Niemoralne pieniądze od niemoralnych ludzi
-Dlaczego nikt nie pisze o tym, że polskie strony z porno odnoszą sukcesy, że pojawiają się serwisy społecznościowe, czasem innowacyjne, i zarabiają kokosy? -Bo to niemoralne. O tym się nie pisze, bo to po prostu niemoralne.
Przeglądam rankingi najpopularniejszych w Polsce stron według różnych badań i nigdzie nie widzę serwisów z erotyką czy skupionych wokół erotyki. Zresztą to samo jest w zagranicznych rankingach. Strony porno są pomijane. Całkiem słusznie, jednak porno istnieje i jest nieodłączną częścią internetu. I mówienie o tym nie jest niemoralne.
Niemoralne jest udawanie, że porno nie istnieje. Istnieje i ma się wspaniale, stanowi wręcz nieodłączny trzon sieci. Czy jest problematyczne? Zapewne tak - nikt w końcu nie chce, by jego dzieci miały dostęp do “dorosłych” materiałów, by nawet o nich wiedziały. Dorośli zresztą też traktują pornograficzny internet jako temat tabu - oglądanie oglądaniem, ale mówienie o tym nie przystoi. Problem nie istnieje.
Z tego powodu ciężko dotrzeć do wiarygodnych informacji na temat rozmiaru pornografii w sieci. Najciekawsze, najbardziej atrakcyjne i pokazujące to, jak wielki jest biznes pornografii online dane pochodzą z 2010 roku, czyli sprzed prawie 3 lat i zebrane zostały w postaci infografiki. Mówi ona, że 12% wszystkich stron to strony porno, że w każdej sekundzie prawie 30 tysięcy osób ogląda dorosłe materiały, roczne przychody z pornobiznesu na świecie to 5 miliardów dolarów, 25% zapytań w wyszukiwarkach to pytania o porno, 35% wszystkich pobrań to takie materiały, 20% mężczyzn ogląda porno w pracy i że średni wiek, w którym dziecko styka się z pornografią po raz pierwszy to... 11 lat. 72% mężczyzn i 28% kobiet ogląda pornografię w sieci.
Nie wiem, jak przez te 3 lata zmienił się krajobraz pornografii w sieci. Mogę tylko spekulować, że wraz z szybkim rozwojem i podłączaniem do sieci kolejnych milionów osób, szybszym łączom i większej penetracji internetem statystyki te wzrosły. Może jednak znudziliśmy się porno i statystyki zmalały? Ciężko w to uwierzyć.
Tym bardziej, że strony o tej tematyce to nie tylko wideo. To coraz nowsze formy “rozrywki” - kamery na żywo, prywatne seanse i tym podobne. O tym, że pornografia stymuluje rozwój Sieci - to dzięki niej do powszechnego stosowania weszło wiele funkcji, jak streaming wideo ze stron bez konieczności stosowania wtyczek (to w branży porno było na to największe zapotrzebowanie) - wiadomo nie od dziś. Że w branży można zarabiać i to całkiem nieźle też wiadomo. Jednak o tym, że erotyczne, pornograficzne wręcz serwisy społecznościowe istnieją obok tych klasycznych, że mają się dobrze i że pewnie jako jedyne nie mają problemów z monetyzacją użytkowników, jakoś już nie za bardzo się mówi.
Według niektórych badań aż 10% internautów przyznaje się, że ma problem z pornografią w sieci. Mówiąc krótko, jest od niej uzależniona. Pojawia się nawet temat uzależnienia od pornografii oglądanej przez dzieci. Ale o tym też się nie mówi, bo w ogóle mówienie o pornografii w kontekście internetu wydaje się niemoralne. To mamy problem, czy go nie mamy?
Skoro prawie wszyscy korzystają, branża przynosi zyski, to dlaczego nie wypada wspomnieć o tym, że jakiś młody fan pornografii i seksu stworzył serwis społecznościowy, który nie dość, że ma solidny model biznesowy, to szybko urósł tak, że jest już dwukrotnie większy niż Spider’s Web pod względem zasięgu i czterokrotnie pod względem zaangażowania użytkowników i czasu spędzanego na stronie? O, nawet nazwę mi głupio podać - bo to niemoralne. Te pieniądze zarabiane są w niemoralny sposób od... niemoralnych ludzi?
[Source: OnlineMBA.com]