A tak robi się selfie w Japonii
Zapomnij o odchylanych ekranach, przednich kamerach wysokiej jakości i o całym technologicznym wyścigu zbrojeń. Casio ma nowy przepis na selfie idealne, a jest nim… lusterko.
Exilim MR1 to najnowszy aparat kompaktowy firmy Casio, który powstał tylko w jednym celu – do idealnych zdjęć selfie. Standardowe aparaty mają z tym problem, bo jak tu zobaczyć podgląd w ekranie, kiedy trzymamy aparat obiektywem w swoim kierunku? A przecież niewiele aparatów ma odchylany ekran. Z kolei smartfony mają przednie kamerki, ale są one raczej słabej jakości i nie dorównują tylnym aparatom. I jak tu wyjść na zdjęciu korzystnie?
Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?
Casio Exilim MR1, nazywany też Kawaii Selfie by Mirror Cam, podchodzi do tematu od zupełnie innej strony. Prawie cały przedni panel aparatu zajmuje prawdziwe lusterko, za którym ukryty jest obiektyw aparatu. Konstruktorzy zastosowali tu technikę lustra weneckiego, która przepuszcza światło. Dzięki temu fani autoportretów mają dwie korzyści – po pierwsze, doskonale widzą samych siebie w momencie wykonywania zdjęcia, a po drugie, mogą patrzeć prosto w obiektyw i utrzymać kontakt wzrokowy z przyszłym odbiorcą zdjęcia.
Prawda, że proste?
W środku - typowy kompakt
Wewnątrz aparatu znajduje się zupełnie standardowa dla segmentu kompaktów matryca CMOS o rozdzielczości 14 milionów pikseli przy wielkości 1/2,3 cala. Aparat ma wbudowaną pamięć o pojemności… 28 MB, zatem nie dziwi możliwość użycia zewnętrznych kart pamięci microSD.
Obiektyw jest bardzo przeciętny. Nie jest wyposażony w zoom optyczny i ma okropnie słabe światło na poziomie f/5. Jest to jednak wartość, która uwzględnia już stratę światła na półprzepuszczalnym lusterku. Obiektyw ma szeroki kąt widzenia, który odpowiada 21 mm w przeliczeniu na mały obrazek. Autofocus potrafi ustawić ostrość już od 10 cm.
Poza tym mamy tu całkiem standardowe parametry, jakie można znaleźć w setkach innych aparatów kompaktowych – zakres ISO od 100 do 3200, malutką doświetlającą diodę LED, migawkę z najkrótszym czasem rzędu 1/8000 s, port USB z możliwością ładowania, ekranik o wielkości 2,7 cala i rozdzielczości 460 tys. punktów, czy w końcu możliwość nagrywania filmów Full HD. Aparat ma także wbudowaną łączność Wi-Fi.
Nie mogło zabraknąć upiększaczy
W aparacie, który służy do slefie nie mogło zabraknąć trybów upiększających. Mamy tu tryb Make-up, który rozjaśnia i wygładza skórę, mamy tryb zdjęcia artystycznego (cokolwiek miałoby to znaczyć), tryb Premium Auto, czy w końcu opcję Best Shot, która wybierze najlepsze ujęcie z 15 zdjęć. Można będzie także dostosować menu poprzez zmianę koloru z czarnego na biały lub różowy.
Aparat będzie dostępny na rynku azjatyckim i można go będzie dostać w trzech kolorach: białym, różowym i miętowym. Jeżeli jesteście zainteresowani zakupem, musicie przygotować na ten cel 330 dol.
Pomysł na aparat Casio jest tak zabawny, że trudno przejść obok niego obojętnie. Jestem pewien, że taki aparat z lusterkiem odniesie w Azji wielki sukces. Myślę, że może być to ciekawy gadżet do torebki dla młodych pań. Skoro i tak wykorzystują lusterko do poprawy makijażu, dlaczego przy okazji nie miałyby zrobić sobie zdjęcia?
Coś mi jednak mówi, że w Europie ten sprzęt nie odniósłby sukcesu.