REKLAMA

Serwis streamingowy od Apple może być spóźniony, ale konkurencja i tak już powinna zacząć się bać

W tym tygodniu swój debiut w Polsce miał nowy serwis streamingowy. Tidal, bo taką nazwę nosi usługa, markuje swoim nazwiskiem jej nowy właściciel, muzyk Jay-Z. Rozwój kolejnego źródła muzyki będę bacznie obserwował, ale nie mogę się już doczekać odpowiedzi Apple i przemodelowanego Beats Music.

Serwis streamingowy od Apple może być spóźniony, ale konkurencja i tak już powinna zacząć się bać
REKLAMA
REKLAMA

Tidal nie jest nowym serwisem, ale do tej pory był usługą bardzo niszową. Za jego rozwój odpowiedzialna była firma-matka Aspiro, która w swoim portfolio miała też znacznie bardziej rozpoznawalnego w Polsce WiMP-a.

Tidal docelowo zastąpi WiMP.

wimp-tidal

Aspiro zostało wykupione przez artystę, który występuje pod pseudonimem Jay-Z. Nie jest on zadowolony ze współczesnego sposobu dystrybucji muzyki - postanowił wejść w ten rynek i dokonać w nim gruntownych zmian. Twarzą tej rewolucji będzie właśnie Tidal.

Jay-Z nie jest w swoich staraniach sam, bo wspierają go takie gwiazdy jak Rihanna i Madonna. Te dwie piosenkarki i kilku innych znamienitych artystów objęło po 3 proc. udziałów w Tidalu. Przedstawiciele branży muzycznej zdają się wierzyć w usługę, chociaż wchodzą na bardzo zatłoczony rynek.

Czy jest miejsce dla Tidala?

Kiedyś nie mieliśmy dużego wyboru. Muzykę mogliśmy kupić na płycie CD lub w iTunes (ew. w jednym z innych pomniejszych cyfrowych sklepów) oraz oczywiście pobrać bez żadnych opłat z pirackiego serwisu. Dzisiaj legalnych źródeł jest całe mnóstwo i mamy klęskę urodzaju.

Medialnym liderem rynku streamingu muzyki jest Spotify, ale oprócz tego użytkownicy z całego świata mogą słuchać muzyki z chociażby Pandory, Deezera i Rdio. Poza tym jest Google Play Music i nowe YouTube Music Key. Tidal może zastąpić WiMP-a, ale to nie zmienia tego, że podobnych usług jest bardzo dużo.

Tidal nie proponuje przy tym rewolucyjnego modelu biznesowego, a muzykę HiFi oferuje już chociażby Deezer.

tidal-android1

Podzielam zdanie Przemka Pająka, że prócz delikatnego ataku na konkurentów - w tym serwisu, który zapoczątkował streamingową rewolucję - Tidal nie prezentuje jak na razie żadnych konkretów. Spotify, któremu powinniśmy dziękować za ruszenie skostniałej branży muzycznej, nie jest złem wcielonym. Twórcy tej usługi nie śpią na workach z ukradzioną gotówką.

Spotify przekazuje 70 proc. przychodów artystom, ma 15 mln płacących klientów i czerpie dodatkowe zyski z reklam puszczanym 45 mln potencjalnych klientów usługi premium. Wzniosłe hasła Jay-Z o obronie interesów artystów są chwytliwe, ale jak przy podobnym modelu biznesowym i opłacie miesięcznej w tej samej wysokości dać artystom więcej?

Znamienne jest, że Tidal celuje w Spotify, a w kontekście nowej usługi mało się mówi o Apple.

Nie jest to oczywiście zaskakujące, bo Apple nieco przespało zmiany na rynku. Lata temu Steve Jobs zmienił rynek cyfrowej muzyki i zaczął sprzedawać użytkownikom nie tylko cyfrowe albumy będące odpowiednikiem płyt, ale też pojedyncze pliki MP3. Sklep iTunes okazał się ogromnym sukcesem, ale firma Apple dziś innowacyjna już nie jest.

Niezmiernie ciekaw jestem odpowiedzi Apple na Spotify, Tidala i całą resztę. Myślę tutaj oczywiście o przejęciu Beats Music i domniemanym zintegrowaniu go z iTunes, a niewypał w postaci iTunes Radio przemilczę. Jak na razie streaming jest mimo wszystko umiarkowanie popularny, a artyści sygnalizują, że w tym biznesie nie ma pieniędzy.

Zjeść jabłko i mieć jabłko?

dr dre beats

Firma z Cupertino ma poważny dylemat do rozwiązania. Coraz ciężej przekonywać klientów, by płacili dolara za jedną empetrójkę, gdy za 20 dol. mają dostęp do… 20 mln piosenek. Za dwukrotność tej sumy można odtwarzać wszystkie te utwory w jakości FLAC, więc nawet entuzjaści dobrego dźwięku nie mają już wymówki, by piracić muzykę.

REKLAMA

Czy Apple dalej powinien sprzedawać słabej jakości empetrójki po dolarze, czy też pora zabić iTubes - kurę znoszącą (coraz mniejsze) złote jajka? Nie zdziwię się, jeśli Tim Cook zaprezentuje swój własny streaming z muzyką wysokiej jakości, który mimo późnego startu i opłaty na wysokim poziomie zamiecie konkurencję.

W końcu przed iTunes też były klasyczne sklepy z empetrójkami, o których nikt dziś nie pamięta.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA