rzeczywistości, tak sama gra polegała głównie na tak zwanych jump scares, czyli na nagłych, zaskakujących wydarzeniach. Klimat? Fabuła? Cóż, może i są obecne. Ale nie w zaprezentowanym materiale. A szkoda, bo to wspaniała marka z którą mam wiele dobrych wspomnień.
50 gier na PlayStation VR wkrótce będzie jednak do naszej dyspozycji. PlayStation VR w końcu pojawi się w sklepach 13 października w cenie 399 dolarów. Bardzo, bardzo tanio. Ciekawe, czy Sony dopłaca do sprzedawanych urządzeń, by zarabiać na grach. W każdym razie gier nie zabraknie, w tym intrygujący Far Point, gwiezdnowojenna, battlefrontowa przygoda w formie „symulatora” X-Winga, czy wreszcie Batman: Arkham VR.
Ech, Konami, i po co ci to było
Teraz Sony współpracuje z Kojima Productions, a z tobą średnio chce rozmawiać. Zgasiliście mistrza, a ten założył własne studio i zaprezentował… cóż, nie wiem, czy najlepszą grę w swojej historii, ale na pewno jedną z najlepiej wyglądających. Hideo Kojima prezentuje nam Death Stranding. Grę, o której nie wiemy nic poza enigmatycznym zwiastunem renderowanym w czasie rzeczywistym. Jakże cholernie intrygującym zwiastunem.
Do grania wybrałem Xboxa, ale Sony w tym roku miał lepszą konferencję
Microsoft skupił się na ideach. Na dzieleniu się grami, na graniu bez ograniczeń, na współpracy ze wszystkimi. Nie zabrakło też wielu, wielu wspaniałych gier, a także nowego intrygującego sprzętu. Jednak tym razem to Sony zaintrygował ciekawszymi, bardziej obiecującymi przygodami.
Zabrakło tylko jednego. Mam tu na myśli PlayStation 4 Neo, którego istnienie Sony potwierdził całkiem niedawno. Poznaliśmy już pewne mgliste informacje na temat konsoli nowej generacji od Microsoftu. Wiemy, że mamy na co czekać i wiemy, że świat gier u Microsoftu pójdzie do przodu również technologicznie. A jak będzie u Sony? Cóż… tajemnica.