Wybitne wyniki Apple to jednocześnie potężne zagrożenie
Najnowsze wyniki kwartalne Apple są wręcz trudne do uwierzenia. Naprawdę trzeba kilka razy spojrzeć do raportu, by uwierzyć, że można na sprzedaży w zasadzie jednej linii smartfonów zarobić 18 mld dol. na czysto w 3 miesiące, przy przychodach na poziomie 74,6 mld dol.
Tak jednak jak wyniki Apple’a są nieprawdopodobnie fenomenalne, tak może być to dla firmy Tima Cooka potężne zagrożenie. Apple jest dziś wręcz niewolnikiem gigantycznego sukcesu iPhone’a i każde potknięcie na sprzedaży smartfonu w przyszłości może oznaczać dotkliwe odwrócenie koniunktury. Bo jedno jest przecież niezaprzeczalnie pewne - kiedyś niesamowite wzrosty na sprzedaży iPhone’ów muszą się skończyć.
To może dziś brzmieć jak herezja, ale analizując wyniki Apple’a (69 proc. przychodów stanowi iPhone) i wsłuchując się w to, co mówi Tim Cook, można dojść do wniosku, że Apple stawia wiele na jedną kartę - Apple Watch musi być sukcesem, który zamortyzuje nieco niesamowity sukces iPhone’a. Nie robi tego bowiem iPad, który zanotował kolejny dotkliwie spadkowy kwartał i na którego nie liczy już chyba sam Apple (stąd inwestycja w iPhone’a 6 Plus). Apple Watch ma zadebiutować w kwietniu. Do tego czasu ze sprzedażą iPhone’a na pewno nic złego się nie stanie. Timing, mimo chyba odłożonej w czasie premiery Watcha, wciąż Apple’owi sprzyja.
iPhone
74,5 mln - tyle iPhone’ów sprzedał Apple w ostatnim kwartale kalendarzowym 2014 r. Wyniki nieprawdopodobny z wielu względów:
- raz, że jest to absolutny rekord w historii (w poprzednim najlepszym kwartale świątecznym Apple sprzedał 51 mln smartfonów, wzrost wyniósł więc niesamowite 46 proc.),
- dwa, że udało się zwiększyć średnią cenę sprzedaży (ASP) iPhone’a aż o 50 dol., co oznacza, że gros wzrostu wygenerowały najdroższe modele 6 i 6 Plus,
- trzy, że jedyny rywal rynkowy na podobnym poziomie ilościowym (Samsung) w tym samym kwartale zmagał się zarówno z problemem mniejszej sprzedaży, jak i spadku ASP, co oznacza, że Apple bezpośrednio podbierał klientów koreańskiemu rywalowi.
Aby jednak dobrze zrozumieć niesamowitą sprzedaż iPhone’a w minionym kwartale należy mieć na uwadze jedną bardzo ważną kwestię - wzrosty pochodzą głównie z rynku chińskiego, gdzie Apple dopiero od niedawna jest szeroko dystrybuowane. To wielka zasługa Tima Cooka, który jeszcze za czasów, gdy był szefem operacyjnym Apple, negocjował otwarcie chińskiego rynku dla produktów Apple. Pełne wejście Apple’a do Chin nastąpiło jednak dopiero w ostatnim półroczu i to zostało skompensowane w wynikach na koniec 2014 r. Aż tak wysokich wzrostów w Chinach trudno jednak oczekiwać w kolejnych kwartałach.
iPad
Niesamowity sukces iPhone’a tonuje nieco pesymistyczne nastroje wokół sprzedaży iPada. Linia tabletów zanotowała bowiem kolejny bardzo niepokojący kwartał i to z dwóch względów: sprzedaż ilościowa spadła o 17,74 proc., natomiast sprzedaż wartościowa aż o 21,62 proc.
To oznacza sytuację odwrotną niż w przypadku iPhone’a - tu nie dość, że Apple sprzedaje znacznie mniej iPadów niż wcześniej, to na dodatek spada średnia cena sprzedaży (ASP).
