Trzy miesiące temu zadebiutował Inbox by Gmail. Ktoś jeszcze z tego korzysta?
Dokładnie 22 października zadebiutowała nowa usługa pocztowa Google’a, czyli Inbox by Gmail. Za trzy dni miną równe trzy miesiące od rynkowego debiutu, a Google nie zrobił NIC, aby usprawnić Inboksa. To są jakieś żarty?
Gdy zadebiutował Inbox by Gmail, to pełen optymizmu napisałem, że "Tylko Google miał jaja, żeby połączyć pocztę email z osobistym asystentem”. Wszystko co napisałem wtedy podtrzymuję. Inbox to ciekawa usługa pocztowa, która mimo widocznej inspiracji konkurencyjnymi rozwiązaniami spina w niesamowity sposób klienta poczty elektronicznej z cyfrowym asystentem. Połączenie intelignetnych podpowiedzi rodem z Google Now z pocztą Gmail, która jest jedną z lepszych skrzynek pocztowych na świecie, musiało dać rewelacyjne rezultaty. I dało!
Z jednej strony, z Inboksa aż chce się korzystać. Grupowanie wiadomości, traktowanie maili jak zadania, których realizację możemy odkładać w czasie oraz funkcja przypomnień sprawiają, że nowa poczta Google szybko mnie przyciągnęła i niemal błyskawicznie podjąłem decyzję o całkowitej przesiadce z Gmaila na Inboksa. Niestety, jest też druga strona medalu...
Przy tych wszystkich zachwytach nad Inboksem nie sposób nie dostrzec całej masy niedoróbek, które wkurzają i irytują każdego dnia. Gdy ponad dwa miesiące temu wymieniałem “pięć grzechów głównych” Inboksa nie sądziłem, że w drugiej połowie stycznia wszystkie nadal będą aktualne.
Brak stopki, uboga lista skrótów klawiaturowych, brak integracji z Dyskiem Google, fatalnie rozwiązane formatowanie tekstu w nowych wiadomościach oraz niewygodne operacje na wielu mailach jednocześnie sprawiły, że po trzech miesiącach od debiutu Inboksa aplikacja wyleciała z mojego głównego pulpitu na smartfonie oraz z przypiętych kart w przeglądarce Chrome.
To wygląda jak jedno wielkie nieporozumienie!
Jak firma z praktycznie nieograniczonymi zasobami ludzkimi, z niespotykanym wręcz doświadczeniem i niepowtarzalnymi pomysłami może tak olewać produkt, którym przez wiele tygodni ekscytował się cały technologiczny świat, a same zaproszenia do dostępu do Inboksa z powodzeniem był sprzedawane na aukcjach internetowych?
Dlaczego Google nie naciska na szybki rozwój usługi i załatanie podstawowych braków, które dyskwalifikują Inboksa z funkcji głównego programu pocztowego? No bo jak korzystać z poczty email bez stopki pod mailem? Wpisywać ręcznie pozdrowienie i nazwisko jeszcze zrozumiem, ale pełniona funkcja oraz dane kontaktowe? Litości.
Takie braki Google powinien załatać w jednej z pierwszych aktualizacji. A te, choć pojawiały się to nie zmniejszały liczby uchybień, a dodawały nowe funkcje pokroju… wsparcia dla zegarków z Android Wear. Zatem pytam, czy rzeczywiście więcej użytkowników Inboksa korzysta ze smart zegarków z systemem Google niż jest użytkowników stopek w mailach, edytorów formatowania tekstu czy osób, które dodają załączniki z własnego Dysku Google? Bo nie wydaje mi się.
Dałem sobie spokój z Inboksem. Aplikacja wylądowała na drugim pulpicie i zaglądam do niej tylko wtedy, gdy w skrzynce odbiorczej mam tyle maili, że nie wiem do czego ręce włożyć. Wtedy porzucam na moment Gmaila i wykorzystuję Inboksa do oddelegowania części zadań na później.
Szkoda, bo chyba nie o to w tym chodziło.
PS W redakcji Spider's Web mamy sporo zaproszeń, więc jeśli chcesz sprawdzić Inboksa na własnej skórze, to napisz do mnie - newwalk+inbox@gmail.com.