Nie megapiksele, a ostrość ustawiana po zrobieniu zdjęcia. Zbliża się nowy trend w fotografii mobilnej?
Lytro to aparat, który jako pomysł najpierw bardzo mi się spodobał. Potem jednak zobaczyłam wykonane Lytro zdjęcia i doczytałam, że programowanie do Lytro dostępne jest tylko na maki. Okazuje się jednak, że pomysłem a'la Lytro zainteresowana jest także Toshiba, która rozpoczęła prace nad swoim aparatem do urządzeń mobilnych, pozwalającym na ustawianie głębi ostrości już po wykonaniu zdjęcia.
Idea Lytro jest z pozoru prosta: zrób zdjęcie, ostrość ustawisz potem, na spokojnie. Rozczarowały mnie zdjęcia z Lytro i to, że po zapisaniu zdjęcia z wybraną głębią plik jpg ma rozdzielczość 1,2 megapiksela. Zresztą w specjalnych embeddach do wstawiania na strony, które pozwalają na zmianę ostrości czy ostatnio nawet lekką zmianę perspektywy, jakość też nie powala ani nawet nie zadowala. Szybko okazało się, że Lytro to kosztująca kilkaset dolarów zabawka, a nie aparat, bo zdjęcia nim wykonane nie nadają się do niczego, prócz okazjonalnego efektu "wow" i zapomnienia o tym po chwili. Zresztą, tutaj przykłady:
Okazuje się jednak, że Toshiba podłapała pomysł i pracuje nad własnym aparatem do urządzeń mobilnych, który będzie miał podobne, a nawet większe możliwości. Sensor ma być pokryty pół milionem malutkich soczewek, a każda z nich ma wykonywać trochę inne zdjęcie, które potem zostanie połączone w jedno przez oprogramowanie. W ten sposób już po wykonaniu zdjęcia będzie można ustawić ostrość. Co ciekawe aparat ma mieć podobne właściwości przy nagrywaniu wideo. Nie ma jednak co liczyć na szybkie wprowadzenie takiego rozwiązania do sprzedaży - na pierwsze komercyjne urządzenia z tym aparatem możemy liczyć dopiero pod koniec 2013 roku.
Bardzo prawdopodobne też, że do Lytro, które zapowiada też chęć pojawienia się jako aparat w urządzeniach mobilnych i Toshiby dołączą niedługo inni producenci. Aparaty w smartfonach stały się już na tyle dobre, żeby szukać możliwości rozwoju w innym kierunku. I o ile dla Lytro jako osobnego urządzenia nie widzę miejsca na rynku, o tyle takie aparaty z rozdzielczością powiedzmy 5 megapikseli i przyzwoitą jakością w smartfonach czy tabletach mają sens. Dotykowy interfejs i zmiana ostrości po wykonaniu zdjęcia w urządzeniach, które często służą jako aparat do zrobienia fotki "na szybko", co skutkuje w wielu przypadkach złym złapaniem punktu AF, zapowiadają się jako realne ułatwienie życia.
Źródło newsa: Engadget