Dlaczego muszę dodać kartę, żeby skorzystać z darmowego okresu próbnego w Netflix?
Od wczorajszego startu Netfliksa czytam co chwilę narzekania na to, że przy rejestracji na darmowy okres próbny trzeba podać numer karty lub podłączyć Paypala. Zresztą takie komentarze przewijają się przez internet regularnie, bo Netflix nie jest jedyny z takimi warunkami okresu próbnego. I choć pytanie po co im numer karty skoro użytkownik chce tylko sprawdzić usługę są sensowne, o tyle polityka zapewniania płatności też ma wiele sensu i nie ma co na nią narzekać.
Tak, serwisy pewnie czasem zarabiają na tym, że ktoś zarejestruje triala i wpisze numer karty a potem o tym zapomni i zostanie obciążony opłatą. Mam na to prostą, zadziwiająco skuteczną radę: wystarczy zaraz po założeniu konta ustawić sobie szybkie przypomnienie w kalendarzu. Sama tak robię, trwa to minutę a oszczędza nerwów. Poza tym serwisy zwykle wysyłają mailowo przypomnienia o końcu okresu próbnego, choć te można przegapić zwłaszcza, jeśli ma się widok kart w Gmailu.
Idę jednak o zakład, że żadna z porządnych, szanujących się usług nie dodaje płatności przy rejestracji tylko po to, by wyłudzić pieniądze od zapominalskich. Więcej - większość z nich odda środki po zgłoszeniu się do biura obsługi i wytłumaczeniu sytuacji.
Środek płatniczy za to pełni różne role.
Po pierwsze niemal gwarantuje, że większość osób rejestrujących się na okres próbny myśli poważnie o używaniu usługi.
Po drugie zwykle przekłada się na większą liczbę konwersji na konta płatne - wyeliminowanie późniejszej konieczności dodawania sposobu płatności nie zraża klienta i zapewnia ciągłość.
Po trzecie sprawia, że liczba użytkowników którzy wykorzystują darmowe okresy próbne co i rusz zakładając nowe konta spada.
Słowem, spada liczba osób “oszukujących system”.
Jest też wiele mniejszych korzyści. Niektórzy usługodawcy wykorzystują anulacje do pytania użytkowników o powód rezygnacji, co daje dobry feedback o usłudze, niektórzy twierdzą, że taki wymóg zwiększa wiarygodność usługi.
Oczywiście konieczność dodania sposobu płatności ma też swoje minusy, między innymi zrażanie osób bojących się o swoją prywatność czy po prostu niechętnych do podawania numeru karty tylko po to, żeby coś wypróbować. Uwierzcie jednak, że serwisy takie jak Netflix czy Deezer doskonale wiedzą, co robią i co bardziej im się opłaca - analizują to całe działy ekspertów, gigabajty danych i zaawansowane algorytmy.
Wiem, że w Polsce wciąż problematyczne jest samo dodawanie karty i płacenie nią w sieci. Na tyle, że rozwinęły się szybkie transfery czy zewnętrzne portmonetki na pieniądze. Mało mówi się o możliwości posiadania kart prepaidowych czy wirtualnych, które można stosunkowo bezpiecznie wykorzystywać do płatności w sieci i przelewać na nie środki w miarę potrzeb gwarantując jednocześnie, że żadna z zapomnianych usług nie pobierze opłat.
Ile razy zrezygnowaliście z rejestracji, bo usługa poprosiła o dodanie numeru karty? Ja co najmniej kilka razy. Oznacza to, że chęć rejestracji była prawdopodobnie impulsywna i być może nie korzystalibyśmy z konta w ogóle. Może to więc lepiej, że usługi mają przeszkody, które każą nam przemyśleć sensowność ich używania.