W oczekiwaniu na iWatcha - wszystko co wiemy o pierwszym zegarku Apple
Gdy w 2007 roku prezentowano pierwszy model iPhone’a, spora część ekspertów była przekonana, że na rynku nie ma dla niego miejsca. Apple udowodniło jednak, że jest w stanie nie tylko się na nim odnaleźć, ale też niemal całkowicie go zmienić. W przypadku elektroniki ubieralnej zadanie to będzie o wiele prostsze.
Z iPhonem Apple musiało walczyć z firmami, które od lat produkowały telefony i smartfony, zyskując przez ten czas uznanie oraz przywiązanie klientów. Nokia czy BlackBerry wydawały się całkowicie poza zasięgiem. Jak się okazało – wrażenie to było mylne.
Na rynku elektroniki ubieralnej w teorii nie jest już tak trudno. W dalszym ciągu jest stosunkowo niewielki, Google dopiero niedawno zaczęło próby jego ustandaryzowania, a nawet Samsung, który kontroluje jego większą część, liczy swoją sprzedaż w setkach tysięcy, a nie w milionach. Nie odnaleziono także nadal idealnej formy, ani systemu dla zegarków czy opasek. Wszystko może się zmienić z nadejściem jednego, nawet niekoniecznie całkowicie rewolucyjnego produktu.
Czy będzie nim produkt Apple? Być może, choć na razie na jego temat możemy wyłącznie spekulować. Szczególnie, że Apple nie potwierdziło w żaden sposób, że zostanie on zaprezentowany na nadchodzącej konferencji, a wiadomości pojawiające się w sieci potrafią być często mylące.
Do tej pory nie pojawiło się nawet jedno zdjęcie czy szkic elementów zegarka, nie wspominając już o całości. Biorąc pod uwagę fakt, że tego typu przecieki są normą w przypadku kolejnych modeli iPhone’a, sugeruje się dwa możliwe rozwiązania. Albo jego premiera będzie mocno przesunięta w stosunku do prezentacji, albo też będzie on składany w Stanach Zjednoczonych, co ułatwia utrzymanie całego projektu w tajemnicy.
Niezależnie jednak od tego, czy zadebiutuje on teraz czy za kilka miesięcy, warto podsumować to, czego do tej pory dowiedzieliśmy się na jego temat. Mając oczywiście świadomość tego, że nie wszystkie plotki muszą się w pełni potwierdzić.
Czy będzie to pierwsze urządzenie "noszone" od Apple?
Odpowiedź jest nieco zaskakująca, ale nie. W maju tego roku opublikowano serię fotografii prezentujących wczesne projekty Apple. Wśród nich znalazł się m.in. zegarek, a właściwie... klawiatura, którą można było nosić na ręce.
Na szczęście na przestrzeni lat w technologii dokonał się ogromny postęp i teraz możemy spodziewać się czegoś o wiele ciekawszego.
Kto pomoże?
Pomimo tego doświadczenia sprzed lat, nie można niestety mówić o tym, że Apple jest najlepiej predysponowaną do stworzenia dobrego smartwatcha firmą w branży. Wiedzą o tym również w Cupertino, wzmacniając w ostatnich miesiącach swój zespół m.in. o dyrektora sprzedaży TAG Heuer, inżynierów odpowiedzialnych za stworzenie Nike FuelBand, programisty Atlas Wearables czy dwóch innych programistów, których zadaniem było do tej pory tworzenie oprogramowania dla urządzeń monitorujących aktywność użytkownika.
Ilu podobnych "przejęć" dokonano wcześniej, a o ilu z nich nie dowiemy się nigdy - trudno powiedzieć. Pewne jest jednak, że Apple podchodzi do zagadnienia priorytetowo. Szczególnie, że nad iWatchem pracuje podobno około 100 projektantów i inżynierów.
Czy Apple musi mieć zegarek?
