Już wkrótce będziemy mogli zadzwonić z... wizytówki
Wizytówki z wypukłym drukiem, plastikowe, tłoczone, złocone czy w niestandardowych kształtach to raczej w dzisiejszych czasach przeżytek, choć nadal odnajdziemy je w wielu miejscach i wiele osób nie wyobraża sobie rozpoczęcia spotkania bez wręczenia tego niewielkiego kartonika. O wiele nowocześniej prezentuje się wizytówka z NFC, ale dalej jest to rozwiązanie, którego działanie trzeba wielu osobom tłumaczyć. Można więc posunąć się o krok dalej i wręczać klientom wizytówki, z których… można do nas bezpośrednio zadzwonić.
Taki pomysł na przyszłość, przynajmniej części wizytówek, ma czeski zespół pracujący nad projektem Simphonie. Jeśli ostatecznie uda się go wprowadzić na rynek, nie będziemy musieli naszym najważniejszym klientom dyktować czy przesyłać naszego numeru telefonu – wystarczy, że otrzymają od nas wizytówkę i nacisną jeden jedyny przycisk, aby się z nami połączyć.
Simphonie nie jest bowiem niczym innym niż miniaturowym telefonem, wyposażonym oczywiście w czterozakresowy modem GSM (850/900/1800/1900), złącze na kartę SIM, procesor, baterię, głośnik i mikrofon, zamkniętym w maksymalnie zminiaturyzowanym opakowaniu, rozmiarem przypominającym właśnie standardową wizytówkę. Jeżeli przyjąć, że kartonowe bilety wizytowe mają na świecie długość około 8-9 cm i szerokość 5-5,5 cm, to mierzący 9 x 5 cm projekt Czechów odstaje tutaj tylko w jednym wymiarze i łatwo jest domyślić się w którym. Grubość 4 mm to wprawdzie mniej, niż najcieńszy obecnie na świecie smartfon (VIVO X3, niecałe 6 mm), ale nadal 3-4 raz więcej niż karta płatnicza. Do kolekcjonowania tego typu wizytówek będziemy więc potrzebować albo większego portfela, albo też twórcy tego „telefonu” zdecydują się na wprowadzenie własnej linii akcesoriów.
Zasada działania Simphonie dla klienta końcowego jest tak prosta, że praktycznie w ogóle nie trzeba jej tłumaczyć. Na powierzchni karty znajduje się jeden lub dwa przyciski – jeden odpowiedzialny za uruchomienie urządzenia oraz drugi, odpowiedzialny za nawiązanie połączenia z zaprogramowanym wcześniej numerem. Aby jak najbardziej wydłużyć czas pracy na niewielkiej baterii (150 mAh, ładowanie przez microUSB), standardowym trybem pracy jest całkowite wyłączenie – uruchamiamy go, nawiązujemy połączenie, po czym ponownie naciskamy guzik i połączenie jest rozłączane, a Simphonie rozłącza się z siecią i całkowicie wyłącza. Dzięki temu, czas działania – 120 minut rozmów – może w rzeczywistości wystarczyć nam na długie tygodnie lub nawet miesiące, bez konieczności… ładowania wizytówki. Całkowicie odpada natomiast możliwość odbierania połączeń – nie istnieje bowiem możliwość utrzymania tego „telefonu” przy życiu nawet sekundy po zakończeniu połączenia.
Przygotowanie Simphonie przez firmę, która planuje wręczać takie wizytówki, również nie jest zbyt skomplikowane. Wystarczy zamontować w gnieździe SIM kartę, po czym za pomocą specjalnego oprogramowania zakodować w pamięci jedyny numer, na który będzie można dzwonić. To tyle – potem możemy już zaskakiwać naszych klientów. Niestety producent najwyraźniej nie ma jeszcze nawiązanych odpowiednich relacji z operatorami i nie można kupić u niego gotowego zestawu z kartą SIM. I choć taka możliwość ma pojawić się w przyszłości, brzmi to trochę jak zmarnowana szansa.
Czeskie wizytówki nie muszą mieć przy tym standardowego prostokątnego kształtu i być może w tym tkwi jedna z największych zalet tego projektu. W związku z tym, że nie musimy umieszczać na nich w czytelnej formie naszego numeru (w końcu jest zapisany w pamięci), możemy zaprojektować samodzielnie niemal dowolny wzór, kolor i kształt naszej wizytówki i w takiej właśnie formie dotrą one do nas po zamówieniu. Zdaniem autorów ma to nie tylko wartość czysto marketingową, ale także praktyczną – wśród najciekawszych zastosowań wymieniono chociażby opcję drukowania wypukłego tekstu językiem Baille’a, co mogłoby ułatwić życie osobom niewidomym, zwłaszcza w krytycznych sytuacjach.
