Twórca Google ufundował syntetycznego hamburgera
Nie dość, że naukowcy w laboratorium stworzyli syntetycznego hamburgera, który ma być taki sam, jak prawdziwy, to jeszcze eksperyment został ufundowany przez Sergey’a Brina, współzałożyciela Google.
Syntetyczny hamburger – ale po co?
Jak informuje The Guardian, naukowcy postanowili stworzyć sztucznego hamburgera z kilku powodów. Po pierwsze, aby uzyskać 15 gramów białka zwierzęcego, krowa musi zjeść aż 100 gramów białka roślinnego, co jest po prostu mało efektywne i opłacalne. Przecież, żeby zjeść odrobinę mięsa, musimy poświęcić prawie 7 razy tyle warzyw. Już na chłopski rozum widać, że coś tutaj jest nie tak. Po drugie, coraz częściej w sieci pojawiają się filmiki i zdjęcia z maltretowanymi lub po prostu niehumanitarnie traktowanymi zwierzętami. Przez to coraz więcej osób domaga się ich lepszego traktowania. Jeśli znalazłby się sposób na sztuczne wytwarzanie mięsa, to problem mógłby zostać rozwiązany. Koniec z farmami, na których tuczy się krowy, świnie i inne zwierzęta, które w takiej lub innej formie trafiają na nasze stoły.
Sztuczny, ale jednak taki sam
Naukowcy z Uniwersytetu w Maastricht zapewniają, że syntetyczny hamburger, chociaż stworzony w czterech ścianach laboratorium, będzie dokładnie taki sam, jak ten prawdziwy, z krowy. W tym celu przez 3 miesiące hodowali oni włókna mięśniowe, uzyskane z komórek macierzystych zwierzęcia. Następnie zostały one mocno ze sobą ściśnięte i w ten sposób uzyskano kawałek mięsa. Pod względem biologicznym jest identyczny, jak tradycyjnie uzyskiwane mięso.
A jak smakuje?
To jest główne pytanie, które z pewnością zadaje sobie wiele osób. Skoro pod względem biologicznym mięso jest takie same, to powinno mieć identyczny smak i aromat. Ale to jedynie teoria, którą trzeba jeszcze potwierdzić. Naukowcy doskonale o tym wiedzą i dlatego też zorganizowali specjalną degustację w Londynie, w trakcie której kilku testerów sprawdzi, czy syntetyczny hamburger nadaje się do jedzenia. Wśród degustujących będą kulinarne osobowości, np. Josh Schonwald z Taste of Tomorrow czy też Hanni Rützler z Future Food Studio.
Sergey Brin
Jeden ze współzałożycieli Google – Sergey Brin – postanowił wesprzeć projekt kwotą 250 tysięcy euro. Zrobił to, ponieważ wierzy, że ta technologia może zrewolucjonizować nasz świat i jednocześnie uratować życie mnóstwa zwierząt. Poza tym, jak obliczył dr Mark Post, który stoi na czele tego projektu, syntetyczne mięso mogłoby zmniejszyć zużycie energii, zużywanej do uzyskiwania pokarmu w tradycyjny sposób, aż o 70 procent. Na dodatek, używane do wypasania tereny, mogłyby zostać zredukowane aż o 90 procent, dzięki czemu można by je wykorzystać w zupełnie inny sposób, np. szkoły, mieszkania lub po prostu na nowo zasadzić tam lasy, co z pewnością dobrze wpłynęłoby na kondycję naszej planety.
Pomysł na produkcję syntetycznego mięsa jest szalenie ciekawy. Jeśli rzeczywiście pozwoliłby zaoszczędzić sporo pieniędzy oraz uratować życie wielu zwierząt, to co w nim złego? Jasne, że jesteśmy mięsożerni, jesteśmy drapieżnikami i taka już jest kolej rzeczy. Jednak od zwierząt odróżnia nas to, że mamy świadomość, mamy sumienie, któremu często i gęsto nie podobają się maltretowane zwierzęta. Skoro wilk może być syty i owca cała, to chyba warto, prawa?
Kluczową kwestią jest to czy sztuczny hamburger rzeczywiście będzie smakował tak samo, jak prawdziwy. Jeśli tak, to naukowcy mają szansę na ogromny sukces. Musieliby już tylko znaleźć sposób na tańszą i szybszą produkcję, a następnie sprzedać swój pomysł największym firmom gastronomicznym na czele z fastfoodami, które na pewno żywo zainteresowałyby się tymi rozwiązaniami. Jeśli smak nie jest taki sam, to przed nimi jeszcze ogrom pracy. Ale wierzę w to, że cel jest w zasięgu ręki. Wierzę też, że jest o co walczyć i nie dziwię się, że Sergey Brin wsparł ten projekt. Na jego miejscu zrobiłbym to samo.
Zdjęcie Burger pochodzi z serwisu Shutterstock