Odnoszę wrażenie, że Apple nieco odpuszcza linię iPadów. To widać w braku mocnych upgrade’ów linii tabletów, celowej kanibalizacji iPadów dużymi iPhone’ami oraz odpuszczeniu agresywnych działań reklamowych wokół marki. Wprawdzie Tim Cook mówił wczoraj analitykom, że Apple wciąż mocno wierzy w iPada i że w strukturze jego sprzedaży istotną rolę odgrywają klienci, którzy kupują tablety Apple po raz pierwszy w historii, to jednak wygląda to na robienie dobrej miny do złej gry.
Odpowiedzi co dalej z iPadem będziemy szukać w wynikach kolejnego kwartału. Minie bowiem cały roczny cykl spadków na sprzedaży tabletów i wtedy dowiemy się, czy ich wyniki się stabilizują, czy dalej spadają. Jeśli dalej będą spadać, to iPad będzie powoli dryfował w kierunku takim, jaki kilka lat temu obrał iPod. Niby to wciąż utrzymywana przez Apple’a linia produktowa, ale dziś o marginalnym znaczeniu.
Mac
Po raz kolejny za to Apple zanotował bardzo dobry kwartał w kategorii PC. Sprzedaż Maków wzrosła aż o 14 proc. ilościowo i o 8,4 proc. wartościowo. To nie tylko znacznie lepiej niż cały pogrążony w stagnacji rynek PC, ale także drugi najlepszy wynik w aktualnym portfolio kategorii produktów Apple.
Warto jednak mieć na uwadze fakt, że Mac to biznes nieporównywalnie mniejszy od iPhone’a, więc w ogólnym rozrachunku te wzrosty niewiele znaczą dla ogólnej struktury biznesowej Apple.
Mimo to, to właśnie w tej kategorii należałoby szukać wsparcia dla samotnego iPhone’a. Z tego, że Mac rośnie bardziej ilościowo (+14 proc.), niż wartościowo (+8,5 proc.) wynika, że sprzedają się głównie tańsze komputery, czyli pewnie Air. Jeśli wierzyć w coraz szerszy strumień spekulacji o rychłym debiucie nowego 12” Aira, to Apple powinien wzmocnić ten segment w kolejnych wynikach.
Apple Pay
Na razie nie widać wielkich sukcesów Apple Pay, co do którego Apple miał i wciąż ma wielkie nadzieje. Wyniki tej usługi Apple ukryte są w kategorii ‚iTunes, oprogramowanie i usługi’, która w minionym kwartale zyskała zaledwie 400 mln dol. (z 4,4 do 4,8 mld dol.), czyli 6,4 proc.
Apple Watch musi być sukcesem
W ogólnym rozrachunku wyniki Apple wyglądają bosko. Niesamowity wzrost zysku netto o 37,4 proc. i potężny wzrost przychodów o 29,5 proc. to wspaniałe rezultaty. Gdy jednak przeanalizuje się poszczególne kategorie i zrozumie sens wzrostów, to widać, że stało się to tylko i wyłącznie dzięki kolejnym kapitalnym wzrostom iPhone’a i chyba jednorazowemu wystrzałowi w Chinach.
Dlatego aż tak ważne będzie przyjęcie rynkowe Apple Watcha, czyli pierwszy nowy produkt Apple od 5 lat. Przesuwając premierę zegarka (nie sądzę bowiem, by ‚early 2015’ wypowiadane przez Cooka z we wrześniu 2014 r. oznaczało wtedy kwiecień 2015 r.), szef Apple chce być pewien, że dostarcza na rynek urządzenie najlepsze z możliwych. Oby tak było.
Sytuacja rynkowa bardzo sprzyja Apple’owi. Największy konkurent na rynku smartfonów przeżywa kryzys. Rynek tabletów nie rośnie dla nikogo, także dla bezpośrednich konkurentów Apple’a. A rynek wearables wciąż Apple’owi nie odjechał.