Oto nowe najszybsze seryjnie produkowane auto na świecie. Bugatti Chiron poraża parametrami
Bugatti Veyron, czyli swego czasu najszybsze i najmocniejsze seryjnie produkowane auto, odchodzi na zasłużoną emeryturę. Nie jest to wcale smutna wiadomość, bo zastępuje go Bugatti Chiron, czyli nowy cud inżynierii. Właściciele Chirona będą mogli pędzić z prędkością 420 km/h, lecz taka przyjemność będzie kosztować ich ponad 10 mln zł.
Kiedy w 2005 roku Bugatti zaprezentowało swojego Veyrona, świat motoryzacji zadrżał. Ten samochód był prawdziwym potworem. Po raz pierwszy w seryjnie produkowanym aucie została przekroczona granica 1000 koni mechanicznych, a inżynierowie dodatkowo dodali od siebie jednego mechanicznego „kuca”.
Gospodarze programu Top Gear okrzyknęli Veyrona autem dekady, choć na pewno nie z uwagi na wygląd. Niestety Veyron był dość paskudny.
Po 11 latach oczy całej branży motoryzacyjnej znów zwróciły się w stronę Bugatti. Nowy Bugatti Chiron ma jeszcze bardziej wyśrubowane parametry, ale tym razem naprawdę może się podobać.
O ile wygląd Veyrona był efektem kompromisów podyktowanych aerodynamiką, tak w Chironie widać kreskę artysty. Bryła auta nie uległa dużym zmianom, natomiast pojawiło się mnóstwo usprawnień. Nijaki tył został zastąpiony bardzo charakterystyczną lampą biegnącą przez całą szerokość auta, przemodelowano boczne wloty powietrza, a przednie światła stały się znacznie bardziej agresywne.
Wygląd jest ważny, ale w Chironie pierwsze skrzypce gra to, co znajduje się za plecami kierowcy, czyli potężny silnik. Mamy tu benzynową jednostkę W16 o pojemności 8 litrów, wspieraną przez cztery turbosprężarki, dzięki którym kierowca nie uświadczy efektu turbodziury. Silnik napędza wszystkie cztery koła.
Inżynierowie nie poszli za hybrydowym trendem, który widać w napędzie innych supersamochodów, m.in. Porsche 918, czy LaFerrari. Wygrała czysta, brutalna i pierwotna moc, prosto z benzyny.
1500 koni mechanicznych i 2,5 s do "setki"
Spójrzmy na to co tygryski lubią najbardziej, czyli na parametry. Silnik Chirona dysponuje zawrotną mocą 1500 koni mechanicznych przy 1600 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Przyspieszenie do pierwszej „setki” wynosi zaledwie 2,5 sekundy! 200 km/h na liczniku widać po upływie niespełna 6,5 s, a trzy setki „pękają” po 13,6 s.
To jeszcze nie koniec, bo prędkość auta została zablokowana na sztywno na poziomie 420 km/h. Powodem są… opony. Żadna seryjnie produkowana „guma” nie jest w stanie wytrzymać takich prędkości, dlatego w Chironie zastosowano specjalnie przygotowane opony stworzone we współpracy z Michelinem. To najbardziej wytrzymałe opony, jakich użyto w seryjnie produkowanym aucie.
Takich „naj” w Chironie jest całe spektrum. Znajdziemy tu największe sprzęgło (wspomagające dwusprzęgłową, siedmiostopniową skrzynią biegów), największe ceramiczne tarcze hamulcowe, czy pierwszą na świecie poduszkę powietrzną potrafiącą przebić włókno węglowe zastosowane w kabinie. W Chironie znalazło się też adaptacyjne nadwozie i zawieszenie.
Auto trafi do sprzedaży po 1 marca 2016 r., a w pierwszej partii zostanie wyprodukowanych tylko 500 sztuk. Kolekcjonerzy już mogą składać zamówienia, lecz muszą się nastawić na wydatek rzędu 2,4 mln euro, czyli ponad 10 mln zł.
Parametry Chirona są wręcz absurdalnie dobre, ale nareszcie samochód nie odstrasza wyglądem. Nie zdziwiłbym się, gdyby plakaty z tym superautem zawisły nad łóżkami w dziecięcych (i nie tylko…) pokojach.
Porażający jest też postęp, jaki dokonał się w 11 lat od premiery Veyrona. Moc zwiększona z 1001 na 1500 koni to czyste szaleństwo. Co nas czeka za kolejne 11 lat? Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć, ale może być pewni, że będzie ekscytująco.