Jedynym, co może stanąć w tym przypadku na drodze potencjalnie zainteresowanej osobie czy organizacji jest fakt, że jeśli chcemy naprawdę mocno spersonalizować naszą wizytówkę, a więc zmienić nie tylko nadruk, ale i kształt, musimy obecnie zamówić co najmniej 100 egzemplarzy Simphonie, co nie jest specjalnie tanim przedsięwzięciem. I choć przy mniejszych zamówieniach możemy również zamówić nadrukowanie dowolnego obrazu, zawsze możemy zdecydować się na najtańsze wyjście i własnoręcznie napisać na wizytówce to, co w danej sytuacji jest odpowiednie.
Oczywiście nie w każdej sytuacji przyda nam się aż tak rozbudowana (i niezbyt tania w porównaniu do klasycznych) wizytówka. Nie zostawimy pakietu 100 „telefonów” na ladzie w naszej kawiarni, nie będziemy ich wręczać każdemu z naszych gości czy nie rozdamy jednocześnie 20 podczas spotkania biznesowego. Potencjalnie mogłyby się jednak sprawdzić w co najmniej kilkunastu przypadkach. Prowadzimy ekskluzywny hotel z kompleksową obsługą? Dajmy naszym klientom urządzenie niewiele większe niż karta kredytowa, a pozwalające na wygodny i bezpłatny kontakt z odpowiednią osobą. Oni nie muszą zaśmiecać sobie telefonu kolejnym numerem, a my możemy mieć pewność, że zawsze dodzwonią się tam, gdzie potrzebują. Po wymeldowaniu mogą oczywiście oddać kartę. Tak samo może być w przypadku wyjazdów na wakacje poza granicę kraju - dostajemy od biura podróży wizytówkę, umożliwiającą nielimitowane połączenia z biurem informacji turystycznej na miejscu - nie płacimy za roaming, nie kupujemy swojej karty SIM, a jesteśmy stale w kontakcie, jeśli np. chcemy zapytać jak wrócić do hotelu albo gdzie znaleźć kino w obcym mieście. Simphonie brzmi także jak całkiem sensowny sposób na kontakt w sytuacjach awaryjnych z dzieckiem czy starszą osobą – nic nie trzeba tłumaczyć, wystarczy nacisnąć przycisk. Miłośnicy wycieczek w góry, chcący chronić swój drogi smartfon, ale jednocześnie w nagłym przypadku zadzwonić np. na pogotowie? Też może się sprawdzić, a najlepiej byłoby, gdyby takie „telefony” z zaprogramowanym numerem np. do GOPRu były rozdawane w wybranych punktach. Wprawdzie raczej nie doczekamy się tego w najbliższej przyszłości, ale kto wie, może kiedyś?
Tym bardziej, że Simphone, jeśli pominąć koszt karty SIM, wcale nie jest tak niesamowicie drogim produktem i jeśli zbiórka pieniędzy w serwisie Indiegogo zakończy się sukcesem, nie trzeba będzie na niego czekać zbyt długo. Przy zakupie pojedynczej sztuki przyjdzie nam zapłacić 8$, natomiast im więcej ich zamówimy, tym oczywiście będzie taniej – przy 20 cena spada już do 7,5$, a w największych zestawach nawet do 7$. Pierwsze egzemplarze mają trafić do klientów w lutym przyszłego roku, a autorzy zapewniają, że już posiadają działające prototypy i reszta to właściwie czysta formalność.
Co ciekawe, nie jest to koniec planów związanych z tym projektem. W przyszłości zespół odpowiedzialny za Simphonie planuje stworzyć m.in. praktycznie kompletny telefon, z klawiaturą i opcją odbierania połączeń. Nie wiadomo jednak, ile będzie kosztował, a konkurencję ma dość sporą - na rynku są już bowiem telefony kosztujące mniej niż 10$. Oprócz tego po zakończeniu prac nad obecną wersją, ma rozpocząć się faza projektowa Simphonie o grubości o połowę mniejszej oraz odmiany zasilanej energią słoneczną.
Jedyne, co nieco martwi to fakt, że twórcom nie udało się nawiązać partnerstwa z przynajmniej kilkoma operatorami w Europie. W obecnej formie, kiedy każdy zainteresowany musi oddzielnie kupić wizytówkę, kartę SIM z odpowiednim pakietem i do tego każdą wizytówkę „rozebrać”, włożyć kartę i zaprogramować, raczej trudno zakładać, że wszyscy nagle rzucą się na ten niezwykle ciekawy i potencjalnie przydatny pomysł. Co innego, gdybyśmy kupowali od razu cały zestaw, ze zintegrowaną kartą SIM, być może nawet bezpośrednio przez kanał sprzedażowy operatora. Tak czy inaczej, niedługo przekonamy się czy Simphonie przyjmie się na rynku i czy za kilka lat technologia nie pozwoli przypadkiem na tworzenie podobnych produktów o wymiarach prawdziwej, papierowej wizytówki.