Teoretycznie - nie. iPhone może z powodzeniem pełnić rolę agregatora wszystkich informacji na temat naszych aktywności i zdrowia, korzystając przy tym z akcesoriów innych producentów, a w iOS 8 będzie w stanie robić to jeszcze lepiej.
W praktyce jednak takie podejście oznaczałoby odpuszczenie rynku, który w przyszłości może okazać się nie tylko niesamowicie ważny, ale przede wszystkim niezwykle dochodowy. Można wprawdzie stać z boku i przyłączyć się do gry dopiero wtedy, kiedy tego typu produkty faktycznie się przyjmą, ale dlaczego nie spróbować teraz, kiedy konkurencja również dopiero startuje?
Tym bardziej, że zegarek Apple będzie w stanie jeszcze bardziej przywiązać klientów do ekosystemu iOS/OS X, jednocześnie rozszerzając portfolio o kolejny wysokomarżowy produkt.
Czym jest zegarek od Apple?
Największym problemem z zegarkiem Apple jest to, że nikt - poza Apple - nie wie tak naprawdę jaką ostatecznie przybierze on formę.
Czy będzie okrągły czy kwadratowy? Nie wiadomo. Niektóre szkice patentowe sugerują to drugie, jednak nie zawsze mają one związek z jakimkolwiek końcowym produktem. Poza tym, na przykładzie producentów sprzętu z Android Wear wyraźnie widać, że klienci chcą zegarków przypominających formą te klasyczne. Choć z drugiej strony, kiedyś wszyscy chcieli telefonów z klawiaturami.
Możemy jedynie odrzucić założenie, że Apple wyprodukuje nie zegarek, a opaskę pozbawioną wyświetlacza. Tym bardziej, że wtedy prognozowana cena, o której wspomina się o kilkunastu dni, byłaby całkowicie oderwana od rzeczywistości.
Swego czasu informowano również o możliwości pojawienia się dwóch lub aż trzech różnych wersji iWatcha, z ekranami o różnych przekątnych i możliwością bogatej konfiguracji elementów obudowy. Wyświetlacze miałyby mieć przy tym 1,3" lub 1,5" w najmniejszej wersji.
Najczęściej pojawiające się plotki mówią o jednak o ekranie kwadratowym lub raczej "lekko prostokątnym" i dodatkowo wygiętym. Tłumaczyłoby to spory rozmiar wyświetlacza - podczas gdy konkurencja stosuje obecnie matryce o przekątnej około 1,5-1,7", zegarek Apple miałby oferować aż 2,5", co może okazać się mocnym argumentem w pojedynku z urządzeniami z Android Wear.
Nie wiadomo jednak kto i w jakiej technologii miałby wykonać wyświetlacze dla zegarka Apple. Wspomina się w tej kwestii m.in. o LG (i ekranach jak z LG G Flex) lub Willow Glass, czyli giętkim i odpornym materiale od Corniga.
Zakładając, że wypadkowa wszystkich plotek ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, już niedługo (w dużym uproszczeniu) powinniśmy zobaczyć zegarek z dużym, prostokątnym wyświetlaczem. Co jednak odnajdziemy wewnątrz?
Co w środku?
W tej kwestii, co dość zrozumiałe, niepewności jest jeszcze więcej. Na szczęście nie jesteśmy codziennie zarzucani informacjami na temat tego, jaki dokładnie CPU, GPU czy RAM będzie posiadał "iWatch". Po pierwsze prawdopodobnie będzie to miało marginalne znaczenie, a po drugie, tak precyzyjne informacje rzadko kiedy się potwierdzają.
Pozostają nam więc ogólniki, ale i te prezentują się całkiem atrakcyjnie. Przede wszystkim, obok iPhone 6, iWatch może być pierwszym urządzeniem Apple wyposażonym w układ NFC, otwierając tym samym drogę do popularyzacji nowego systemu płatności przygotowywanego przez Apple.
Nowością, również niespotykaną do tej pory w produktach Apple, ma być wprowadzenie standardu bezprzewodowego ładowania. Trudno to jednak uznać za szczególnie innowacyjny dodatek, choć oczywiście nie powinno go zabraknąć.
Dostępne standardy łączności również nie powinny raczej nikogo zdziwić. Bluetooth 4.0 LE będzie niezbędny do komunikacji z telefonem, natomiast na wersję 3G nie powinniśmy raczej liczyć.
Kluczowe w przypadku iWatcha mają być jednak czujniki, odpowiedzialne za monitorowanie naszej aktywności i powiązanie jej z Apple Health. Sugeruje się obecność aż 10 różnych czujników, jednak na ten moment trudno stwierdzić, jakie dokładnie znajdą się na pokładzie. Część z nich jest oczywista, tak jak np. monitor pulsu czy liczby kroków, ale co pozostałe możemy jedynie zgadywać.
Telefon na ręce czy zegarek?
Podczas gdy niektórzy producenci starają się zamknąć w obudowie zegarka urządzenie o funkcjonalności zbliżonej do telefonu, Apple będzie bez wątpienia starało się pójść w nieco innym kierunku. CEO firmy wielokrotnie podkreślał znaczenie obsługi głosowej i nie inaczej powinno być w przypadku iWatcha, nawet jeśli spełnią się prognozy dotyczące stosunkowo dużego wyświetlacza.
Cook wielokrotnie podkreślał też, że firma jest zainteresowana produkcją inteligentnych zegarków, ale oferujących bardziej naturalną i intuicyjną formę interakcji oraz łatwiejszych w obsłudze od dotychczasowych produktów z tego segmentu.
Kiedy?
Prawdopodobnie największa zagadka ze wszystkich. Do niedawna jeszcze wspominano o końcu tego roku, niedługo po wrześniowej prezentacji, ale ostatnio zaczęły pojawiać się informacje, według których zegarek nie zadebiutuje przed 2015.
Wszystko to ma być spowodowane problemami z dostępnością podzespołów oraz skomplikowaną budową. Oczywiście trudno jest mówić w tym przypadku o jakichkolwiek opóźnieniach - nigdy oficjalnie nie podano żadnej daty premiery. Równie dobrze można byłoby sugerować, że iWatch jest opóźniony o mniej więcej dwa lata - to właśnie wtedy po raz pierwszy pojawiły się informacje na jego temat.
W przypadku, kiedy iWatch zostanie zaprezentowany w tym miesiącu, ale nie trafi od razu do sprzedaży, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest udostępnienie programistom odpowiednio SDK i pozostawienie czasu na przygotowanie aplikacji.
Ile przyjdzie nam zapłacić?
Do tej pory opaski czy zegarki z tej kategorii utrzymywały się w cenach zbliżonych do 99 lub 300 dol. Jedynie nieliczne z nich, produkowane przez bardziej luksusowe marki, mogły pozwolić sobie na przekroczenie tego progu.
W najbliższym czasie możemy się spodziewać natomiast wylewu tańszych inteligentnych zegarków za około 99 dol., albo i mniej. Przyczyna jest prosta - nawet 200-250 dol. było za niektórych uważane za zbyt wygórowany koszt wejścia do tego „świata”. Tym bardziej, że każdy i tak musiał posiadać smartfon, który często kosztuje wielokrotnie więcej.
W przypadku Apple prawdopodobnie tanio nie będzie. Stosunkowo wiarygodne źródła informują o tym, że amerykańska firma rozważa, a być może nawet faktycznie planuje, wycenić swój produkt na blisko 400 dol. Tym samym stanie się jednym z najdroższych przedstawicieli tego segmentu i będzie musiał dowieść swojej wartości wyjątkowym podejściem do tematu.
A może nie będzie musiał i wystarczy logo na obudowie?
---
Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock