Zaczynam być zaniepokojony kondycją Xboksa One. Silna przewaga PlayStation 4 to nic dobrego
Już 5,3 miliona konsol PlayStation 4 trafiło w ręce graczy. Pochodzące z Azji, Europy oraz obu Ameryk dane na pewno cieszą Sony, ale dla mnie, gracza, nie jest to najlepsza wiadomość pod słońcem. Pomimo posiadania PS4, z którego jestem naprawdę zadowolony, brak „równowagi w mocy” może spowodować więcej złego, niż dobrego. Chociaż Xbox One wciąż prowadzi równoprawną walkę, tendencje wskazują, że Microsoft musi wykonać kilka zdecydowanych ruchów, aby w dłuższej perspektywie nie podzielić losu Wii U.
W styczniu amerykańscy gracze kupili 280 000 sztuk PlayStation 4. Nie sama liczba jest tutaj jednak ważna, chociaż wynik bez wątpienia należy do tych imponujących. Chodzi o pewną coraz wyraźniejszą tendencję. Pomimo gorszych produkcji startowych i mniejszej biblioteki ekskluzywnych produkcji, konsola Sony sprzedaje się dwa razy szybciej, niż ta Microsoftu. To ogromny dystans, który jest zabójczo groźny dla Xboksa One.
To zrozumiałe, że na polskim rynku dominuje PlayStation 4. Mimo ogromnego sukcesu Xboksa 360, Microsoft nie dał nam wyjścia, mając w poważaniu rodzimy, niezwykle wierny jego produktom rynek. W międzyczasie Sony potraktowało nas priorytetowo, oferując swój najnowszy produkt równocześnie z zachodnioeuropejskimi graczami, dodając spolszczony system operacyjny oraz gry w polskiej wersji językowej. Z tego punktu widzenia to zupełnie naturalne, że droższy Xbox One nie cieszy się u nas powodzeniem.
Co innego jednak, kiedy na „wzięcie” konsola Microsoftu nie może liczyć w swoim mateczniku, jakim są Stany Zjednoczone. To właśnie USA, obok Wielkiej Brytanii i Kanady było stosunkowo bezpiecznym bastionem Xboksa.
To się zmieniło. Od samego początku wiedzieliśmy, że pierwszą i najważniejszą bitwą między Sony i Microsoftem będzie ta o rynek Ameryki Północnej. W niemal trzy miesiące po nadejściu platform ósmej generacji wiemy, że te starcie wygrało PlayStation 4. Tę konsolę ma już 5,3 miliona graczy na całym świecie, w porównaniu do około 3,5 miliona sprzedanych pudełek z Xboksem One. Kiedy Sony chwali się najszybciej sprzedawaną konsolą w historii, Microsoft musi pogodzić się z faktem, że w okresie świątecznym nawet Wii U sprzedawało się lepiej, niż ich najnowsza platforma do gier. Oczywiście dane pochodzące z VGChartz należy traktować z pewnym dystansem, lecz Microsoft póki co nie robi nic, aby pochwalić się własnymi statystykami, zaprzeczając lub potwierdzając to, o czym piszą branżowe media.
Wynik 5,3 miliona sprzedanych konsol PlayStation 4 już niebawem ulegnie radykalnemu powiększeniu. Bardzo wielu zapomina, że premiera tego urządzenia w Japonii dopiero będzie miała miejsce. PS4 pojawi się na japońskim rynku 22 lutego i myślę, że już teraz możemy mówić o równych 6 milionach konsol zaraz po otwarciu się na japońskich graczy.
Ów 6 milionów sprzedanych egzemplarzy to mniej więcej tyle, ilu graczy posiada dzisiaj PlayStation Vite, w ponad 2 lata po premierze handhelda. Tym razem Sony będzie potrzebowało zaledwie 3 miesięcy, aby osiągnąć taki sam wynik. PlayStation 4 znika ze sklepowych półek w bardzo szybkim tempie, ustanawiając kolejne rekordy. Co podkreślałem wcześniej, uważam PlayStation 4 za naprawdę udaną platformę do gier, lecz jej wyraźny sukces nad konkurentem nigdy nie będzie niczym dobrym, nawet dla posiadaczy PS4.
Już teraz plotkuje się o multi-platformowości kolejnych produkcji takich jak Titanfall. Twórcy Xboksa One zapewnili sobie świetne produkcje na wyłączność, lecz reszta potencjalnych, ekskluzywnych IP może im się wymknąć z rąk. Producenci gier, widząc powiększające się dysproporcje, mogą pluć sobie w brody, podpisując umowy na wyłączność z Microsoftem. Niezbyt udany Killzone: Shadowfall sprzedał się w około 2,2 milionach egzemplarzy. To najlepszy przykład na to, że samo PlayStation 4 potrafi doskonale wypromować grę. Microsoft chce pochwalić się podobnymi danymi, lecz póki co nie może. Najprawdopodobniej z tego powodu cyfrowy Ryse: Son of Rome zostanie niebawem potraktowany potężną obniżką ceny.
Xbox One bez wątpienia posiadał lepszą bibliotekę startową. Dzisiaj jest głośno o Titanfall oraz nowym Plants versus Zombies: Garden Warfare. Co dalej? Sony chwali się drugim InFamous, pokazuje piękne The Order 1886, niebawem odda graczom Final Fantasy XIV: A Realm Reborn oraz posiada w odwodzie Uncharted i Deep Down.
Nie można także zapomnieć o wciąż poprawianym DriveClub oraz usłudze PlayStation Now, otwierającą posiadaczom PlayStation 4 dostęp do potężnej biblioteki gier z PlayStation 3. Nie mniej istotne jest silne wsparcie niezależnych producentów. Japończycy pokazali, że są świetnymi maratończykami, doskonale biegając na długie dystanse. Zresztą, to wiadomo nie od dzisiaj. Ekskluzywna biblioteka PlayStation zawsze pokazuje pazury w środkowym i końcowym stadium danej konsoli. Heavy Rain oraz The Last of Us są tego najlepszym, wciąż świeżym przykładem.Nie inaczej będzie tym razem. Producenci, widząc dysproporcje w sprzedaży, mogą zacząć zwracać się w kierunku konsoli Sony, widząc w tym łatwiejszy zysk dla siebie.
Co może zrobić Microsoft? Bardzo wiele. Póki co twórcy Xboksa One starają się zamaskować to, co dzisiaj wiemy już na pewno – ich konsola jest słabsza od PlayStation 4.
Wskazują na to różnice w multi-platformowych tytułach, które wyglądają lepiej na platformie Sony, przy jednoczesnym zachowaniu większej płynności. Oferta Japończyków jest więc tańsza, bardziej potężna i na ten moment znacznie bardziej popularna. Nieciekawe perspektywy dla giganta z Redmond. Microsoft słusznie obiecuje lepsze narzędzia dla tworzenia gier, lecz to zdecydowanie za mało. Xbox One nie oferuje niczego z tego, co poniosło na skrzydłach ich poprzednią platformę. O nowym Halo ani widu ani słuchu. Project Spark zdaje się umierać śmiercią naturalną. Integracja z komputerem i smartfonem to wciąż mit, nawet pomimo nowej, lepszej aplikacji SmartGlass. XONE po prostu nie chce się sprzedawać tak dobrze, jak chciałby tego Microsoft. Przed dokładnie taką samą sytuacją stało Sony podczas premiery siódmej generacji swojego sprzętu.
Ich PlayStation 3, po świetnym dniu otwarcia, zalegało na sklepowych półkach. Było po prostu zbyt drogie względem konkurencji. Dopiero obniżenie ceny spowodowało, że sprzedaż ruszyła z miejsca – PS3 znajdowało kolejnych nabywców ponad dwa razy szybciej niż przed cenowymi cięciami.
Właśnie takiego skoku potrzebuje Microsoft, aby najpierw dogonić, a później przegonić Sony. Inaczej właśnie wchodzące na japoński rynek PlayStation 4 będzie niedoścignione. Silna pozycja lidera oraz brak rywalizacji pozwoli z kolei stanąć Sony w miejscu, czego na pewno nie chcą gracze. Dotychczas to właśnie oni dyktowali warunki twórcom platform (co było najlepiej widoczne właśnie na przykładzie Xboksa One) i trzymam kciuki, aby tak pozostało. Do tego jednak potrzebne jest zarówno Sony, jak i Microsoft, a najlepiej jeszcze wchodzące do Polski Nintendo.
Microsoft może obniżyć cenę konsoli bardzo prostym sposobem – zrezygnować z Kinecta, który tak naprawdę wcale nie jest potrzebny tej platformie do szczęścia, będąc jednocześnie bardzo kosztownym jej elementem. To jednak po raz kolejny ugodzi w wizerunek Microsoftu, który rękami i nogami zapierał się, aby tylko nie dać graczom możliwości wyboru zestawu z kamerą, bądź bez niej. Mimo tego, patrząc na aktualne tendencje na światowym rynku gier i sprzętu im dedykowanego, gigant z Redmond wcześniej czy później będzie musiał pójść na pewien kompromis, jeżeli poważnie myśli o roli lidera w dostarczaniu graczom rozgrywki na najwyższym poziomie.